W czasie drogi zrobiło się jasno, a ja zdążyłam się porządnie zdrzemnąć. Słońce grzało w dach samochodu, więc uchyliliśmy okna by poczuć na twarzach lekki, chłodny wiatr.
Brenda i Jorge zadbali o jedzenie, więc zjedliśmy śniadanie krótko po tym, jak się obudziłam.
W trakcie naszego snu prowadził Jorge, jednak po śniadaniu dziewczyna siadła za sterem, żeby mężczyzna też mógł się przespać.Z drogą nie było problemu, bo raczej jechaliśmy ciągle tą samą, bez większych zakrętów.
Po jakimś czasie, podejrzewam że mogło to być nawet południe, znaleźliśmy się przy tunelu, który mógł prowadzić do bezpośredniej, jednak już dawno opuszczonej drogi do miasta. Przynajmniej tak twierdził Jorge. Wokół było mnóstwo plakatów i powiadomień, dotyczących Pożogi oraz szczepień i jej objawów.
Nie zdążyłam się im dokładnie przyjrzeć, ponieważ Jorge nagle odezwał się:– Są tu ich ślady.
Wychyliłam się i zobaczyłam na piasku ślady opon.
– Musieli tu być niedawno, skoro wiatr jeszcze nie zmiótł piasku – dopowiedziała po nim Brenda, ale on nagle podniósł palec, by przestała mówić.
– Słyszycie to?
Odwróciłam wzrok od ziemi i spojrzałam na niego zaniepokojona. Mężczyzna patrzył w sufit, chcąc znaleźć źródło dźwięku. Wytężyłam słuch.
I wtedy usłyszałam słaby, oddalony ryk dochodzący z tunelu. Nie mogłam sobie przypomnieć, skąd go znam.
Jorge wcisnął gazu i wjechał do tunelu, a ja uświadomiłam sobie, co to jest. Takie same hałasy wydawali Poparzeńcy w centrum handlowym, z którego uciekaliśmy przed DRESZCZem.– Jorge? – usłyszałam zaniepokojoną Brendę.
– Nie odzywaliby się, gdyby nie było nikogo w środku – odpowiedział jej spokojnie, jednak nie odwracając wzroku od drogi. – Ładuj.
Dziewczyna spojrzała na mnie i szybko wcisnęła się na tył. Chwyciła zza siedzeń parę pistoletów, a właściwie jeszcze innej, większej broni. Ryki Poparzeńców były coraz głośniejsze.
– Są! – krzyknął Jorge.
Dziewczyna podała mi szybko jeden z nich i powiedziała:
– Strzelaj.
Wzięłam od niej broń i wychyliłam się ze swojego okna. Nie pochwalałam tego, co zaraz miałam zrobić, ale w tej chwili nie miałam wyboru.
Brenda chwyciła własną broń i wychyliła się z sąsiedniego okna.– Szybciej! – odezwał się Jorge, chcąc przekrzyczeć ryki.
Odetchnęłam w duchu i zaczęłam wypuszczać kule. Było to trochę ciężkie, zważając na to, że bardzo szybko się przemieszczali. Jednak gdy zobaczyłam Patelniaka, Thomasa i Newta, których samochód wykoleił się a oni uciekali pośpiesznie, skupiłam się bardziej.
Trafiałam raz po raz, starając się powiązać to z moimi treningami w Strefie. Wspólną cechą było to, że w obu miałam jakiś cel.
Tam był Gally, tutaj świry.Kryłyśmy chłopaków, a Jorge jechał coraz szybciej, starając się ich dogonić. W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymał, mijając Poparzeńców i pewnie potrącając paru z nich. Ja i Brenda odwróciliśmy się do tyłu i znów zaczęłyśmy w nich strzelać.
– Właźcie! – krzyknął Jorge, a ja z ulgą domyśliłam się do kogo mówi.
Usłyszałam, jak drzwi otwierają się, a po chwili przy mnie pojawił się Patelniak wraz z Thomasem i Newtem. Gdyby nie to, że miałam coś innego na głowie, zdziwiłabym się, że wszyscy się tu zmieściliśmy.
CZYTASZ
My Maze Story // Newt
FanfictionHej. Nie pamiętasz co jadłeś na kolację? Ja nie pamiętam całego mojego życia. Cóż, pozwól mi opowiedzieć ci historię. Moją historię z labiryntu. − Jesteśmy − oznajmił po chwili i stanął jako pierwszy przed wielkimi drzwiami, zamkniętymi na kłódkę...