Untitled Part 44

74 6 0
                                    

Rozdział: 43

- Hallo?-powiedziałem drżącym głosem. Nie wiedziałem czego mam sie spodziewać,czy będzie darł się ile sił w płucach czy może znowu spróbuje mi zagrozić

- Styles, biuro,za 30 minut masz być!-powiedział tylko i rozłączył rozmowę. Mogłem tylko domyślić się o co tak naprawdę mu chodziło. Nie miałem ochoty nawet tam jechać,patrzeć na jego zdenerwowaną twarz i tym bardziej wysłuchiwać długiego kazania które pewnie będzie mi prawił. Wziąłem głęboki wdech i zabrałem potrzebne rzeczy z sypialni potem udając się na dół.

- A ty gdzie znowu wybywasz? Dopiero wróciłeś?-z kuchni wymaszerował Niall

- Menadżer chce ze mną pogadać. Muszę tam jechać,będę do godziny...może dwóch-odpowiedziałem mu szybko zakładając na siebie płaszcz. Machnąłem mu na pożegnanie, a potem wyszedłem z domu kierując się ku budynkowi gdzie czekał na mnie menadżer.

                                                                     ***

Stanie przed tymi drzwiami było jeszcze bardziej stresujące niż sama jazda tutaj różne myśli chodziły teraz po mojej głowie. Zapukałem tylko i czekałem na odpowiedź mężczyzny który własnie tam siedział.

- Proszę-powiedział jak zwykle oschle, na to hasło nacisnąłem klamkę drzwi i lekko popchnąłem je przed siebie wyglądając tylko zza nich i przyglądając sie mimice twarzy swojego menadżera.

- Dlaczego chciał...-zacząłem jednak ten nie pozwolił mi nawet dokończyć

- Siadaj-wskazał na fotel gdzie ja po chwili usadziłem swoje cztery litery. Przez chwilę chodził nerwowo po pomieszczeniu tak jakby składając myśli w jedną całość. Wsadził ręce do swojego garnituru i zaśmiał się ironicznie spoglądając na jedną z dzisiejszych gazet. Wziął ją do ręki i rzucił przed moje oczy.- Co to jest?-zapytał mnie najpierw spokojnie- Co to do cholery ma być?!-wykrzyczał tym razem. Wziąłem kolorowe czasopismo do swoich dłoni i zacząłem analizować po kolei wszystko co było tam napisane. Zdjęcie Jacksona i Laury, a potem naszej bójki. Nie było dobrze i doskonale o tym wiedziałem. Moje spojrzenie powędrowało na złowrogie spojrzenie menadżera.- 'Udawany związek,kiedy to się zakończy'...już wiem dlaczego o to pytałeś-powiedział znowu spokojnie siadając na obrotowym krześle przy biurku.- Styles,Styles,Styles-wzdychał przecząco kiwając głową i nalewając sobie whisky do szklanki- Ty naprawdę uwielbiasz sobie komplikować życie-napił się trochę opierając o oparcie krzesła. Potem znowu zerknął na mnie- Ta dziewczyna wprowadzi cię w kłopoty ty dobrze o tym wiesz...-powiedział jednak po chwili się zaśmiał- Oj przepraszam...ona juz to zrobiła-wziął i przekartkował czasopismo- Hmm...'Harry Styles i związek Laury Shake,czy będą z tego kłopoty?' , 'Agresywny gwiazdor rzuca się na przyjaciela swojej dziewczyny' , 'Co się z nim dzieje? Harry Styles i skandal pod klubem' i tak dalej i dalej i dalej-czytał potem przeglądając je. Znowu rzucił je na przeciwko mnie- Słuchaj Styles, jeśli myślisz,że możesz lekceważyć moje zalecenia to się grubo mylisz-nachylił sie lekko abym mógł dokładnie go usłyszeć.- Laura jest tylko...

- Nie waż się tego nawet mówić-wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Ten znowu opadł na krzesło

- Ty i Laura to oficjalny koniec...nie chcę już słyszeć więcej plotek na wasz temat, a teraz znikaj,nie mam już ochoty na rozmowy z tobą-machnął tylko ręką odwracając się na obrotowym krześle tyłem do mnie. W sumie nie znałem go z tej strony. Nie wiedziałem,że może być tak podły.

Wstałem z miejsca kierując się powoli ku drzwiom jednak coś mnie zatrzymało i jeszcze raz się odwróciłem

- Powiedziałbym coś,ale jak to mówią...mowa jest srebrem, a milczenie jest złotem-dodałem tylko. Odwróciłem się i wyszedłem trzaskając drzwiami.

stole-me-heart-one-directionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz