Kiedy nadszedł późny wieczór, Kornel odwiózł mnie do domu. Nie wyobrażam sobie dzisiejszej nocy bez Harry'ego. Mieliśmy spędzać ten wieczór razem, ciesząc się, a tymczasem on leży w szpitalu nieprzytomny i nie wiadomo czy się obudzi.
-Rose, wiem, że pewnie nie jesteś głodna, ale powinnaś coś zjeść. Pamiętaj o tym, że jesteś w ciąży.
-Wiem, pamiętam, ale co z tego jak.....-nie kończę, ponieważ znowu zaczynam płakać
-Rose, zobaczysz, że on wyzdrowieje. Zrobię wszystko, żeby tak było. – mówi i mnie przytula – Zrobię nam coś do zjedzenia. Może Ty idź weź kąpiel w tym czasie.
-Masz rację, pójdę.
Idę do łazienki i nalewam sobie wody do wanny. Spędzam w niej 20 minut, a następnie wychodzę, wycieram się i zakładam piżamę. Okrywam się szlafrokiem i schodzę na dół. Kornel siedzi już przy stole.
-Zrobiłem nam kanapki i jajecznicę. Zjedz chociaż trochę
Siadam do stołu i zmuszam się do jedzenia. Zjadłam kanapkę i trochę jajecznicy.
-Wypij herbatę.
-Nie mam ochoty.
-Rose, proszę. Harry na pewno nie chciałby, żebyś zaniedbała siebie i dziecko.
Wypijam parę łyków herbaty i idę się położyć. Wiem, że czeka mnie nieprzespana noc. Powinnam zadzwonić do jego rodziców lub do Gemmy. Wyciągam telefon i wybieram numer Gemmy.
-Rose! Co słychać?
-Gemma...Harry miał wypadek, leży w szpitalu.
-Słucham?! Boże! W jakim jest stanie? – w tym momencie zaczynam ponownie płakać
-Ciężkim. Jest nieprzytomny, ma złamane nogi i rękę. Prawdopodobnie ma także wstrząs mózgu.
-Boże, jak ja mam powiedzieć o tym mamie. Przecież ona dostanie zawału.
-Miał być dzisiaj taki wspaniały dzień, a teraz on leży w szpitalu.
-Rose, nie płacz. Zaraz sprawdzę kiedy jest najbliższy lot do Londynu. Jeśli będzie jutro to przyjadę.
-Dobrze. Muszę kończyć Gemma, bo nie mam siły na rozmowę. Pa.
-Pa, trzymaj się.
Włączam w pokoju telewizor, żeby nie było zbyt cicho i kładę się na łóżku. Chciałabym zasnąć, a potem obudzić i żeby to wszystko okazało się tylko złym snem.
Dochodzi 2 w nocy, a ja ciągle nie śpię. Wstaję z łóżka i idę do kuchni, aby napić się wody. Schodzę po ciuchu na dół, żeby nie obudzić Kornela. Zapalam światło w kuchni. Wyciągam z szafki szklankę i niestety za nią spada druga na ziemię robiąc hałas. Sprzątam potłuczone szkło i w tym momencie do kuchni wbiega Kornel.
-Rose! Co się stało?
-Nic, chciałam tylko wyciągnąć szklankę i potrzaskała się jedna. Przepraszam.
-Zostaw to, ja to posprzątam, bo jeszcze się przetniesz. Nie zasnęłaś jeszcze, prawda?
-Nie, nie potrafię. Jutro jadę z Tobą z samego rana do szpitala.
-Rose, o 6 chcesz ze mną jechać?
-Tak! Nie wysiedzę w domu! Muszę być przy nim!
-Dobrze, spokojnie. Połóż się i spróbuj zasnąć. Musisz mieć siły.
-Nie jest to takie proste. – zabieram szklankę wody i wracam do naszej sypialni. Wypijam pół szklanki i przykrywam się kołdrą. Po wielu próbach zaśnięcia, udaje mi się to dopiero o 4 rano. Budzę się jednak o 6, słysząc jak Kornel chodzi już po domu szykując się do pracy. Szybko się podnoszę z łóżka i zaczynam robić to samo. Ubieram wygodne ubrania i schodzę na dół.
YOU ARE READING
Doktor Styles
FanfictionRose Duncan nienawidzi szpitali oraz wszystkiego, co z nimi związane. Pobieranie krwi sprawia ze mdleje, a wzmianka o zastrzyku przyprawia ją i zawrót głowy. Czy spotkanie młodego, zabojczoprzystojnego stażysty zmieni jej stosunek do medycznego świa...