-Co Wy tu robicie?! Jak mnie tu znaleźliście?!
-Cóż, myślisz, że to dla nas jakiś problem kogoś znaleźć? — odpowiada jednocześnie pytając i śmieje się pod nosem
-Wyjdźcie stąd! Dlaczego tak się na mnie uwzięliście?! Po co tu przyszliście!
-Kochanie, nie krzycz, nie chcesz się zabawić. Wiemy, że nie ma twojego kochasia w domu, to co Ci szkodzi. — podchodzi do mnie jeden z nich i łapie ręką moją twarz. Ściska ją tak mocno, że czuję ból.
-Za chwilę tu będzie i wtedy zobaczycie. — mocno go kopię i wydostaję się z jego ucisku. Próbuję uciekać, jednak drugi szybko mnie łapie i blokuje. Bierze mnie na ręce, niosą mnie do góry do sypialni. Krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy, nikt mi nie przyjdzie z pomocą. Mogę liczyć tylko na Harry'ego. Mam nadzieję, że zaraz wejdzie i mnie uratuje.
Rzucają mnie na łóżko. Jeden siada na mnie, co uniemożliwia mi jakikolwiek ruch. Drugi zaczyna zdzierać ze mnie ubranie. Uderzam dłonią w twarz jednego z nich, niestety on robi to samo.
-Co Ty sobie myślisz mała?! Że sobie na takie coś pozwolę — jego uderzenie było naprawdę silne. Ledwo co widzę na oczy, głowa mi pęka. Spoglądam na dół i widzę, że jestem już w samej bieliźnie.
-Zostawcie mnie! Błagam! Idźcie stąd! — krzyczę, ale to nic nie daje. Jeden z nich próbuje mnie całować i w tym momencie do pokoju wbiega Harry.
-Rose! Zostaw ją! — ściąga ze mnie chłopaka i mocno go odpycha. Uderza go z pięści w twarz tak, że od razu upada na ziemie. Za chwile robi to samo z drugim. — Rose, dzwoń na policję, natychmiast! — wykręcam nr telefonu i wzywam policję. Harry uderzył ich jeszcze parę razy, co spowodowało, że żaden z nich nie ucieknie. Podchodzi do mnie i mocno mnie przytula. — Powiedz, że nic Ci nie zrobili, powiedz, że się do Ciebie nie dobrali — pyta, mocno trzymając mnie w ramionach i całuje moje czoło.
-Nie, nie zdążyli, wszedłeś akurat do sypialni - odpowiadam łamiącym się głosem. Z nerwów nie wytrzymuję i zaczynam płakać. Zdaję sobie sprawę, że stoję w samej bieliźnie, a zaraz będzie tu policja. Szybko wkładam ubrania, które ze mnie zdjęli.
-Dobry wieczór! Co tu się stało?
-Panowie, ci dwaj próbowali zgwałcić moją dziewczynę! Po raz drugi! Pierwszy raz na parkingu, kiedy jechaliśmy nad morze, a teraz włamali się do mojego domu pod moją nieobecność i ponownie próbowali to zrobić. Kiedy tu wszedłem, Rose leżała na łóżku w samej bieliźnie, a jeden z nich na niej siedział. Zabierzcie ich stąd natychmiast! Niech zgniją w więzieniu! — krzyczy Harry. Policjanci zakładają im na ręce kajdanki i wyprowadzają z domu.
-Dostaniecie Państwo wezwanie na przesłuchanie. Do sądu także.....
-Dobrze, dziękujemy. —Harry próbuje zamknąć drzwi, jednak zamek jest uszkodzony. —Cholera.....trudno, będziemy musieli dzisiaj spać przy otwartych drzwiach. Rose, czy wszystko w porządku? — podchodzi do mnie, przyciąga do siebie i całuje w usta.
-Tak, myślę, że tak.
-Oni musieli nas od dawna obserwować. Nie powinienem był tak zostawić tej sprawy tylko wtedy miałem zgłosić, że jacyś mężczyźni próbowali Cię zgwałcić.
-Harry, to przecież nie twoja wina. Dobrze, że wróciłeś w odpowiedniej chwili i nic mi nie zrobili.
Wracamy do sypialni. Sprzątamy bałagan, który został spowodowany bójką Harry'ego z tymi dwoma.... Najchętniej położyłabym się od razu do łóżka. Jestem wstrząśnięta tym co się stało, ale muszę iść się wykąpać, umyć włosy, bo jutro zakończenie roku. Widzę, że Harry podąża za mną, nie mam nawet siły mu powiedzieć, żeby został w sypialni, ale z drugiej strony, będę się czuła bezpieczniej kiedy będzie obok mnie.
YOU ARE READING
Doktor Styles
FanfictionRose Duncan nienawidzi szpitali oraz wszystkiego, co z nimi związane. Pobieranie krwi sprawia ze mdleje, a wzmianka o zastrzyku przyprawia ją i zawrót głowy. Czy spotkanie młodego, zabojczoprzystojnego stażysty zmieni jej stosunek do medycznego świa...