Rozdział 43

1.4K 80 2
                                    

HARRY

Całą noc nie spałem. Nie potrafiłem zasnąć wiedząc, że dzisiaj mam przekazać porywaczom pieniądze. Mam nadzieję, że nie zrobili nic Rose. Dobrze, że udało mi się zdobyć taką sumę pieniędzy. Siedzę o 9.30 przy stole razem z Jennifer i Joshem. Przez te całe 2 dni byli ze mną. Rose ma wspaniałych przyjaciół. Ja z moimi znajomymi aż tak blisko nie jestem.

-Panie Styles, pora już iść. – słyszę jak mówi policjant siedzący w salonie. Zabieram więc torbę z pieniędzmi, zakładam kurtkę i wychodzę z domu. Postanawiam pojechać samochodem. Przed parkiem jest niewielki parking, więc będę mógł tam zostawić auto. Jennifer i Josh jadą ze mną. Rodzice Rose są już na miejscu. Kiedy dojeżdżamy, wysiadam i idę sam do wyznaczonego miejsca. Policjanci chodzą po parku, udając zwykłych ludzi. Siadam na ławce, pod którą mam zostawić pieniądze. Dochodzi 10. Zostawiam więc torbę i powoli oddalam się od tego miejsca. Przez dłuższą chwilę nic się nie dzieje, nikt nie przychodzi, mimo że jest już po 10. Coraz bardziej się niecierpliwie.

W stronę ławki zmierza jakiś mężczyzna. Od razu przykuwa on uwagę wszystkich, ale dlaczego nie ma z nim Rose, to nie może być w takim razie ten, który do mnie dzwonił. Stoję i go obserwuję. Nagle mężczyzna schyla się i wyciąga z pod ławki torbę z pieniędzmi. Nie potrafię się powstrzymać. Biegnę do niego, ale ten ucieka. Gonię go ja oraz policjanci. Mężczyzna wsiada do auta i z piskiem opon odjeżdża. Nie, to jest niemożliwe! Wsiadam szybko do swojego auta i ruszam za nim. Jadzie za mną policja, próbując go złapać tak jak ja. Nie zwracam uwagi na przepisy, jadę tak szybko jak tylko mogę, żeby nie stracić go z oczu.

Mężczyzna wjeżdża w jakąś obskurną dzielnicę. Widać, że nie mieszkają tutaj porządni ludzie. Widok bloków jest okropny. Jeśli ona tutaj jest, nie chce wiedzieć co musiała przeżywać przez te 2 dni. Parkuję kawałek za mężczyzną, żeby mnie nie zauważył. Myśli, że udało mu się uciec. Niestety jest w błędzie, jestem tutaj, policja też zaraz tu będzie. Dzwonię do komisarza, który prowadzi tą sprawę. Są już w drodze. Po 10 minutach docierają na miejsce.

Wchodzą do klatki pierwsi. Ja nie mogąc się powstrzymać idę zaraz za nimi, mimo iż prosili mnie abym został na dole. Jak mam czekać na dole, wiedząc, że gdzieś tam w mieszkaniu jest prawdopodobnie moja dziewczyna. Policjanci niestety nie wiedzą, które to dokładnie mieszkanie, dlatego pukają do sąsiadów i wypytują o jakiś podejrzanych mężczyzn. Jedna z sąsiadek wskazała mieszkanie, w którym znajdują się według niej podejrzani. Policjanci pukają, serce bije mi jak szalone, nie wiem czy dam radę się powstrzymać od napadu na tych ludzi.

Drzwi się otwierają, ale to nie ten człowiek, którego widziałem. Policjanci dla pewności wchodzą do środka i sprawdzają mieszkanie, nie ma nikogo oprócz niego i jego dziewczyny. Na kolejnym piętrze słychać jakieś krzyki. Policjanci idą wyżej, ja ciągle podążam za nimi.

-Nie ma wątpliwości, to musi być tutaj. – mówi jeden z policjantów. Nie pukając wchodzą do mieszkania. – Policja! Na ziemie! – nie mogę wejść do mieszkania, ponieważ jeden z policjantów zabrania mi do wyjaśnienia, czy jest to to mieszkanie.

-Niech Pan mnie wpuści! Ja muszę sprawdzić czy jest tam moja dziewczyna!

-Rozumiem Pana, chwileczkę.

-Panie Styles! Proszę tutaj. – słyszę jak woła mnie policjant. Szybko wchodzę do mieszkania, rozglądam się, wchodzę do pierwszego pokoju, pusty, wchodzę do drugiego. Moje ciało zamiera, widzę Rose, leży na łóżku. Szybko podchodzę do niej. Boże, nie mogę uwierzyć w to co widzę. Jej twarz, ręce. Siniaki na policzkach. Nie wytrzymuje, podnoszę się i podchodzę do tych mężczyzn. Wymierzam jednemu i drugiemu porządny cios. Opadają na ziemie i zwijają się z bólu.

Doktor StylesWhere stories live. Discover now