Przez następne dni, a nawet tygodnie posunęliśmy się w poszukiwaniach, jednak wciąż były to drobnostki. Nikt nie chciał się poddać, ale każdy powoli tracił nadzieję.
– Znajdziemy go – mówił za każdym razem Patelniak, starając się dodać nam otuchy. Miał najbardziej pozytywne nastawienie z naszej grupy.
Obserwowałam Thomasa, coraz częściej bojąc się, że zrezygnuje. Wiedziałam, że Newt był realistą, ale brunet nie dopuszczał do siebie myśli, że nie uda się go uratować. Pytałam blondyna co jakiś czas jak jego przyjaciel się czuje, ale zawsze odpowiadał tak samo: "Czeka na cud".
A my, mimo sytuacji, znów byliśmy przyjaciółmi. Mniej więcej.Nie spędzaliśmy tyle czasu razem, i choć to bolało, w końcu pogodziłam się z tym. Całe dnie spędzałam w naszym małym szpitalu, z Patelniakiem w kuchni, albo z Brendą i Jorge w warsztacie.
Za każdym razem, gdy chłopcy wyjeżdżali na wybrzeże byłam zaniepokojona. Bałam się, że sytuacja z porwaniem się powtórzy, ale na szczęście na razie nic takiego się nie działo.– Nie możemy zrezygnować – odezwał się pewnego dnia Newt na zebraniu. Opierał się rękami o stół i patrzył zawzięcie na Vince'a. Stałam pod słupem, który przytrzymywał namiot, z rękami na piersiach i wpatrywałam się w mężczyznę. Ten westchnął i przejechał dłonią po spoconej twarzy.
– Oczywiście, że nie. Musimy tylko...
– Jest! – rozległ się nagle głos Thomasa przed namiotem. Brunet wpadł do środka jak oparzony. – Wiem, gdzie będą!
Przestałam opierać się o słup i podeszłam do stołu, stając obok Newta. Wszyscy zebrali się z kątów na środek namiotu. Brunet zaczął kręcić się szybko po pomieszczeniu i wyjął jedną z map, po czym rozłożył ją na stole. Pospiesznie sunął po niej wzrokiem, aż natrafił na to co chciał. Położył palec na jednej z dróg, którymi wraz z Newtem codziennie jeździli.
– Będą przejeżdżać tą trasą za dwa tygodnie.
– Trochę mało na obmyślenie planu – mruknął Vince z założonymi rękami. Thomas strzelił mu spojrzenie.
– Uda się – powiedział z przekonaniem. – Wiem, że się uda.
Wymieniłam spojrzenia z Newtem i jeszcze raz popatrzyłam na bruneta. Wszyscy momentalnie zaczęliśmy uśmiechać się z podekscytowania. To była szansa.
– Dobra – odezwał się Vince, patrząc na mapę. – Zróbmy to.
Cały wieczór siedzieliśmy w namiocie omawiając plan krok po kroku. Wszystko w przeciągu dwóch tygodni mogło się zmienić, więc tak naprawdę nie mogliśmy wiele zrobić, ale bardzo się staraliśmy.
Pociąg wypełniony co najmniej pięćdziesiątką odpornych nastolatków miał przejeżdżać torami niedaleko nas, jednak nie byliśmy pewni, gdzie dokładnie może jechać. To był jeden z paru problemów, które mieliśmy teraz na głowie.– Co jeśli zmienią termin? – spytałam nagle, kiedy Vince pokazywał Thomasowi gdzie pociąg będzie skręcał. Ręka mężczyzny zatrzymała się na papierze i obaj spojrzeli w moją stronę.
– Ona ma rację – odezwała się Brenda po drugiej stronie stołu. – Skąd mamy to wiedzieć?
– Nie wiemy – oświadczył Vince. – Na razie. Jeśli zmienią, dowiemy się o tym.
– Zmienimy trochę plan – dopowiedział Thomas. – Będzie dobrze.
Jego słowa uspokoiły mnie i ucieszyły jednocześnie. Spojrzałam porozumiewawczo na Newta, który skinął lekko głową z uśmiechem.
Dzięki tym wiadomościom Thomas odzyskał nadzieję. To mnie cieszyło najbardziej.
CZYTASZ
My Maze Story // Newt
FanfictionHej. Nie pamiętasz co jadłeś na kolację? Ja nie pamiętam całego mojego życia. Cóż, pozwól mi opowiedzieć ci historię. Moją historię z labiryntu. − Jesteśmy − oznajmił po chwili i stanął jako pierwszy przed wielkimi drzwiami, zamkniętymi na kłódkę...