Doszliśmy do miejsca, w którym rozpalaliśmy ognisko, czyli mniej więcej na środku zachodniej części Strefy. Nie było jeszcze wszystkich, wręcz połowa chłopaków dopiero zaczynała się zbierać.Zobaczyłam, jak Gally pomaga Patelniakowi dźwigać wielki gar, prawdopodobnie z kolacją, a później z herbatą. Za nimi szedł inny Strefer, noszący kubki i talerze oraz sztućce.
Podeszłam do stołu, słysząc jak Chuck drepta za mną.− Hej − przywitałam się z Patelniakiem i Gallym. Pierwszy uśmiechnął się, a drugi kiwnął do mnie głową.
Gdy odłożyli wszystko na stół, odeszli, żeby zapalić z innymi Streferami ognisko. Chwyciłam kubek i zaczęłam sobie nalewać herbatę.
− Nie idziesz? − spytałam Chucka, czując że wciąż za mną stoi. Chłopak wydał z siebie niezadowolony jęk.
− Nie wiem czy mogę.
Spojrzałam na niego, podnosząc brew i odwróciłam się w jego stronę z kubkiem herbaty w ręce.
− Jak to nie możesz? Nikt Ci nie zabroni − powiedziałam i ujrzałam w jego oczach iskierki nadziei.
− No idź! − ponagliłam. − Bo zaraz będzie za późno.
Chłopak zerwał się i pobiegł za Gallym. Parsknęłam lekko śmiechem i oparłam się o stół, patrząc w ich stronę. Chwycili długie gałęzie i podpalili je, po czym odliczając rzucili na stertę drewna, powodując jej podpalenie. Krzyknęli radośnie i patrzyli jak ogień się powiększa i sunie do góry.
Po chwili już wszyscy Streferzy byli na miejscu. Ruszyłam się z mojego miejsca, bo wiedziałam że zaraz wszyscy pobiegną do jedzenia, a nie chcę zostać stratowana. Usiadłam na pniu naprzeciwko Jeffa i Clinta, którzy rozmawiali i śmiali się razem z Winstonem.
Oparłam się rękami o swoje kolana i spojrzałam na prawo. Gally już rozgrzewał nadgarstki. Większość chłopaków podniosła się z siedzeń i poszła go okrążyć. Wiedzieli, że niedługo blondyn zmierzy się z nowym i tego nie mogli przegapić.
Cóż, prawdę mówiąc, ja też nie.
Wstałam i odłożyłam kubek na ziemię, mając nadzieję, że nikt mi go nie weźmie. Stanęłam obok Jacka i założyłam ręce na ramiona, przyglądając się blondynowi. Chłopak przekręcił głowę najpierw na lewo, później na prawo. Słychać było jego kości przesuwające się w szyi.
− Dobra, to kto pierwszy?
Rozejrzałam się, zastanawiając, kto się zgłosi. Chłopaki kręcili głowami lub nagle patrzyli wszędzie, ale nie w oczy Gally'ego. Spojrzałam na Zarta, który otwierał usta, żeby się zgłosić, kiedy usłyszałam:
− Elle, może ty?
Gally uśmiechał się w moją stronę. Zamrugałam.
− Ja?
− Chyba właśnie to powiedziałem.
Przewróciłam oczami. Chłopak rozłożył ręce z uśmiechem. Rozległy się gwizdy i śmiechy.
Zagryzłam wargę i pokręciłam głową z uśmiechem. Westchnęłam i przybliżyłam się do niego o krok, wchodząc do kręgu.
Chłopcy zaczęli klaskać. Nie czułam wielkiej tremy, ponieważ ćwiczyliśmy razem od pół roku. No i wiedziałam, że i tak z nim nie wygram.Stanął z rozłożonymi ramionami i czekał na mój ruch. Wzięłam zamach zamierzając kopnąć go w piszczel na początek. Chłopak cofnął się, unikając ciosu. Rozległy się ciche śmiechy i gwizdy.
Gally złapał mnie za łydkę, przez co straciłam równowagę. Chwyciłam go za koszulę, żeby się podtrzymać, ale oboje upadliśmy na piasek.
CZYTASZ
My Maze Story // Newt
Hayran KurguHej. Nie pamiętasz co jadłeś na kolację? Ja nie pamiętam całego mojego życia. Cóż, pozwól mi opowiedzieć ci historię. Moją historię z labiryntu. − Jesteśmy − oznajmił po chwili i stanął jako pierwszy przed wielkimi drzwiami, zamkniętymi na kłódkę...