(III) Rozdział 37 "Czyżbym Cię słabo wyszkolił?"

413 17 16
                                    

– Cześć.

Prawie otworzyłam buzię ze zdumienia. Cześć? Cześć? Tyle masz do powiedzenia?

– Gally? – odezwał się z niedowierzaniem Thomas.

Minęła sekunda, a brunet nie wytrzymał i uderzył go z całej siły w policzek. Gally, nie spodziewając się tego, upadł na ziemię, a Thomas usiadł na nim, kolejny raz w niego celując.

– Ej! – krzyknął Newt i rzucił się w ich kierunku. Patelniak również to zrobił, ale ja stałam tam w ciągłym niedowierzaniu. Wszyscy momentalnie wyciągnęli broń i wycelowali w Thomasa.

– Przestań! Przestań, Thomas! – Newt złapał go za ramię.

– Zabił Chucka – wymamrotał gniewnie, wciąż nie odpuszczając.

– Wiem. Pamiętam. Też tam byłem. Został ugryziony, nie był sobą – brunet wciąż wpatrywał się z nienawiścią w chłopaka, ale widać było, że ulegnie. – Zostaw go, okej?

Patelniak chciał mu pomóc się podnieść, ale Thomas szybko wstał, tak jakby Gally znów był zarażony i od tego zależało jego życie. Newt cofnął się i stanął przy nim, a blondyn wstał i złapał się za szczękę.

– Należało mi się.

Prawie prychnęłam na głos, na szczęście powstrzymałam się.

– Ktoś jeszcze? – spytał i spojrzał na nas. – Patelnia, Newt? – jego wzrok spoczął na mnie a ja obdarzyłam go zimnym spojrzeniem. – Elle?

Chętnie.

– Znacie go? – usłyszałam Jorge stojącego za Patelniakiem, który wpatrywał się w Gally'ego.

– Stary przyjaciel.

– Jak... – odezwał się Newt z niedowierzaniem. – Jak to możliwe? Widzieliśmy, jak umarłeś.

– Nie, zostawiliście mnie, żebym umarł – odpowiedział mu, a ja podniosłam lekko brew, co nie umknęło jego uwadze. – Gdybyśmy was teraz nie znaleźli, to wy byście byli martwi. Co tu robicie?

– DRESZCZ porwał Minho – powiedział cicho Newt. – Szukamy wejścia za mury.

– Mogę w tym pomóc. Chodźcie.

– Nigdzie z tobą nie idę.

Gally odwrócił się do Thomasa i poprawił koszulkę, która lekko się podwinęła.

– Twoja sprawa. Ale mogę was tam wprowadzić.

Spojrzałam na bruneta, który zapewne bił się ze sobą w myślach. Wiadome było, że w końcu się zgodzi. Nie mieliśmy innego wyjścia.

– Dobra – powiedział w końcu, a ja położyłam dłoń na jego ramieniu, by okazać mu wsparcie. Gally skinął głową i poszedł przodem.

– Więc co się stało, jak tu dotarłeś? – spytał chłopaka Patelniak dotrzymując mu kroku.

– Cóż, po labiryncie wpadłem na pewnych ludzi. Opatrzyli mnie, zobaczyli, że jestem odporny. I przyprowadzili tutaj, do Lawrence'a. Toczą wojnę z DRESZCZem. Nie mogą się tam ukrywać na zawsze. Zapłacą za to, co zrobili.

Nagle zatrzymał się i odwrócił w naszą stronę.

– Zazwyczaj Lawrence nie przyjmuje gości. Więc lepiej żebym to ja gadał, dobra? Nie gapcie się.

Wymieniłam zdezorientowane spojrzenia z Brendą, ale poszliśmy dalej. Weszliśmy do pomieszczenia, które przypominało szklarnię. Stał w nim jakiś mężczyzna, wąchając kwiatki w doniczkach.

My Maze Story // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz