Przeszliśmy przez pięć przecznic. Gally prowadził z wyciągniętą bronią a ja zamykałam tyły. Thomas oddał mi swoją, ponieważ i tak nie strzeliłby celnie mając Newta przy jednym ramieniu.
Weszliśmy na chodnik przy ulicy a wtedy znikąd zaczęły przyjeżdżać samochody DRESZCZu. Wymieniłam nerwowe spojrzenia z Gallym.
− Szybko, szybko − ponaglił.
Schowaliśmy się pomiędzy blokami w wąskiej szczelinie, ale samochodów przybywało coraz więcej. Blondyn wychylił się, żeby zbadać sytuację.
− Szlag by to trafił.
Byliśmy w kropce, pojazdy były z obu stron ulicy. Wtedy rozległ się głośny hałas, a po sekundzie nastąpił wybuch. Rozszerzyłam oczy, czując żar ognia, mimo że byliśmy w bezpiecznej od niego odległości.
Mur dzielący przedmieścia od siedziby DRESZCZ-u został zniszczony.
Gdy największy dym ulotnił się, zobaczyliśmy jak setki mieszkańców z bronią, ruszają naprzeciw samochodom wroga.
− Kurna − przeklął Thomas. − Wstajemy! Musimy się przemieścić.
− Mieliśmy zniszczyć DRESZCZ, nie całe miasto − odezwał się cicho Gally z niedowierzaniem. Odwróciłam wzrok na sekundę od chłopaków i położyłam mu rękę na ramieniu.
− Lepiej chodźmy stąd.
Chłopcy podnieśli z trudem Newta, a Gally po chwili wyglądał, jakby nie powiedział żadnego z tych słów. Schylając się, pobiegliśmy do jakiegoś budynku, którego parter był spalony i pusty, ale przynajmniej wydawał się bezpieczny. Usiedliśmy wyczerpani na podłodze. Wszędzie wokół było pomarańczowe światło od palących się dróg, niebo wydawało się czerwone. Oddychaliśmy ciężko oparci o ściany. Thomas wyciągnął krótkofalówkę z kieszeni. Jakim cudem wciąż działała?
− Brenda... Chyba nie damy rady.
Nie słyszałam, co odpowiadała. Spojrzałam na Newta, siedzącego obok mnie.
Miał sine usta i bladą, wręcz szarą skórę, a jego źrenice powiększały się coraz bardziej. Oddychał nierównomiernie. Serce mi się krajało na ten widok. Opierał się głową o ścianę i patrzył w sufit.
− Przepraszam – wyszeptał. − Przepraszam, że to usłyszałaś.
Ciśnienie momentalnie mi wzrosło, kiedy zorientowałam się o czym mówił. Tamtej rozmowie z Thomasem.
− Czemu nie wierzysz w to, że przeżyjesz? − spytałam również szeptem. Dzięki temu nie słychać też było, jak łamie mi się głos.
− Łatwiej się z tym pogodzić.
− Nie pieprz.
Uśmiechnął się lekko.
− Newt, proszę cię − patrzyłam na niego, czując jak szybko bije mi serce. − Postaraj się.
Spojrzał na mnie znów i podniósł brew.
− Staranie się nie ma tu nic do rzeczy.
− Ma.
− Nie ma.
− Jesteś irytujący.
− Ale mam rację.
Westchnęłam.
− Ellie, wiesz, że życie takie nie jest. To niemożliwe, żebym przeżył.
− Możliwe.
− Ellie, nie.
− Musimy tylko przejść do Brendy...
− Nawet nie wiemy gdzie jest i kiedy ją spotkamy.
CZYTASZ
My Maze Story // Newt
FanfictionHej. Nie pamiętasz co jadłeś na kolację? Ja nie pamiętam całego mojego życia. Cóż, pozwól mi opowiedzieć ci historię. Moją historię z labiryntu. − Jesteśmy − oznajmił po chwili i stanął jako pierwszy przed wielkimi drzwiami, zamkniętymi na kłódkę...