42. VALEGOR

350 44 32
                                    

Zdumiały mnie słowa Urtaro jasno i wyraźnie wskazujące, o czym przed momentem rozmawiała z nim Claudia. Jakoś nie umiałem sobie po prawdzie wyobrazić, że dobrowolnie z naszym problemem szatynka przybiegła wyżalić się Torisowi. Biorąc pod uwagę jej podejście do partnera kuzynki, kompletnie fakt ten nie trzymał się kupy, dlatego uznałem, że Urtaro w jakiś nie do końca zrozumiały przeze mnie sposób wyciągnął informacje z kobiety. Jednak w jeszcze większe zdumienie wprawiło mnie pewne, zdecydowane oznajmienie Claudii, że żaden świstek papieru nie ma dla niej aż takiego znaczenia. Nie byłem skończonym kretynem, choć może jednak byłem, ale potrafiłem domyślić się, o jakim papierze była mowa.

- I dobrze. – Urtaro skinął głową. Przesunął na moment surowy wzrok na mnie, sznurując usta, jakby grymas miał być odpowiedzią na brak możliwości przyprowadzenia mnie przed oblicze Iskry. – Teraz możesz zająć się tym idiotą i byleby to było po raz ostatni. – Objął ręką w pasie zaskoczoną Megan, dociskając do siebie i ograniczając pole widzenia, podczas gdy ruchem drugiej ręki zdawał się nam obojgu grozić. – Następnym razem możesz nie mieć tyle szczęścia.

- Urtaro. – Meg wypowiedziała znacząco jego imię, zwracając mężczyźnie uwagę albo przywołując go do porządku. Widziałem, jak wiercąc się, próbuje uzyskać odrobinę więcej przestrzeni, chociaż mężczyzna wcale nie trzymał jej mocno. – Claudia, zabierzesz stąd Valegora?

- Najlepiej do skrzydła szpitalnego – dodał Urtaro. – Mózgu mu nie dodadzą, ale przynajmniej nos naprostują.

- Urtaro... - warknąłem w reakcji na obelgę.

- Valegor, proszę. – Claudia w mgnieniu oka okręciła się twarzą do mnie. Dłonie docisnęła do mojego torsu, spojrzeniem szukając mojego. Zerknąłem na nią, tonąc w zieleni szmaragdowych oczu przywołujących na myśl bezkresny spokój, chociaż potrafiłem wyłapać w nich całą feerię uczuć. Odwróciła głowę w kierunku bruneta, dodając z wyrzutem: – Ty też mógłbyś się powstrzymać. Oboje jesteście jak małe dzieci. Nic tylko bójki wam w głowie.

- To nie była bójka – oznajmił Urtaro. – To akurat była przepychanka.

Dostrzegłem, jak Claudia dźwiga brew w sceptycznym, częściowo niedowierzającym geście, lecz nie zrozumiałem utajonego przekazu. W odpowiedzi na jej zachowanie ciemnowłosy kolos uniósł kącik ust ku górze, mierząc moją kobietę pewnym siebie spojrzeniem. Dopiero kiedy Claudia przewróciła oczami, odpuszczając, przeniósł wzrok na Megan. W ułamku sekundy mina mu zrzedła, a on jakby pobladł, tracąc na wyrazistości, w tej samej chwili, kiedy jego partnerka przytknęła czoło do potężnie rozbudowanego torsu.

- Jeśli to już koniec, państwo wybaczą, ale chyba muszę się... 

Przesłoniła usta dłonią, napinając mięśnie brzucha. Claudia objęła kuzynkę nieco wystraszonym spojrzeniem, kiedy tamta powstrzymywała ciało przed reakcją na nadmierny stres.

- Meg?

- Niedobrze mi.

Megan z wyjątkową zwinnością oraz gracją jak na kogoś, kto właśnie przegrywał walkę z nudnościami, wywinęła się z objęcia Urtaro. Ledwie mrugnięcie oka później znajdowała się za kantyną, a w kolejnej chwili na zapleczu. Vurtia ruszyła z miejsca niczym na automacie, dobiegając do bratowej, której w zasadzie nic nie zagrażało. Widziałem ciążowe objawy tyle razy, że bez sprawdzania mogłem przypisać nagły zwrot odpowiedniej przyczynie. Deisano również ruszyła z miejsca ani na moment nie wypadając ze swojej roli. Owszem, sprężystym krokiem wkroczyła za witryny, lecz nie poszła od razu sprawdzić co z szefową, ale szybkim oraz sprawnym ruchem naszykowała dla niej porcję oblatów oraz pucharek soku.

Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz