Podskórnie przeczuwałem, z jakiego powodu Claudia nie zamierzała pozwolić mi odprowadzić się do pokoju. Nie byłem skończonym idiotą, o czym ona również doskonale wiedziała. Zdawałem sobie sprawę, jaki temat poruszało damskie grono wzajemnej adoracji. Toris z pewnością też, choć dyskretnie milczał. Słysząc zdecydowaną odmowę, wróciłem do interesów prowadzonych przy jadalnym stole, co w przypadku naszych kobiet sprawdzało się bezbłędnie. Dyskutując w gabinecie, nie mielibyśmy bieżącego wglądu w ich zachowanie, a Toris również był bardziej znośny, kiedy mógł trzymać rękę na pulsie, kontrolując stan swojej ciężarnej partnerki.
Krótko jednak po wyjściu Claudii z Dathmarą przy boku, Megan również opuściła mesę razem z młodą Torisówną. Dopiero potem przenieśliśmy biznesowe spotkanie w bardziej intymne miejsce, gdzie mogliśmy rozmawiać otwarcie i bez konieczności notorycznego ściszania głosu. Naszych planów nie musieli znać z perfekcyjną dokładnością wszyscy pracownicy statku kosmicznego Urtaro, z czego on również zdawał sobie sprawę. Dodatkowo mężczyzna nie miał nic przeciwko zagłębianiu w poczynione przez nas ustalenia dwójki zaufanych osób. Nerenette nie od dziś piastował bowiem stanowisko mojej prawej ręki, zaś Deshay miał skutecznie ochraniać moją kobietę, w związku z czym także wymagał wtajemniczenia w sporą część planów.
Pomimo przejęcia władzy na Irdium obecnie wciąż największym mankamentem zdawało się jej skuteczne utrzymanie. Tym razem jednak mogłem liczyć na wsparcie Torisa, co bez cienia wątpliwości zawdzięczałem związkowi z Claudią, uważając ten fakt jedynie za dodatkowy plus wypływający z naszej relacji. Największym wynagrodzeniem była sama jej obecność, aczkolwiek jeśli otwierała ona również ścieżki do polepszenia jakości mojego życia i wiernych poddanych, dlaczego miałbym nie skorzystać. Toris zapewnił przysłanie wsparcia mającego umocnić nie tylko ustrój obowiązujący na zarządzanej przeze mnie planecie, ale też zajmowaną przeze mnie pozycję, moje wpływy oraz rozwój cywilizacji Irdium.
Urtaro pojąć nie umiał, że w dalszym ciągu wykorzystywać będziemy zasoby wodne, czyniąc to w pełni świadomie. Niemniej jednak wraz z pomocą w postaci siły robotniczej miał wykreować również na Irdium możliwość skorzystania z innych form ulepszenia naszej egzystencji. Jednocześnie Toris wyraźnie zaznaczył, że szczególnym wsparciem wspomoże przede wszystkim Irdium, nie ignorując jednak pozostałych planet lemyrthiańskiego sojuszu. Jednakże każda z nich, a także sama Lemyrthia stanowiąca kolebkę sojuszu intergalaktycznego, znajdować miała się odrobinę niżej na liście priorytetów. Cóż, zamierzałem opowiadać się za wsparciem najstarszego brata oraz reszty rodzeństwa, jednakże tytuł członka rodziny Torisa, nawet tak odległej, przypadać mógł tylko mnie.
Podejrzewałem, że Random potwornie się zdziwi, kiedy pozna całą szokującą prawdę o tym, z jakiego powodu Toris we własnej osobie ocalił pasażerom Lemury tyłki, tachając je aż na Lemyrthię. Równie dobrze mógł dopilnować, aby na ratunek ruszyła nam inna jednostka bądź odtransportować nas w najbliższe bezpieczne miejsce. Zamieszkałych planet po drodze z Engeriosa na Lemyrthię znajdowało się całkiem sporo, w tym również światy zarządzane przez któreś z mojego rodzeństwa. Jednakże był to też pewien sposób, aby brat nie tylko nie odmówił mi możliwości ożenku z wybraną przeze mnie partnerką, ale również zgodnie z moją wolą maksymalnie przyśpieszył ślub, naginając przy tym solidnie kilka zasad etykiety.
Nieco zesztywniały dosyć długim przesiadywaniem w gabinecie kolosa ruszyłem do mesy. Zamierzałem jedynie zamówić posiłek wraz z czymś do wypicia do kajuty. Widziałem, że Claudia zbyt wiele nie skonsumowała w trakcie porannego posiłku, bawiąc się namiętnie jedzeniem nałożonym na talerz, zanim zaczęła się dławić. Jednakże już w mesie czekała na mnie ogromna niespodzianka, kiedy usłyszałem, że zamówienia nie trzeba odbierać osobiście, ponieważ zostanie ono dostarczone wkrótce do kajuty. Darowałem sobie dopytywanie, kto złożył zamówienie i na co, gdyż informacja nawet bez stosownej odpowiedzi zdawała się oczywista. Nie zwlekając, pożegnałem się z Nerenette, który również przyszedł prosto do mesy, a następnie ruszyłem w kierunku kajuty. Bazując na podstawie danych o złożeniu zamówienia, wywnioskowałem, gdzie obecnie przebywała Claudia.
CZYTASZ
Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]
ChickLitTo nie tak, że Claudia miała plan na życie. Nie miała, próbując złożyć je ze zgliszczy na nowo. Jedna pozornie prosta, choć nieprzemyślana decyzja wywołała ciąg nieoczekiwanych zdarzeń, zmieniając absolutnie wszystko. Ruszając w kosmos, nie miała po...