4. VALEGOR

574 57 99
                                    

Claudia nie zaszczyciła mnie odpowiedzią, aczkolwiek doskonale słyszała moje słowa. Mogłem milczeć i nie zaprzeczyć, pozwalając kobiecie tkwić w błędzie, jednak zdawało mi się to zbyt okrutne. Nawet jak na mnie. Szczególnie że naprawdę ceniłem sobie estetyczne walory niewiasty o wielu twarzach. Zadziorna, bojowa, błyskotliwa, przebiegła, zawstydzona, a nawet zażenowana to tylko kilka obliczy, które dostąpiłem zaszczytu zobaczyć.

Od dłuższego czasu Claudia skubała yenteksy, żując je zdecydowanie zbyt długo, po czym rozpoznałem, że posiliła się wystarczająco. Kubek, w którym niedawno znajdowała się govedena, również niemal lśnił czystością. Oderwałem niewielki fragment placka, postanawiając zająć czymś kobietę. W końcu nie mogła spędzić całej podróży w łóżku, chociaż zdumiała mnie, że w czasie startu spała w najlepsze.

- Pora znaleźć ci jakieś zajęcie – zagadałem.

Uniosła głowę, patrząc prosto na mnie z nieznacznym zdziwieniem. Wątpiłem, żeby moja towarzyszka bała się pracy, chociaż podróżowała ze śmietanką kosmicznej elity. Aczkolwiek ani Vurtia, ani tym bardziej Toris nie wymigiwali się od obowiązków, wypełniając wszystkie starannie. Poderwałem się do pozycji wyprostowanej i zabrałem tackę z posiłkiem, odkładając resztki na blat, a kiedy zerknąłem ponownie na Claudię, schodziła niepewnie z łóżka, wyplątując się z pościeli.

- A więc będę pracować? – zapytała, zaczesując włosy palcami do tyłu. – Coś w stylu opłaty za przelot Lemurą w naturze?

Wykrzywiłem usta, unosząc kąciki. Wyglądało na to, że wyspana i posilona Claudia odzyskała nie tylko siły, ale także charakterek oraz swój wyjątkowy urok. Podeszła pod przeciwległą ścianę, wkładając sprawnie buty na obcasie, dzięki czemu zyskała kilka centymetrów wzrostu. Mimo to wciąż górowałem ponad nią, co wyjątkowo przypadało mi do gustu. Szczególnie że poprawiająca wygląd kobieta na wprost mnie posiadała wręcz perfekcyjne wymiary, jakby została stworzona specjalnie z myślą o mnie. Bogini Iskra wyposażyła ją nawet w odpowiedni charakter, dzięki czemu nie kuliła się przede mną ze strachu, chociaż niewątpliwie niekiedy go odczuwała. Jednak nawet wtedy potrafiła unieść wysoko głowę i stawić czoła swoim lękom. Mnie.

Zaciągając odrobinę mocniej spódnicę sukienki niż było to konieczne oraz przygładzając ją lekko, podeszła do mnie. Po chwili sprawiała wrażenie gotowej do drogi, nawet jeśli nie miała pojęcia, co dokładnie planowałem. W zasadzie sam nie potrafiłem określić jednoznacznie, co począć z Claudią, żeby jednocześnie nie przygnieść jej ciała do materaca. Lub ściany. Przygryzłem mimowolnie dolną wargę, orientując się poniewczasie, że kolejny raz rozbieram ją wzrokiem. Jednym spojrzeniem potrafiła sprawić, że definitywnie trzymałem ręce przy sobie, chociaż zdawałem sobie sprawę, że ten stan rzeczy wiecznie trwać nie będzie. Wątpiłem jednak, które z nas ulegnie jako pierwsze.

- Nie zamierzam pobierać od ciebie haraczu za bilet – uznałem.

- Zwłaszcza że jeden już pobrałeś?

- Lepiej chodźmy. – Wyprostowałem się, napinając mięśnie. – W przeciwnym razie zwiedzanie statku będziemy musieli przełożyć na inny czas.

- Zwiedzanie statku? – zapytała z nutką zawodu. – Sądziłam, że faktycznie znajdziesz mi zajęcie.

- Szorowanie kapsuł ratunkowych ci odpowiada? – zapytałem. 

Na moment oczy Claudii stały się odrobinę większe, jednak szybko przybrała swój standardowy wyraz twarzy, maskując zdumienie.

- Bylebym tylko nie dostała do ręki wiaderka i szczoteczki do zębów.

Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz