Rozdział 6 „Szpital, już"

905 33 20
                                    

   Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo w tej samej chwili rozległ się dźwięk nadjeżdżającego pociągu, a tuzin chłopaków pobiegło w stronę dziedzińca. Przez chwilę nie mogłam się ruszyć, będąc ciągle oszołomiona przez wyjącą syrenę, ale w końcu ruszyłam się i pobiegłam za resztą.

Wszyscy zebrali się wokół Pudła. Żelazne drzwi wciąż były zamknięte. Stanęłam obok Seana i Mihno, czując lekkie podekscytowanie. Nareszcie nie będę „tą nową". W końcu ktoś inny będzie świeżakiem. Z drugiej strony już zrobiło mi się tej osoby żal, gdyż jeszcze nie wie, co go lub ją, tutaj czeka.

Na szczęście byłam w pierwszym rzędzie i ukucnęłam, żeby lepiej zobaczyć nową osobę, ale Sean dotknął mojego ramienia i uzmysłowił, że to zły pomysł.

Nie wiadomo co się stanie.

Mógłby wyskoczyć z Pudła z nożem w ręce. Nie wiem skąd miałby mieć nóż i być na tyle przytomny, żeby to zrobić, ale lepiej być ostrożnym w tej sytuacji.

Podniosłam się i stanęłam obok bruneta, czując jego ramię przy moim. Newt i Gally skoczyli na drzwi i rozsunęli je w tym samym czasie. Wszyscy wytężyli słuch i wyciągnęli szyje, żeby zobaczyć kto tam jest.

W Pudle siedział już przytomny chłopak wyglądający na około siedemnaście lat. Miał blond włosy, kwadratową twarz i duży nos. Jego biała koszulka na ramiączka była pognieciona, a kolana były przyciągnięte do klatki piersiowej. Wyglądał na przerażonego i przyglądał nam się wielkimi oczami.

− Następny smrodas – powiedział głośno Billy naprzeciwko mnie.

− Ej, świeży słyszysz nas? − zaśmiał się Zart.

− Fleja – usłyszałam kolejny głos. Wstrzymałam oddech i poczułam jak podwyższa mi ciśnienie.

Czy to tutaj tradycja, o której nie wiem?

− Witaj, Świeżaku − odezwał się głośno Alby, uciszając resztę. Prawdopodobnie mówił to już tyle razy, że dokładnie wiedział co powiedzieć w takiej sytuacji. I nawet nie mówił tego monotonnie.

− Co to za miejsce? − wydusił nowy z lekką chrypką i amerykańskim akcentem. Alby westchnął.

− Nie powiem Ci, jeśli będziesz tak tam siedział.

Przeniosłam wzrok na Alby'ego i wykrzywiłam się lekko. Mogliby być trochę bardziej uprzejmi. Może uda mi się awansować za jakiś czas i zostanę osobą witającą. Będę pierwszym uczestnikiem tej grupy oraz od razu jej opiekunem.

Chciałam się zaśmiać na swoje głupie myśli, ale zostałabym uznana za niedorozwiniętą, więc z powrotem przeniosłam wzrok na nowego chłopaka. Pokiwał głową na słowa Alby'ego i zaczął się podnosić.

Wszyscy obserwowali go w ciszy, czekając na to, co powie dowódca.

Chłopak wyczołgał się z Pudła i bezsilnie upadł na trawę, nie mogąc utrzymać równowagi. Chłopcy zaczęli się śmiać. Jedynie Sean, Minho, Alby i Newt się nie śmiali.

Zwiadowcy stali z poważnymi minami z rękami założonymi na ramionach, a Alby i Newt obserwowali blondyna. Ten podniósł się, ale widać było, że nie ma siły żeby zrobić cokolwiek innego.

Co ci ludzie nam robią i dlaczego nowa osoba musi przybywać ledwo żywa lub niezdolna się ruszyć?

Nastolatek stanął prosto i wypuścił wstrzymywane ze stresu powietrze, a chłopcy umilkli. Wiedziałam dlaczego i ledwo powstrzymałam się od uśmiechu.

Był wysoki, bardzo dobrze zbudowany, a biała koszulka opinała się na jego licznych mięśniach. Spojrzałam ukradkiem na Gally'ego, który przyglądał mu się ze zmarszczonymi brwiami.

My Maze Story // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz