Zamarłem na moment, dostrzegając wypływającą z oczu Claudii łzę. Tak dawno widziałem jakąkolwiek, że niemal zapomniałem całkowicie o ich istnieniu, spychając wspomnienie o nich na dalszy plan. W pierwszej chwili skłonny byłem uznać nawet, że pojawiła się ona z mojego powodu, a dokładniej wywieranego na kobiecie wpływu. Dopiero później orientując się, że nie drżała ze strachu, a spojrzenie zielonych oczu zmętniało, jakby myślami odpłynęła w zupełnie inne miejsce, zrozumiałem, że przyczyna tkwiła głębiej.
Faktycznie pragnąłem, aby uznała Irdium za swój dom. Żeby dobrowolnie postanowiła osiąść na mojej planecie, decydując się stanąć u mego boku i akceptując przy tym w pełni każdy mroczny fragment mojej plugawej duszy. Nie wątpiłem absolutnie, że bogini Iskra w swej dobroci skrzyżowała nasze drogi z konkretnym zamierzeniem, skoro Claudia zdawała się pod każdym względem pasować do mnie idealnie. Była brakującym elementem układanki tworzącej nędzną egzystencję, którą prowadziłem każdego kolejnego dnia z uniesionym wysoko czołem. Zupełnie jakbym nie stracił nieodzownie cząstki siebie, która potwierdzała w pełni mą przynależność do najszlachetniejszego rodu Lemyrthii.
Kiedy przyznała, że starta przed momentem mokra ścieżka była wynikiem toczącego ją strachu, zwątpiłem. Przez ledwie jeden króciutki moment serce zwolniło, bojąc się przyznać do błędu. Lecz kiedy rozwinęła myśl w raptem tylko kilku pozornie nic niewyjaśniających słowach, przyśpieszyło ponownie. Jeżeli Claudia nie została stworzona z myślą o mnie, a spotkanie jej na Quintarze stanowiło wyłącznie czysty zbieg okoliczności, zupełny przypadek nieposiadający żadnego ukrytego przekazu, nie posiadałem pomysłu na racjonalne wytłumaczenie tego wszystkiego.
- Pora do łóżka – przerwałem ciszę.
Rzucone przeze mnie prozaiczne słowa zaskoczyły Claudię, co poznałem po spojrzeniu, jakim mnie zaszczyciła. Najwyraźniej sądziła, że zmuszę ją do uzewnętrznienia, jak to ładnie przed momentem określiła. Nie ja i z pewnością nie teraz. Podskórnie czułem, że jeśli zdołam przekonać kobietę, żeby zmieniła zdanie w kwestii pozostania na Irdium, będziemy mieli wystarczająco dużo czasu na poznawanie swoich koszmarów. Albo wspólne tworzenie nowej, lepszej przyszłości. Jak na dłoni zauważyłem subtelną zmianę w Claudii, kiedy ponownie przywdziewała pancerz, jakim odgradzała się od reszty świata, zamykając szczelnie problemy. Pozwoliłem jej na ich chwilowe zatrzymanie dla siebie, gdyż natrętnością niczego bym nie ugrał.
- Odnoszę wrażenie, jakbyś miał problemy ze słuchem – stwierdziła. – Mówiłam...
Przywarłem ustami do miękkich, różowych warg, skutecznie zapewniając milczenie. Zamierzała powiedzieć coś, co kompletnie nie leżało w ramach właściwej perspektywy, przy okazji przyśpieszając odrobinę własną edukację. Bowiem skoro nie potrafiłem przekonać Claudii słownie do moich racji, uznałem za lepszy pomysł kompletne wyperswadowanie nieodpowiednich pomysłów oraz zachowań poprzez praktyczne podejście. Póki co zauważyłem, że fizyczna bliskość idealnie zdaje egzamin względem zmiany toru myśli kobiety.
Tym razem jednak nie napotkałem żadnych problemów z pogłębieniem pocałunku. Językiem błyskawicznie wślizgnąłem się do środka, badając nieśpiesznie nowe terytorium. Nie podjęła walki, stojąc przez pierwsze sekundy niczym wbity w ziemię kołek, próbując odsunąć się ode mnie dopiero później. Ręce oparła na moim torsie, słabo się odpychając, podczas gdy język kobiety przyjął zaproszenie do wspólnego tańca. Odsunąłem się odrobinę, przerywając pieszczotę i spoglądając w półprzymknięte oczy.
- Powinnam iść do luku – wyszeptała niepewnie.
Miałem ochotę przełożyć Claudię przez kolano i wymierzyć jej kilka siarczystych klapsów, aż skóra pod moja dłonią stanie się przyjemnie zaróżowiona. Jak na zawołanie oczami wyobraźni zobaczyłem upragnioną scenę, a co ważniejsze, ostateczne zadowolenie kobiety. Z pewnością na tym bym nie poprzestał. Nie chciałem zadać jej bólu, a jedynie odpowiednio go ukierunkować, pokazując, że pod grubą warstwą niezrozumienia czeka czysta nuta przyjemności.
CZYTASZ
Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]
ChickLitTo nie tak, że Claudia miała plan na życie. Nie miała, próbując złożyć je ze zgliszczy na nowo. Jedna pozornie prosta, choć nieprzemyślana decyzja wywołała ciąg nieoczekiwanych zdarzeń, zmieniając absolutnie wszystko. Ruszając w kosmos, nie miała po...