Rozdział: 40
Kiedy tylko pojawiliśmy się w środku klubu gdzie odbywała się cała zabawa...nie wiem czy to w ten sposób mogę określić. Pełno tańczących i klejących się do siebie osób przyprawiało mnie trochę o odruch wymiotny. Do moich uszu doszły pierwsze nuty piosenki którą juz kiedys słyszałam. Powoli udałam się za swoimi towarzyszami mijając i trącąc przy tym innych ludzi,którzy tylko dziwnie się patrzyli.
- Siadaj -powiedział do mnie Jackson kiedy doszliśmy już do barku. Razem z pozostałymi zasiedliśmy przy barowej ladzie gdzie wszystko były rozdawane drinki. Spojrzałam w swoje prawo dostrzegając pełno dziewczyn,plastikowych dziewczyn. Dziewczyny tego typu których nienawidziłam. Spoglądały na mnie złowrogo jakbym faktycznie zrobiła coś złego. Nie rozumiem ich. One naprawdę myślą,że krótkimi spódniczkami i wysokimi szpilkami,toną makijażu wzbudzą w facetach to coś? - Słyszysz mnie?-usłyszałam kolejne pytanie padające z ust Jacksona
- Hmm?-odwróciłam głowę w stronę chłopaka i reszty paczki. Ci się tylko zaśmiali jednak ja skarciłam ich spojrzeniem.
- Pytałem czy chcesz się czegoś napić?-powtórzył poprzednie zdanie. Spojrzałam na niego, a potem na barmana który najwidoczniej czekał,aż złożymy jakiekolwiek zamówienie
- Jasne-uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do obserwacji ludzi z klubu. Czułam się tutaj trochę nieswojo. Ta atmosfera. Ja najwidoczniej tutaj nie pasuję.
~~Jackson~~
Laura była najwyraźniej rozkojarzona w sumie bardzo dobrze pójdzie mi o wiele łatwiej. Nachyliłem się bliżej barmana i powiedziałem mi cicho,żeby nie usłyszała
- Coś mocnego dla tej pani proszę-odsunąłem się kawałek, a mężczyzna tylko się uśmiechnął w geście rozumienia i zabrał się za robienie napoi dla nas. - Proszę-podsunąłem pełną szklankę Laurze,która od razu wzięła ją do swojej dłoni i przechyliłam przykładając naczynie do ust. Uśmiechnąłem się do niej
- Widzę,że potrafisz wybierać drinki-zaśmiała się i spojrzała na mnie. Za dużo wspomnień kiedy na nią patrzę. Jest naprawdę wspaniałą dziewczyną. Wziąłem swoje naczynie do dłoni i przybiliśmy toast - No to jak,za co pijemy?-zapytałem ją spoglądając teraz na szklankę pełną napoju z procentami
- Może za...przyjaźń i powrót-powiedziała z wyczuwalnym znakiem zapytania w głosie
- Za stare czasy-powiedziałem do niej i wypiłem do dna to co było w naczyniu- Jeszcze raz maestro!-powiedziałem do barmana,a reszta zaczęła tylko wiwatować.- Na koszt firmy dla wszystkich-powiedziałem znowu odwracając się ku dziewczynie.
~~Harry~~
Zaczynałem się coraz bardziej bać. Laura nie odpisywała,nie odbierała,nie dawała znaku życia. Tak jakby gdzieś wsiąknęła, a do niej to trochę nie podobne. Miałem powód,żeby się martwić. Nie odzywała się cały dzień. Siedziałem właśnie na łóżku,nadal w tym samym miejscu i zastanawiałem się gdzie ona może być. Nie mogę tego tak zostawić,a jeśli jednak coś się jej stało,miała jakiś wypadek? Lezy gdzies nie przytomna? - odpędzałem tego typu mysli od siebie,ale jednak nie za dobrze mi to wychodziło.
Zbiegłem na dół po schodach kierując się do przedpokoju.
- Gdzie ty się wybierasz o północy?- usłyszałem pytanie dochodzące zza moich pleców
- Musze pojechac do Laury,nie odzywała się cały dzień jestem pewien,że cos musiało się stać-powiedziałem do przyjaciela który okazał się Louisem i zacząłem zakładać płaszcz na swoje ciało
CZYTASZ
stole-me-heart-one-direction
Подростковая литератураLaura ma 19 lat co będzie jak w jej życiu pojawi sie niespodziewany gość. Jak zareaguje laura? Czy coś do niego poczuje? Czy będzie szczęśliwe zakończenie? Jak nazywa sie chłopak? Kim on jest? Dowiecie się czytajac to opowiadanie mam nadzieje że się...