Wtulona w ciało Valegora, siedząc w jego objęciach, czułam się kompletnie rozdarta. Z jednej strony cieszyło mnie, że odpowiadając na moje, jak się okazało, niedyskretne pytanie, odsłonił cząstkę swojej duszy. Bolesną cząstkę, której przyszło wiele wycierpieć. Z drugiej jednak odrobinę żałowałam, że chociaż nieświadomie, to jednak zmusiłam go poniekąd do odtwarzania własnych koszmarów. Ja bałam się swoich.
Jednak koszmar Valegora zdawał się sięgać o wiele głębiej niż mój. Moje dzieciństwo przepełnione było miłością oraz spokojem. Rodzice dokładali wszelkich starań, żebym razem z rodzeństwem miała zaspokojone wszelkie potrzeby, pracując niekiedy po kilkanaście godzin dziennie. Mieliśmy piękne mieszkanie oraz niewielką posiadłość nad jeziorkiem, gdzie często jeździliśmy na rodzinne wypady, niejednokrotnie zabierając ze sobą Megan oraz Mathew. Rodzinną sielankę nie zakończył spór rodziców, lecz wybuch wojny z żądnymi krwi, morderczymi kakensarkami.
Pamiętałam doskonale ten nasz zamknięty w bańce świat, kiedy z Megan bawiłyśmy się aż po świt, przekonując Lailę, że jest stanowczo za mała, żeby przesiadywać z nami tak długo. Mimo to moja młodsza siostra zawsze pałętała się nam pod nogami, wręcz wymuszając uwagę. Natomiast Mathew zwykle zajmował się z Kevinem swoimi męskimi tematami. Świetnie się rozumieli, podobnie zresztą jak ja z Megan, ponieważ byli w podobnym wieku i posiadali niemal identyczne pasje. Samochody, dobra muza i ekstremalne sporty zimowe. W ostatniej pasji wspierał ich mój ojciec, często zabierając chłopaków na męski wypad w góry.
Westchnęłam. Zdałam sobie sprawę, że przywołując wspomnienia tamtych czasów lada moment rozkleję się na dobre i Valegor będzie musiał męczyć się z moim rozstrojeniem emocjonalnym. Nie chciałam tego, ponieważ posiadał własne sprawy do przepracowania. Odsunęłam się po chwili od mężczyzny, posyłając mu słaby uśmiech i skradając szybkiego buziaka z jego ust. Jak na dłoni dostrzegłam jego pozytywne zaskoczenie. Przycisnął mnie do siebie, ale odchyliłam głowę, odwracając twarz, zanim zagarnął moje usta, dociskając wargi do policzka.
- Pora spać – powiedziałam. Mruknął z niezadowoleniem, wsuwając nos w moje włosy. Swoją drogą przydałaby mi się przynajmniej szczotka, bo nie zdołam później rozczesać wszystkich kołtunów. Sprawnie wysunęłam się z objęć, niemal zeskakując z łóżka, co wbrew pozorom utrudniał mi nadal odczuwany lekki dyskomfort w dole podbrzusza. Mimo to szybko obeszłam łóżko, przejęłam kubek od obserwującego mnie mężczyzny i odłożyłam oba naczynia na blat stolika, tym razem robiąc to znacznie ostrożniej. – Nie patrz tak na mnie, tylko się kładź. Podobno na Irdium jest noc.
- Jeszcze tak – przytaknął z nikłym przekonaniem. Nadal nie odrywał ode mnie wzroku, co stanowiło pewien problem. Potrzebowałam dać ujście potrzebom, jednocześnie krępując się obecności Valegora w pomieszczeniu. Powinna być tu jakaś ścianka, pomyślałam. – Ale położysz się ze mną, tak?
- Tak – potwierdziłam, podchodząc do muszli. Zanim usiadłam, posłałam Valegorowi sugestywne spojrzenie, ale rozciągnął tylko szeroko usta. – Nie gap się tak.
- Chyba się mnie już nie wstydzisz – odparł, jakby zamiast o załatwianiu się mówił o obmyciu twarzy lub zrobieniu dobrego makijażu. – Kotku, widziałem już wszystko, więc niczym mnie nie zaskoczysz. Chociaż zawsze mogę przyjrzeć się jeszcze raz – dodał rozmarzonym głosem.
- Valegor – spróbowałam przywołać go do porządku oburzonym tonem.
- No, nie bądź pruderyjna, skarbie.
Założył ręce pod głowę, podpierając się i sadowiąc wygodnie. Wzroku nie odwrócił, wbijając go we mnie z zaciekawieniem, jakby zabierał się za oglądanie seansu filmowego w kinie.
CZYTASZ
Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]
ЧиклитTo nie tak, że Claudia miała plan na życie. Nie miała, próbując złożyć je ze zgliszczy na nowo. Jedna pozornie prosta, choć nieprzemyślana decyzja wywołała ciąg nieoczekiwanych zdarzeń, zmieniając absolutnie wszystko. Ruszając w kosmos, nie miała po...