(II) Rozdział 27 "Zabić Avę Paige"

538 18 29
                                    


W tej miłej atmosferze obserwowaliśmy, jak słońce zachodzi i w krótce zniknęło za górami. Zaczęło się robić coraz zimniej.

− Podobno będzie ognisko − oznajmił Minho. − Trochę jak w Strefie.

Chłopcy pokiwali głowami, a ja uśmiechnęłam się na te wspomnienia. Momenty, w których zapominaliśmy gdzie jesteśmy i cieszyliśmy się z tego, że byliśmy tam razem.

Patelniak zatarł ręce.

− Mam nadzieję, że będzie coś dobrego.

Oparłam łokcie na kolanach, czując nagły wiatr i spojrzałam na Thomasa i Teresę na wzgórzu. Nie byłam pewna, czy to było odruchowe, czy byłam ciekawa, co się tam dzieje.

− Już się całują? − zaśmiał się Patelniak, widząc gdzie patrzę.

Thomas stał naprzeciw Teresy, ale nie był wcale tak blisko. Wręcz przeciwnie, oddalał się od niej, wciąż coś mówiąc.

− Chyba nie wyszło − odezwał się Minho również tam patrząc.

− Wystraszył się jej czy co? − spytał Patelniak, spoglądając do tyłu przez ramię, gdy zobaczył że wszyscy tam spojrzeli.

Zmarszczyłam brwi i wyciągnęłam szyję, starając się przybliżyć obraz siłą woli, co było niestety niemożliwe.

Wtedy za nami rozległ się nagły i głośny dźwięk z daleka. Spojrzeliśmy się do tyłu w tym samym czasie, spuszczając tę dwójkę ze wzroku. Zza dalekich wzgórz właśnie pokazały się dwa helikoptery. Wstałam powoli ze skały marszcząc brwi. Helikoptery bardzo szybko przybliżały się do obozu.

− Nie! − rozległ się wrzask Thomasa z daleka.

Chłopaki wstali naraz zaniepokojeni. Helikoptery były już prawie przy nas. Newt utkwił spojrzenie w maszynie.

− O nie.

Wtedy helikopter przelatując nad obozem, bez ostrzeżenia wypuścił race, które momentalnie znalazły się na ziemi, zapalając ją. Cały obóz zniknął w płomieniach.

− O boże − wydusiłam i cofnęłam się.

− Idziemy! − zarządził Newt i pociągnął mnie za rękę. Zbiegliśmy ze wzgórza i rozejrzeliśmy się gorączkowo. Wszędzie paliły się namioty a ludzie uciekali przerażeni.

Z helikopterów krążących nad nami zaczęli opuszczać się żołnierze z kaskami na głowach i z bronią w rękach.

− Tutaj! − rozległ się krzyk Vince'a. Stał na skrzyni samochodu z Harriet i Sonyą, które podawały mu broń i naboje.

Pobiegliśmy w ich stronę w ostatniej chwili, zanim strażnik wylądował w naszym miejscu trzy sekundy później.

− Weź! − krzyknął do Minho, podając mu broń. Chłopak od razu wycelował nią przed siebie.

Vince strzelał jak oszalały do każdego osobnika w czarnym kombinezonie. Harriet i Sonya podały Newtowi i Patelniakowi podobną broń, którą od razu odbezpieczyli. Zaczęłam się rozglądać za Thomasem nerwowo.

− Umiesz strzelać? − spytała mnie nagle Sonya. Spojrzałam na broń, którą trzymała w ręce.

− Nigdy tego nie robiłam.

− Więc dzisiaj jest twój pierwszy raz.

Podała mi ją i sama zaczęła celować własną. Westchnęłam w duchu i nerwowo przeleciałam wzrokiem po broni. Niewiele myśląc zrobiłam jedyną rzecz, którą stwierdziłam, że powinnam zrobić. Nacisnęłam miejsce pod spustem, coś w stylu bezpiecznika, i usłyszałam małe kliknięcie. Wycelowałam ją drżącymi rękami na jednego ze strażników, który biegł w naszą stronę.

My Maze Story // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz