21

96 7 0
                                    



KONTROLA.

Niby słowo oczywiste i wszystkim znane, a nawet bardzo często spotykanie, bo każdy z nas jest pod czyjąś kontrolą albo sam siebie kontroluje. Jest to coś całkowicie normalnego, choć często prowadzi do zguby, a samo kontrolowanie nie wystarcza dla zgubionego umysłu.

Powtarzamy sobie w głowie, że nasze życie jest spokojne i opanowane, nigdy nie mamy pod górkę, a świat kręci się tylko wokół nas. Kwiaty kwitną na naszych oczach, pokazując piękno siły natury, która zaskakuje nas każdego dnia i każdej nocy; widzimy jak Słońce zamienia się z Księżycem dając nam raz słoneczne promienie radości i miłosierdzia ludzkiego, aby później zmienić się w przyjemny spokój i ciemność, która zatrzymuje nasz umysł, pozwalając nam zasnąć i odpocząć. Łączymy to wszystko wijąc się w ocieplających promieniach słonecznych, czując te dziwną magię w naszym wnętrzu, która łaskocze nasze czułe punkty i wyzwala uśmiech, a później kładziemy się w zimnym blasku księżyca łagodząc emocje i uczucia zgromadzone w ciągu dnia.

Jednak...

Czasami ta kontrola, która pozwala nam iść przez życie z niemałą nadzieją, gdyż przecież wszystko jest uporządkowane co do milimetra, zaskakuje nas jednym ruchem. I nagle nie wiemy co robić. Nagle nasze zabezpieczenie w postaci bańki kontrolującej wszystko co w jej środku, po prostu pęka, a jej cała zawartość wysypuje się do nicości i ginie. Można zrobić kolejną bańkę i zacząć wszystko zapełniać, lecz w niej będą stare problemy, a te wszystkie dobre wspomnienia, które przepadły - już nie wrócą.

Dlatego, kiedy tracimy kontrolę, widzimy wszystko czego wcześniej nie zauważyliśmy.

Nagle jak się okazuje kwiaty nie tylko rosną, ale i tracą swój koloryt malujący cały świat, boleśnie pozwalają płatkom opaść delikatnie na ziemię, a na koniec same upadają i gniją lub wysuszają się nieuchronnie u stóp ludzi, którzy wcześniej podziwiali je z zachwytem i robili zdjęcia ich pięknym urokom, a teraz omijają je bez zawahania. Nagle Słońce staje się zbyt mocne, a promienie palą naszą skórę do czerwieni aż w końcu pojawiają się na niej bąble wypełnione płynem surowiczym dając ból, cierpienie i udrękę.

A noc... Noc nagle staje się dla nas samotnością i lękliwym strachem, kiedy w kątach pomieszczeń widzimy cienie postury ciała kogoś obcego, lecz zbyt rozmytego, aby cokolwiek ujrzeć, więc wtedy leżymy pod grubą warstwą pościeli, pocąc się i głośno oddychając.

Czy taki cel był tej naszej kochanej kontroli, która ponoć jest urokliwa i wspaniała do czasu, kiedy chwyta za nasze nogi i ciągnie po ziemi zdzierając o chropowatą powierzchnię delikatną skórę, cienkie paznokcie czy nic nie warte szmaty, które śmiemy zakrywać ciała?

Nie.

Bo kontrola ma być czymś pomocnym, a nie główną częścią naszego życia, jednak nie każdy zdaje sobie z tego sprawę i później cierpi, bo jak się okazuje uczucia mają swoją niedocenianą siłę, emocje szargają naszymi myślami i spojrzeniami, a nigdy niezauważona agresja nagle wyczuwa strach... i atakuje.



Więc kiedy Harry wrócił do własnego domu, trochę się pogubił. Znowu. To co działo się w przeciągu pierwszej godziny było istnym szaleństwem i zwyczajnym atakiem agresji, i można powiedzieć o nim jako o wariacie, jednak nie. Nie był wariatem, a po prostu powoli tracił kontrolę.

Jak każdy z nas.

Stopniowo i boleśnie.

Odczuwał na swojej skórze wielkie rany spowodowane pęknięciem bańki i wysypaniem na wierzch wszystkich bolesnych wspomnień czy emocji, lecz nie mógł sobie z tym poradzić, bo powoli spadał na dno, jednak o wiele szybciej niż przed trzema miesiącami.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz