Huknąłem ręką w ścianę znajdującą się za Claudią z łoskotem, waląc w nią niczym w worek treningowy. Naparłem ciałem na kobietę, zmuszając ją do ponownego cofnięcia się. Widziałem jak na dłoni przerażenie, które starała się zamaskować, łapiąc gwałtownie oddech, zaskoczona moim nieobliczalnym zachowaniem. Najwyraźniej nie spodziewała się tak szybko dostrzec u mnie wybuchu złości.
Przysunąłem twarz bliżej niej, wykrzywiając ją w złowrogim grymasie. Owszem, dokładnie pamiętałem słowa, jakimi określiłem cenę za udostępnienie kanału komunikacyjnego, jednak nie sądziłem, że zielonooka kobieta dostosuje je do własnych potrzeb z tak nieprzeciętną, a wręcz zatrważającą błyskotliwością. Z trudem powstrzymywałem drżenie ciała, zdając sobie sprawę, że mała, przebiegła chytruska stojąca przede mną pokonała mnie moją własną bronią. W dodatku uczyniła to z niemałym wdziękiem.
- Nie drwij sobie ze mnie – ostrzegłem, cedząc słowa przez zaciśnięte zęby.
Zadarła odrobinę wyżej głowę, ewidentnie nie zamierzając ustępować, pomimo jawnie odczuwanego strachu. Patrzyła mi prosto w oczy, jakby prowokując jeszcze mocniej. Zaczynałem powoli zastanawiać się czy za punkt honoru Claudia postawiła sobie doprowadzić mnie do furii, sprawdzając moje granice, czy może faktycznie życie było kobiecie niemiłe.
- Nie śmiałabym – odpowiedziała lekkim, dźwięcznym głosem.
Poczułem przyjemne mrowienie w ciele, zdając sobie sprawę, że ona to, kurwa, robi celowo. Pomimo lęku, strachu i przerażenia drażni ukrytą we mnie bestię, wydobywając ją z ukrycia za wszelką cenę oraz bez względu na koszty. Masochistka. Nagle zrozumiałem, dlaczego nie potrafiłem oderwać od Claudii wzroku, chociaż na pierwszy rzut oka nie wyróżniała się wyglądem w żaden szczególny sposób. Miała urodę i to niebagatelną, jednak długonogich szatynek o ciemnozielonych oczach w galaktyce nie brakowało. Natomiast Claudia nie posiadała sobowtórów.
- To bardzo niebezpieczne posunięcie – syknąłem, pochylając się niżej.
Zastanawiałem się poważnie, kiedy kobieta pójdzie po rozum do głowy i postanowi się wycofać. Zamarła na moment, mimo to jeszcze chwila kapitulacji nie nastąpiła.
- Nie wiem, o czym mówisz – odparła przesłodzonym tonem.
- O tym, żebyś przestała się przeciwstawiać.
- Przecież jestem grzeczna – zakomunikowała.
- Więc ustalmy jedno – zacząłem. – Lecimy na Lemyrthię, a później na Irdium, do domu.
- Irdium to twój dom – wyszeptała, nie dając za wygraną. Przytknąłem czoło do jej czoła, opierając drugą rękę o ścianę po drugiej stronie głowy szatynki. – Ja wracam do siebie.
- Naprawdę myślisz, że ci na to pozwolę?
- Przecież dotrzymujesz słowa.
- To mamy impas – zauważyłem. – Nie powiedziałem, co się stanie, kiedy już dotrzemy na Irdium.
- Fakt, nie powiedziałeś – przyznała. Ciemnozielone oczy zdawały się przygasnąć, a migocząca w nich dotąd iskierka rozpłynęła się bez śladu. – Co nie znaczy, że zostanę, bo tak stwierdziłeś.
Nawet teraz nie poddała się bez walki. Chciała, żeby ostatnie słowo należało do niej, podczas gdy to moje miało być na wierzchu. Zawsze oraz bezsprzecznie, a ona dla własnego dobra powinna szybko nauczyć się nie przeciwstawiać. Nie bez powodu ja byłem mężczyzną, a Claudia kobietą, chociaż hardy charakter bez wątpienia zasługiwał na aplauz oraz uznanie. Pochyliłem się nieznacznie, jeszcze mocniej zmniejszając dzielącą nasze usta niewielką odległość. Czułem na wargach jej oddech, nierówny i przerywany.
CZYTASZ
Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]
ChickLitTo nie tak, że Claudia miała plan na życie. Nie miała, próbując złożyć je ze zgliszczy na nowo. Jedna pozornie prosta, choć nieprzemyślana decyzja wywołała ciąg nieoczekiwanych zdarzeń, zmieniając absolutnie wszystko. Ruszając w kosmos, nie miała po...