Rozdział 4 „Masz ładne oczy"

1K 36 43
                                    

Leżałam w hamaku po zjedzeniu obiadu i umyciu naczyń, przyglądając się murom labiryntu. W pewnym momencie zobaczyłam, jak Minho, Sean i Ree wybiegają z labiryntu.

Nie poznałam Ree'ego osobiście. Jednak, obserwując go wokół chłopaków, stwierdziłam, że wydaje się całkiem zabawny i radosny. Często widziałam, jak wybiegając z labiryntu we trójkę, chłopaki śmiali się a na twarzy Ree widniał lekki uśmieszek dumy.

Imię, którego nigdy nie słyszałam, lecz podobało mi się, jak oryginalne było, mimo że miało tylko trzy litery. Cóż, moje ma cztery.

Zobaczyłam, jak Sean odłącza się od tej dwójki, krzycząc do nich jeszcze w ostatniej chwili, zanim się odwrócił, więc przez chwilę biegł tyłem, dopóki nie odwrócił się i omiótł wzrokiem hamaki, a po chwili także prosto na mnie. Przełknęłam ślinę, sekundę bijąc się z myślą, czy odwrócić wzrok. Udałam, jak bardzo interesujące są mury, choć rzeczywiście wpatrywałam się w nie przez ostatnie godziny.

Nie leżałam na ziemi, ale mogę przysiąc, że się zatrzęsła od jego kroków. Nie odwracałam wzroku od murów, trochę bojąc się na niego spojrzeć. Poczułam dziwne uczucie w brzuchu, ale zignorowałam je. W końcu tylko dziwne rzeczy się tutaj dzieją.

− Hej, świeżaku − odezwał się wchodząc w strefę hamaków.

Wygląda na to, że albo ma słabą pamięć do imion, albo zostanę dla niego świeżakiem do końca tego miesiąca.

− Przeszkodziłem Ci w czymś? − zaśmiał się. Chyba musiałam wyglądać na zamyśloną.

− Nie − odpowiedziałam. Chłopak westchnął a ja nie chcąc być nieuprzejma, odwróciłam się w jego stronę żeby odpowiedzieć na jego przywitanie. Nie słyszałam tego, ale najwidoczniej chciał mnie trącić w ramię, żebym się odwróciła.

W każdym razie kucnął przy mnie a przez to że leżałam, nasze twarze były bliżej niż powinny. Widząc moje zaskoczenie, a nawet zakłopotanie, które przebiegło przez moją twarz, chłopak uśmiechnął się przebiegle, przez co nabrałam ochoty do przewrócenia oczami.

Był trochę irytujący.

− Nie pamiętasz mojego imienia? − przerwałam ciszę, chcąc by się oddalił.

− Pamiętam. Ale wciąż jesteś Świeżakiem.

− Okej? − odpowiedziałam, ale on wciąż się nie oddalał.

− Masz ładne oczy − odezwał się, a ja zupełnie się tego nie spodziewając, poczułam jak moja twarz zaczyna się czerwienić. Odepchnęłam go ręką w klatkę, powodując jego śmiech.

Dzięki.

− W czymś Ci pomóc? − spytałam retorycznie, zastanawiając się co tu robi.

− Nie, niezupełnie − odpowiedział i odszedł parę kroków, aż dotarł do swojego hamaka. Zanurzył w nim swoją rękę. Zmrużyłam oczy, żeby zobaczyć co wyciąga, ale zrobił to zbyt zwinnie i szybko.

Kiedy schował to za plecy do swojego paska, odwrócił się z powrotem do mnie i uśmiechnął się. Wiedział, że ciekawi mnie co tam schował.

− Przykro mi, świeżaku. Tylko dla Zwiadowców.

Przewróciłam oczami. Czy tu naprawdę wszystko musi być tajemnicą?

− Może nim zostanę.

Sean powstrzymał uśmiech.

− Jeśli tak się stanie, pokażę Ci.

Pokręciłam głową z uśmiechem sama wiedząc, że to na pewno się nie stanie.

My Maze Story // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz