Untitled Part 27

137 11 1
                                    

Rozdział: 27

~~Laura~~

Stałam oparta o framugę drzwi od przedpokoju patrząc jak Harry ubiera się bo niestety musiał juz wyjść.

-No to jak widzimy się wieczorem? Mam wolny dom,chłopaki wychodzą,co ty na to?-zapytał kładąc swoją dłoń na moim biodrze. Uśmiechnęłam się do niego

-Jasne. Rodzice i tak przenocują w hotelu. Mam chwilę czasu-uśmiechnęłam się jeszcze szerzej co chłopaka doprowadziło do tego samego stanu. Złapał mnie o wiele pewniej-Nie boisz się,że za rogu zaraz wyskoczy mój ojciec grożąc ci wujkiem?-zaczęłam się śmiać.

-Co mi tam-powiedział potem i musnął moje usta

-Lubię takiego buntownika-dodałam potem kiedy ten poprawił swój płaszcz

-Widzimy się potem...na razie-dodał i puścił mi tylko oczko wychodzac z domu. Pomachałam mu i zamknęłam drzwi, potem opierając się o nie i głęboko wzdychając.

-Poszedł sobie? Świetnie-ucieszył się tata który chyba wszystko podsłuchiwał

-Dlaczego ty taki jesteś co? Jak byłam z Jacksonem jakoś potrafiłeś go zaakceptować-powiedziałam krzyżując ręce na klatce piersiowej. W sumie miałam racje. Tata zachowywał sie jakby nie chciał mojego szczęścia.

-Laura,zasługujesz na kogos lepszego...Harry jest naprawdę dobrym chłopakiem,ale wydaje mi się,że jednak Jackson był dla ciebie lepszy...nie wiem dlaczego nie chcesz do niego wrócić-powiedział potem na co mi ręce opadły

-Zdradził mnie w toalecie w klubie w naszą rocznicę! Rozmawiałam z nim raz po naszej kłótni i rozstaniu, a teraz? Zapomniał o mnie. Proszę cię daj mi żyć tak jak ja chcę-powiedziałam do niego po chwili. Nie lubiłam kiedy dokonywał wyboru za mnie.

-Skarbie ja chcę tylko twojego...-zaczął próbując mnie przytulić jednak ja się odsunęłam

-Nie tato...zrozum to...kocham Harrego,jest wspaniały, a ty po prostu oceniłeś go po wyglądzie. Jest wystarczająco męski,a to,że gra w zespole od razu go nie skreśla. Zrozum,że chce być szczęśliwa z Harrym...nikim innym. Proszę cię,nie decyduj za mnie-powiedziałam spoglądając na niego. Zamilkł. Miałam nadzieje,że te słowa dokładnie trafiły do niego i w końcu mógł zrozumieć,że tak naprawdę jestem pełnoletnia i daję sobie radę sama.

-Przepraszam kochanie. Nie powinienem wtrącać się w nieswoje sprawy,ale zrozum,że ty nadal jesteś moją małą dziewczyną i boje sie o ciebie-powiedział do mnie po chwili-No uśmiechnij się-dodał sam unosząc swoje kąciki ust lekko do góry. Nie mogłam się wtedy nie usmiechnąć. Jakoś tak uśmiech sam wszedł mi na twarz-No pięknie-powiedział potem do mnie na co ja go przytuliłam

-Kocham cię tato-powiedziałam do niego. Ucałował moją głowę

-Ja ciebie też-dodał. W tym momencie do przedpokoju weszła mama

-O jak słodko-zaśmiała się-Jack,musimy juz chyba iść. Trzeba się zakwaterować w hotelu. Rozpakować się. To nie takie łatwe-powiedziała moja mama ubierając na siebie płaszcz. W jej ślady poszedł tez ojciec.

-Na pewno nie wolicie nocować u mnie? Mam wolny pokój gościnny w którym moglibyście przenocować-powiedziałam do niech. Było mi trochę głupio w końcu to moi rodzice tak?

-Nie przejmuj się skarbie,ja i tata damy sobie radę-rodzicielka usmiechnęła się do mnie-Powodzenia,widzimy się może jutro? Kolacja? Zaproś Harrego,dogadamy się jeszcze,na razie-ucałował mnie w policzek

stole-me-heart-one-directionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz