− Wejdziemy tu − Gally wskazał na mapie pomieszczenie w budynku. − Tam będzie Mihno.
Wszyscy pokiwali głowami ze zrozumieniem.
− Otwieram drzwi na parking − mówił dalej. − Brenda weźmie dzieciaki i was do autobusu, a Patelniak przeprowadzi wszystkich za mury. Elle pojedzie z Jorge po pomoc Vince'a.
Podniosłam wzrok ze stołu i spojrzałam na nich z niezrozumieniem.
− Co, czemu?
Blondyn spojrzał na sekundę w kierunku Newta, a później zwrócił się do mnie:
− Przykro mi, Elle. To już ustalone.
− Przestań – pokręciłam głową. – Może i w Strefie byliście ważniejsi niż ja, ale już tu nie rządzicie – strzeliłam Newtowi spojrzenie, bo byłam pewna, że poprosił, żebym miała taką rolę. – Nie dam się tak.
Chłopak przyglądał mi się chwilę w ciszy, która ogarnęła cały pokój, ale w końcu przeniósł wzrok na Gally'ego, aby kontynował.
− Dobra. Jorge pojedzie po pomoc, Elle pójdzie z nami i pomoże mi w otworzeniu sejfu.
Skinęłam głową i założyłam ręce na ramiona, żeby było mi wygodniej.
− Thomas i Newt idą po Minho. Spotykamy się przy przecznicy z pomocą Jorge i szczęśliwie wracamy.
− Gdzie będzie Brenda z dziećmi? – spytał Thomas.
− Spotkają się szybciej z Jorge niż my.
Brunet kiwnął głową.
− Chyba wszystko jasne – zakończył Gally. – Zaraz ruszamy.
− Możemy porozmawiać? − odezwał się nagle Newt w moją stronę. Thomas chwilę analizował sytuację, a później skinął głową na chłopaków i Brendę. Wszyscy wyszli z pomieszczenia na dwór, od strony dawnego ogrodu, zostawiając nas samych.
− Kiedy do ciebie dotrze, że nie jesteś moją nianią? − spytałam trochę ostrzej niż zamierzałam. Chłopak westchnął i oparł się do tyłu rękami o stół. − Nie mogłabym czekać za murami, nie wiedząc co się z wami dzieje.
− Patelniak też tam będzie, a ufa, że się uda.
− Nie mogę nic nie robić, kiedy mam możliwość cię uratować − powiedziałam głośniej, tracąc cierpliwość a on podniósł wzrok z podłogi na moją twarz. – Antidotum będzie w sejfie...
− Chyba nie chcesz przejść przez cały DRESZCZ żeby mi je dać.
− Jeśli będzie trzeba, to tak. Wierzę, że nam się uda.
Pochyliłam się i pocałowałam go. Splątałam dłonie na jego szyi, a jego ręce znalazły się na mojej talii. Starałam się nie rozpłakać i cieszyć się tą chwilą. Bałam się tego, co nas czeka. Czułam też, że ten pocałunek był inny. Mocniejszy, intensywniejszy, jakbyśmy wlali w niego wszystkie emocje, które nam ostatnio towarzyszyły. Nasze języki splątały się na chwilę i poczułam gorąco mimo, że na dworze było piętnaście stopni. Newt przycisnął mnie mocno do siebie. Chcieliśmy poczuć tą bliskość, że jesteśmy tu razem. Nie wiadomo, kiedy taka okazja trafi się po raz kolejny.
Kiedy oddaliliśmy się, chłopak spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Wyjął coś z kieszeni. Małą fiolkę w ciemnobrązowym kolorze.
− Weź to.
Zrobiłam co mi kazał i włożyłam go do kieszeni we wnętrzu bluzy, powstrzymując się od zmarszczenia brwi. Nie miałam pojęcia co jest w środku i dlaczego mi to dał, ale gdy chciałam go o to zapytać, pochylił się żeby znów mnie pocałować.
CZYTASZ
My Maze Story // Newt
FanfictionHej. Nie pamiętasz co jadłeś na kolację? Ja nie pamiętam całego mojego życia. Cóż, pozwól mi opowiedzieć ci historię. Moją historię z labiryntu. − Jesteśmy − oznajmił po chwili i stanął jako pierwszy przed wielkimi drzwiami, zamkniętymi na kłódkę...