Wstaliśmy od stołu po chwili z pustymi talerzami i odnieśliśmy je do chłopaka, który nakładał wszystkim jedzenie.− Jak masz na imię? − spytałam go, orientując się, że wcześniej nawet o tym nie pomyślałam.
− Patelniak.
− Chodź – powiedział Jesse w moją stronę po przybiciu żółwika ze swoim kolegą.
− Gdzie?
Brunet rozejrzał się po Strefie i zatrzymał się wzrokiem za mną.
− Tam.
Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam las w rogu Strefy. Dobrze, że jest dzień bo bałabym się tam wejść z powodu a) coś mnie zaatakuje lub b) ktoś mnie zgwałci.
Dlatego poczułam się trochę niepewnie z tym, że idę tam tylko z jednym, dopiero co poznanym chłopakiem. Ale przecież nie może zrobić mi nic złego.
Prawda?
Zbliżyliśmy się do lasu po paru sekundach.
− Jest tam coś fajnego? − spytałam, nagle czując że może nie musimy tam iść.
− Jeśli jesteś ciekawska, tak − odparł Jesse. − Spokojnie. Nic Ci nie grozi.
Nie odpowiedziałam, bo przecież te cztery puste słowa nie mogły mnie uspokoić.
Weszliśmy pomiędzy drzewa. Nie ma już odwrotu. Zobaczyłam, że w oddali unosi się mgła. Pewnie para, a to oznaczało, że jest gdzieś tutaj woda i prawdopodobnie jest tu podobny klimat jak w lesie równikowym.
− Można się tu poczuć jak na wakacjach – oznajmił. − Zapomnieć, gdzie naprawdę się jest.
− Gdzie jest woda? − spytałam, omijając spory korzeń.
Jesse spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
− Skąd wiesz?
− Para się unosi − wskazałam ręką na chmury z wody.
Chwilę później doszliśmy do oczka wodnego z małym wodospadem pomiędzy skałami.
− Gdyby nie to, że jesteśmy tu uwięzieni, uznałabym, że jest tu bardzo ładnie − oznajmiłam, patrząc w górę na wodę spływającą po kamieniu.
− To prawda − przytaknął Jesse.
Chłopak usiadł na śliskiej skale i błądził wzrokiem po przyrodzie. Również usiadłam i spojrzałam na jego profil. Jego czarne włosy zwilgotniały i opadały mu na czoło, a intensywnie brązowe oczy wpatrywały się w pnie, rośliny i wodę, przez co zupełnie wtopiły się kolorem z przyrodą.
− Patrzysz się − powiedział, powstrzymując uśmiech.
− Przepraszam.
Odwrócił wzrok od wody i spojrzał na mnie, trochę rozbawiony.
− Nawet nie mam o co cię zapytać – starałam się bronić. − Jesteście dla mnie nowością, jak ja dla was.
− Jesteś naszym punktem zainteresowania − powiedział, akcentując każde słowo a ja pokręciłam głową ze śmiechem.
− Dobra − dodał i ułożył się lepiej na kamieniu, a ja z rozbawieniem i udawanym zażenowaniem, patrzyłam jak to robi. − Jaki jest Twój ulubiony kolor?
− Poważnie?
Chłopak wzruszył ramionami. Chwilę czekałam aż da sobie spokój, ale gdy tego nie zrobił, westchnęłam i rozejrzałam się zastanawiając się nad odpowiedzią.
CZYTASZ
My Maze Story // Newt
FanfictionHej. Nie pamiętasz co jadłeś na kolację? Ja nie pamiętam całego mojego życia. Cóż, pozwól mi opowiedzieć ci historię. Moją historię z labiryntu. − Jesteśmy − oznajmił po chwili i stanął jako pierwszy przed wielkimi drzwiami, zamkniętymi na kłódkę...