część 44

112 5 0
                                    

Pov: Patryk
Po około 5 dniach opuchlizna mi całą zeszła i miałem już normalną twarz ale gdy przypominały mi się te chwile w których dostałem w twarz chciało mi się płakać, a na dodatek zmarła moja babcia... Wybiła godzina 10:00 poszedłem na dół zrobić jakieś śniadanie gdy wyjmowałem masło wraz z pomidorem i ogórkiem potknąłem się ale zapałem równowagę ale... Wszystko spadło na podłogę ehh... Jebłem to wszystko i ruszyłem do samochody Maćka i pojechałem do sklepu ale czułem w trakcie jechania że coś jest nie tak... Wysiadłem pod sklepem i zobaczyłem że zadrapałem bok tylni kurwa.... Ta rysa jest duża Maciek mnie zabije.... Poszedłem do sklepu i zacząłem robić zakupy gdy zadzwonił do mnie Maciek stresowałem się jak chuj z nim gadać.
*Rozmowa*
M: hej cześć! Gdzie pan skóbel jest?
P: emm w-w sklepie
M: ty ty co jest??
P: nic...
M: gdzie jesteś!?
P: no... W ss-sklepie...
M: misiu! Co się dzieje!
P: jestem w sklepie...
M: coś się stało? Coś zrobiłeś? Bo nie wiem no
P: nic się nie stało i nic nie zrobiłem jestem w sklepie chcesz to przyjedź.....
M: dobra kiedy wracasz? I w jakim sklepie jesteś
P: w Biedronce i za jakieś 30 min
M: dobra idę do ciebie
*Koniec rozmowy*
O kurwa nie... Czemu on tutaj idzie... Ja jebie on mnie zabije...
*Chwila później*
M: no cześć
Dał mi buziaka.
M: ogólnie to też widziałeś tą rysę na moim samochodzie? To ty ją zrobiłeś?
P: a propo tego... Ja nie wiem jak to się stalo jechałem i wiedziałem że coś jest nie tak wysiadłem i zobaczyłem tą rysę... Przepraszam...
Zamurowało chłopa... Mam przejebane.
P: mam przejebane już tak? Mam się wyprowadzić czy jak?....
M: misiu wkurwileś mnie ale nie będziesz mi się z domu wyprowadzał.
P: czeka mnie surowa kara?...
M: żadna kara nie wiedziałeś kiedy to zrobiłeś i już nie twoja wina i spokojnie jest git nic ci nie zrobię.. chodź dokończymy zakupy i do domu.
Chodziliśmy po sklepie z 20 min nie raz spadały mi rzeczy na podłogę mam dziurawe ręce czy jaki chuj. Wróciliśmy do domu i zabrałem się za mycie garów gdy odkładałem dwa talerze do szafki gdy po chwili spadły na podłogę.
P: ahh pierdole to!
Usiadłem na podłogę i zacząłem płakać Maciek w jedną sekundę zszedł na dół.
M: hej niunia co tutaj się stało???
P: ja to pierdole rozumiesz!
M: ale co się dzieje?
P: dzisiaj to ja chyba mam pierdolonego pecha! Mam dość tego dnia!!
Wybiegłem z domu na moją ulubioną łąkę i położyłem się na ziemi i zalałem się łzami... Gdy usłyszałem że podjeżdża tutaj jakiś samochód gdy po chwili ktoś z niego wysiadł i usłyszałem maćka.
M: misiu jest okej spokojnie... Nie płacz
P: ...
Usiadł obok mnie.
P: misiu chce zostać sam...
M: kotuś.. chodź tutaj..
Przytuliliśmy się.
M: jest okej?
P: nie do końca..
M: możesz mi powiedzieć cały twój dzień?
P: okej więc tak... Wstałem rano chciałem zrobić nam śniadanie i wyciągałem masło ogórka i pomidora gdy nagle samoistnie się podknołem i wszystko spadło mi na podłogę.. więc stwierdziłem że pojadę na zakupy w trakcie jechanie poczułem że coś jest nie tak więc wysiadłem już koło sklepu i zobaczyłem rysę mega się bałem że mam przejebane i miałem stresa... Potem gdy robiliśmy razem zakupy spadały mi rzeczy z rąk myślałem że Spale się że wstydu... Gdy wróciliśmy potem do domu zacząłem myć gary na obiad żeby były już czyste no i wtedy chciałem dać te dwa talerze do szafki a trzymałem je mocno to one i tak spadły i wtedy nie wytrzymałem i wszystko pierdolłem i miałem już dość a na dodatek zmarła moja babcia a to przecież wiesz....
M: jak mi przykro kochanie... Szkoda mi ciebie proszę nie płacz...
P: misiu nie chce ciebie zamartwiać ale ja...
M: tyy?..
P: mam depresje....
M: depresje można wyleczyć
P: gdy żyłem u mojej babci i miałem taki okres gdzie dostałem depresji bacza robiła wszystko żeby mnie z niej wyleczyć po roku czasu się udało aż do teraz....
M: .... Jakoś damy radę...
P: tsa...
M: jedziemy do domu? Zrobię obiad
P: tak...
M: chodźmy
Pojechaliśmy do domu Maciek zaczął robić obiad a ja zamknąłem się w drugim pokoju jak to można powiedzieć... W swoich czterech ścianach dałem rolety w dół na nic nie miałem ochoty jedynie czego chciałem to żyletką ale nie mogłem zrobić tego Maćkowi...
M: misiu obiad...
P: nie jestem głodny
M: musisz coś jeść
P: mówię ci że nie jestem głodny! Przepraszam mam takie ospały w depresji...
M: okej...
Maciek wyszedł z pokoju ale po chwili wrócił.
M: mam jedno pytanie mam wiedzieć z tobą czy chcesz siedzieć sam resztę dnia?
P: chce być sam resztę dnia
M: ok..okej
Maciek posmutniał i wyszedł.
A ja przez resztę dnia zostałem sam a w nocy płacz i żyletka zajebiście nie?... Też jak uważam... Zacząłem robić pojedyncze kreski na tych starych ranach... To sprawia my większy ból:) i tak spędziłem całą noc......
_________________________________
824 słowa.
Siem!
Jak tam?
Sorry że historyjki się nie pojawiały ale no...
Do następnego BLESS!...
Jakoś za 2/3 dni będzie obiecuje!<33

Wiem, że czujesz coś do mnie ~misiu~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz