Nie przypuszczałam, że spędzenie dnia w towarzystwie trojaczek będzie aż tak przyjemne, zwłaszcza że wcześniejszy plan, opracowany zresztą przez nie, spalił na panewce. Prawdę powiedziawszy, nie potrafiłam określić, co dokładnie wpłynęło na moje gorsze samopoczucie, wywołując nudności. Obstawiałam przy nerwach, kumulacji ostatnio przeżytego stresu, a także dzisiejszego snu, który wyśniłam niczym wisienkę na torcie w zestawieniu z resztą wymienionych czynników.
Jednakże dziewczyny stanęły na wysokości zadania, błyskawicznie opracowując plan beta, gamma i delta, tak na wszelki wypadek. Fakt, że uniknęłyśmy zetknięcia z Valem, tkwiąc w łazience, zdawał się cudem, jaki wspomógł pomysł Reyi, żeby zostawić na moim łóżku zmyłkę. Valegor złapał haczyk i wyniósł się z sypialni szybciej, niż się spodziewałam. Zanim się zorientowałam, siedząc cicho w towarzystwie Reyi i Miny, Valegor wybiegł z apartamentu, jakby go stado diabłów goniło, ciągnąc za sobą sznur braci. Później już go nie widziałam, a trojaczki rozegrały wszystko w taki sposób, żeby nikt nawet nie dostrzegł, że służba donosi cokolwiek do moich apartamentów.
Popołudniu czułam się znacznie lepiej. W zasadzie dużo szybciej poczułam się lepiej, chociaż niestety przegrałam walkę z żołądkiem, opróżniając go krótką chwilę po wyjściu Valegora. Później szybko mi przeszło, ale trojaczki i tak uparły się, żebym nie zjadała żadnych ciężkich posiłków, karmiąc mnie wyłącznie delikatesami jak owoce ghaki, jakie przypominały wyglądem orzechy nerkowca. Kiedy kończyłam z siostrzyczkami pałaszowanie pokaźnej misy owoców, Valegor wtargnął z impetem ponownie do pomieszczenia, wreszcie znajdując zgubioną partnerkę, choć w rzeczywistości wcale się nie zgubiłam. W końcu nawet nie ruszyłam się poza granicę apartamentu.
- Valegor. Jesteś – odparłam, zaskoczona odrobinę jego widokiem.
Niby się spodziewałam, że prędzej czy później dotrze we właściwe miejsce, aczkolwiek nie podejrzewałam, że będzie wyglądać niczym pozbawiony skrupułów wojownik. Mięśnie miał napięte, pod nosem widniał drapieżny uśmiech, a w oczach dostrzegałam chęć mordu, którą najwyraźniej kierował w kierunku sióstr. Oj, musiały mu zaleźć za skórę.
- Chyba nie myślałaś, że cię nie znajdę, kotku? – zapytał, a na potwierdzenie moich spostrzeżeń zwrócił się do swoich sióstr, niebezpiecznie obniżając przy tym głos. - Powinienem wam nogi z dupy powyrywać.
Prawie zakrztusiłam się ghaki, czekając na reakcję którejkolwiek z kobiet. Przyznać musiałam, że w tym wydaniu Valegor nawet mnie przerażał, chociaż miałam możliwość obejrzeć już jego gorsze oblicze. Tymczasem reakcja Reyi wprawiła mnie w szok i niedowierzanie. Dziewczyny kompletnie nic sobie nie robiły z wizyty samego władcy ciemności, na jakiego kreował się obecnie ich starszy brat.
- Oj, tam, nie smęć, Valuś. – Słysząc zdrobnienie dumnego i majestatycznego, a przede wszystkim groźnego mężczyzny, prawie z łóżka spadłam. Zresztą nie tylko ja zareagowałam śmiechem, choć chyba tylko ja miałam na tyle wyczucia, żeby starać się zapanować nad reakcją, dławiąc ją w krtani. Bracia Valegora, którzy wparowali tutaj zaraz za nim niczym ciągnący się smród po gaciach, również ryknęli śmiechem, przekrzykując się wzajemnie. Valuś wywołał niemałe poruszenie, na co mężczyzna chyba tylko mocniej napiął mięśnie, zmierzając w moją stronę. Miałam szczerą nadzieję, że nie wytaszczy mnie stąd siłą i na oczach obecnych, ani nie zamorduje bagatelizującej go Reyi. – Nie spinaj się tak.
- Nie spinaj się, Valuś! – ryknął jeden z mężczyzn, przedrzeźniając siostrę.
Jeśli dobrze pamiętałam śmieszek, który lada sekundę mógł paść trupem pod morderczym wzrokiem Valusia, miał na imię Theo i osierociłby czwórkę dzieci, w tym małego Valtora. Zwlekłam się z łóżka, wyplątując z pościeli, jednocześnie dokładając starań, aby sukienka nie podwinęła się nadmiernie wysoko. Wolałam nie paradować z odsłoniętym łonem przy tych troglodytach, choć lepiej zaczynałam rozumieć barbarzyńskie zapędy partnera.
CZYTASZ
Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]
ChickLitTo nie tak, że Claudia miała plan na życie. Nie miała, próbując złożyć je ze zgliszczy na nowo. Jedna pozornie prosta, choć nieprzemyślana decyzja wywołała ciąg nieoczekiwanych zdarzeń, zmieniając absolutnie wszystko. Ruszając w kosmos, nie miała po...