12

101 8 0
                                    

Zostawcie coś po sobie, żeby nie było nudno, a mi było miło <3

_


Dotyk poranku był całkowicie odmienny. Raz budziliśmy się zmęczeni i niestworzeni do kolejnego dnia, a za drugim razem czujemy się tak dobrze w objęciach snu, że budzimy się z uśmiechem na ustach.

Widok wstającego dnia, kiedy za oknem rozciąga sie piękna pogoda przyozdobiona słońcem, które promieniami wpada do pomieszczeń i złocistym kosmykiem muska to co na jego drodze, budzi w nas te dobre uczucia i emocje, które witają nas. Sen, który tak bardzo uwielbiamy, zwiastuje nam wiele z kolejnego dnia i, choć mówimy o śnie jako wyimaginowanej rzeczywistości, to i tak to on przesyła nam emocje na kolejny dzień.

Im lepszy sen, tym lepszy dzień.

Dlatego, kiedy Harry po jakimś pięknym śnie przebudził się, poczuł jakąś przyjemną siłę w płucach i całym swoim wnętrzu. Choć nie widział nic przez zamknięte powieki, poczuł chłodne powietrze, które jakoś dostało się do środka pokoju, a wraz z nim promienie słońca. Na samo uczucie, iż leży pod ciepłą pierzyną, a na zewnątrz jest chłodno, zakopał się głębiej w pościeli. Sam siebie zdziwił, kiedy poczuł znajome męskie perfumy, a to było nadzwyczaj dziwne, bo doskonale pamiętał poprzedni dzień i nie było możliwości, aby z kimkolwiek zasnął.

Jednak kiedy otworzył oczy zrozumiał, że nie śpi sam, a na sam widok przed sobą w jego ciele powstało jakby nowe uczucie.

Nienawiść zmieszana z miłością. A przecież to było wręcz niemożliwe.

Jednak nie mógł nic poradzić, że był cholernie zły, a jednak dobry poranek obudził w nim uczucia miłosne. I był już tak bardzo zagubiony, kiedy zobaczył Olivię leżącą obok, mimo że czuł całkowicie inne perfumy niż powinien. Nie miał pojęcia skąd się wziął ten cholerny zapach, a zarazem nie chciał rozmyślać o tym, a po prostu je czuć tak jakby były normalną częścią każdego łóżka w jakim spał.

Niemal od razu poczuł ciężar na klatce piersiowej i powodem nie była leżąca na nim Olivia, a zwykła żałość i boleść, po czymś takim jak brak spełnienia czy zwyczajna tęsknota. Nie mógł mówić o sobie jako o osobie, która nie osiągnęła niczego, bo tak nie było. Miał wszystko o czym marzy przeciętny nastolatek, jednak nie miał tego, czego potrzebował najbardziej i mógł się wypierać, że jest jeszcze młody i pełen wyzwań, lecz z tyłu głowy wciąż miał coś, co uważał za obowiązek - stabilizacja.

Każdy normalny człowiek w wieku trzydziestu lat widzi, iż to czas, aby ustabilizować się na swoje możliwości. Niektórzy robią to wcześniej lub mówią, że mają czas na poważniejsze decyzję, jednak w końcu nadchodzi ten moment, kiedy trzeba powiedzieć głośne - jestem gotowy, i pójść do przodu. Jednak to nie było takie proste.

Niby miał kogoś u swojego boku. Niby miał z kim dzielić dobre wspomnienia. Niby kochał. Niby był kochany. Niby spełnił się na rynku pełnym konkurencji. Niby miał rodzinę, przyjaciół, fanów. I niby spoglądał na to ze szczęściem, lecz jego wnętrze wciąż cierpiało, a to całe spełnienie nie do końca było skończone i, jeżeli ktoś śmiałby mu powiedzieć, że ślub i dzieci by wszystko podkreśliły, to zaśmiał by się tej osobie w twarz, bo można było uważać Olivię za idealną kandydatkę, jednak wszyscy jego fani i (w sekrecie) on sam dobrze wiedzieli jaka jest prawda.

Spojrzał na jej twarz i wiedział, że jest egoistą. Może ranili się nawzajem, jednak z czegoś ten związek musiał powstać, lecz gdzie się podziały podstawy budowy relacji - nie wiedział nikt. Nagle wszystko jakby porażone piorunem, zamieniło się w popiół i razem z wiatrem pognało gdzieś na inne światy. Nikt nie wiedział co się stało z troską o siebie, miłością, zaufaniem czy wsparciem.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz