Ten dzień był równie okropny jak cała reszta poprzednich dni. Można było się wykłócać o to, jednak prawda była tylko jedna i niekoniecznie należała ona do tych miłych.
Choć dzień zapowiadał się dobrze, a słońce coraz mocniej wykazywało się na tle błękitnego nieba, to i tak wszystko było zbyt pokręcone. Ludzie, którzy zazwyczaj biegali bez namysłu za rutyną, teraz stawali i uśmiechali się do siebie podczas rozmowy czy przelotnych gestów przywitania. Prawie nikt tego dnia nie spieszył się nigdzie, choć i tu znalazły się osoby zwane pracoholikami. Każdy kręcił się, lecz nie bez gestów, a to było naprawdę dziwne zważając na to, że odgrywało się to w mieście, które słynęło z zwykłego egoizmu.
No właśnie.
Egoizm.
Wielu ludziom można było przypisać te łatkę, ale nie każdy zauważał to, iż już dawno ktoś mu nadał taką nazwę, a ta rozprzestrzeniała się na odręb przyjaciół, a może całego świata. Nikt nie chciał być samolubem, więc robił wszystko, aby nie być za takim uważany, jednak czasami świat sam przynosił problemy czy rozterki, w których trzeba było być kimś wrednym czy zdanym na siebie, a im dłużej się to robiło, tym gorsze miało się miano.
Można było temu zapobiec, lecz wtedy trzeba było mieć szczęście, aby kolejne sytuacje nie były aż tak wymagające. Jeżeli świat wymagał za dużo, nie dało się być lepszym sobą, bo to się nie łączyło. Można stawiać krok do przodu, jednak jeśli stawiasz osiem kroków w tył to ten jeden wcale cię nie poratuje.
Harry właśnie stawiał kolejny krok w tył, mimo że nie był tego świadom. Nie robił tego specjalnie. Chciał być dobry i robił to prawie każdego dnia, jednak kiedy chciał być wspaniały dla jednej osoby, nieświadomie ranił tę drugą. W ten sposób plątał się we własnych linach uważając, że nie robi w nich splotów, jednak bardzo się mylił w swoim stwierdzeniu, i gdyby miał teraz zobaczyć bałagan, który sam stworzył, przeżegnał by się. Nie wyglądało to za dobrze.
- Niall, nie mam za bardzo czasu. Coś się stało?- zapytał szybko Harry, przymykając mocno oczy, kiedy ból głowy dał o sobie znak po raz kolejny.
- To ty mi powiedz.- odpowiedział Niall, a Harry zmarszczył brwi. Nie wiedział co się stało, jednak fakt, że za nim rozlega się głośna kłótnia o to, co powinien mieć ubrane na sobie Harry podczas jednej ze scen, nie za bardzo pomagał mu w rozmyślaniu o tym.
Nie miał czasu na rozmawianie o scenariuszu, a co dopiero na rozmowy poza tematem filmu. Chwilowe opóźnienie z nagrywkami miało swoje wady, a oni musieli robić więcej i szybciej, dlatego nie było czasu na śmiechy czy pomyłki podczas kręcenia. Wszystko musiało być idealne, a to przywoływało złe emocje, które próbowała rozluźnić sama autorka książki, jednak na marne, gdyż każde starania strącał reżyser, który nie miał czasu na pomyłki.
- Mam ci powiedzieć, co?- zapytał Harry.
- No domyśl się. Pomyśl o tym co mieliśmy robić.- powiedział Niall, a Harry zaczął się zastanawiać czy na pewno rozmawia z męską wersją Niall'a, gdyż ta całkowicie tej nie przedstawiała. Harry westchnął głośno, próbując sobie przypomnieć to o czym miał pamiętać.- Oh, nie wzdychaj mi tu. Mieliśmy razem wybierać coś na moją kolejna randkę i tym razem nie z mężatką!- powiedział w nerwach Niall, a Harry o mało nie padł na kolana z własnej głupoty.
- Niall, nie mogę... Jestem na planie i będę dopiero wieczorem.- odpowiedział Harry niby z żalem i przeprosinami, ale również z lekką irytacją. Rozumiał, że Niall może mieć mu to za złe, ale musiał zrozumieć, że robi więcej niż tylko śpiewanie.
CZYTASZ
If I could fly... | Larry 🦋
FanfictionZAKOŃCZONA ~TREŚĆ ROZWIJA SIĘ STOPNIOWO~ Gdybym mógł latać... wróciłbym do domu do ciebie. Można mieć wszystko, jednak nie czuć się spełnionym. Można mieć miłość, lecz nie czuć jej dotyku. Można poczuć pocałunki i mocniejsze dotyki, jednak to nie ta...