Oświadczyny Valegora sprawiły mi ogromną niespodziankę, wprawiając w stan upojenia zadowoleniem. I chociaż nieprzekupny rozum podpowiadał notorycznie, że mogłabym być szczęśliwsza, postanowiłam wreszcie dać dojść sercu do głosu. Czasu cofnąć nie potrafiłam, przeszłości zmienić również nie, dlatego właśnie postanowiłam zbudować upragnioną przyszłość za wszelką cenę. Dziś natomiast byłam absolutnie pewna, że przyszłość w radosnych kolorach jawiła się tylko i wyłącznie u boku Valegora.
Nie potrafiłam napatrzeć się na pierścień, oglądając go w zasadzie podczas każdej nadarzającej się okazji. Był piękny, a wielki kamień przypominał barwą odcień moich tęczówek, jak w koło powtarzał mój narzeczony. Narzeczony, powtórzyłam w myślach, niemalże rozpływając się pod ich prawdziwym znaczeniem. Pomimo iż w ogóle nie przypuszczałam, aby było to możliwe, Lemyrthianin naprawdę zapytał mnie o zdanie w kwestii ślubu, prosząc o moją rękę. Więcej nie potrzebowałam, żałując nawet, że dopuściłam do głosu myśli tworzące czarny scenariusz, oskarżając przy tym niesłusznie dwie najbliższe mi osoby o zdradę.
Jeszcze tej samej doby odwiedziłam kuzynkę, aby rozmówić się z nią skutecznie. Celowo wkładałam całą silną wolę w ukrycie oznak radości, kiedy zapukałam w drzwi kajuty. Szczęśliwie Urtaro nie było w środku, kiedy Megan otworzyła wejście, zapraszając mnie natychmiast do środka, sadzając na łóżku i wypytując, co się stało, z jednoczesnym zaprzysięganiem mordu. Gdybym szybko nie wyprowadziła jej z błędu, prawdopodobnie zostałabym wdową jeszcze przed zamążpójściem, gdyż Meg gotowa była ruszyć czym prędzej do ataku.
W trakcie wizyty podpytałam Megan o pochodzenie pierścionka. Valegor nie posiadał przecież żadnego, a wszystkie nasze dobra bezpowrotnie przepadły, wzbogacając powierzchnię Engeriosa, za którym po prawdzie wcale nie tęskniłam. Miałam rację, słysząc, jak potwierdza swój udział w oświadczynach, chociaż wciśnięcie pierścionka mężczyźnie było najmniej istotne, skoro koniec końców dobrowolnie uklęknął na kolano, zapytując o zgodę. Niemniej jednak cieszyłyśmy się obie, choć co rusz Meg przypominała, iż oboje z Urtaro zawsze mogą go nieco obsztorcować, gdyby ostatecznie nie sprawdzał się należycie w nowej roli, co zbyłam uśmiechem. Teraz, gdyż uznałam, że warto zapewnienia zostawić w pamięci. W końcu życie mocno weryfikowało wszelkie plany oraz postanowienia.
- Valegor?
Weszłam do naszej wspólnej kajuty, wracając z mesy. Pierwotnie wcale nie miałam zamiaru odwiedzać jadalni, decydując się wstąpić do niej po wyjściu z kajuty Meg, gdy żołądek zagrał marsza, przypominając o sobie. Pomieszczenie zdawało się opuszczone, co odrobinę mnie zdziwiło, ponieważ mężczyzna nie wspominał, iż miał w planach wyjście. Mimo to uznałam, że znudzony czekaniem na mnie, mógł pójść do swoich znajomych z Lemury, choć wciąż łączyły ich bardziej relacje pracodawca-pracownik.
Postanowiłam nie marnować czasu, chociaż nie miałam już ochoty nigdzie wychodzić. Potrzebowałam chwili dla siebie i to w pełnym rozumieniu tego określenia. Rozczesałam włosy, upinając je wysoko ozdobną klamrą, po czym przejrzałam z zaciekawieniem ubrania przysłane przez Meg za pośrednictwem Deisano. Postanowiłam szczególną uwagę skupić na bieliźnie, wcześniej nie przeglądając jej dostatecznie dobrze, ponieważ nie chciałam robić tego w obecności współlokatora, zaś oglądając poszczególne elementy garderoby, doszłam do wniosku, że łatwiej będzie mi chyba w tym przed nim paradować, aniżeli miałabym przeglądać wyjątkowo skromne ciuszki pod jego bacznym okiem.
Ostatecznie wybrałam seledynowy komplet złożony z gorsetu zapinanego na haftki z tasiemkową kokardką z przodu, majtek o kroju hipster oraz samonośnych pończoch z szeroką koronką. Podejrzewałam, jaką reakcją zaszczyci mnie narzeczony, a skoro pewnych spraw i tak nie mogłam naprawić, postanowiłam w pełni się nimi cieszyć. Nie zwlekając, wzięłam szybki, odświeżający prysznic, chcąc zdążyć z wyszykowaniem się przed powrotem mężczyzny. Pojęcia bladego nie miałam, gdzie dokładnie wcięło Valegora, jednak jego długa nieobecność wyjątkowo była mi na rękę.
CZYTASZ
Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]
ChickLitTo nie tak, że Claudia miała plan na życie. Nie miała, próbując złożyć je ze zgliszczy na nowo. Jedna pozornie prosta, choć nieprzemyślana decyzja wywołała ciąg nieoczekiwanych zdarzeń, zmieniając absolutnie wszystko. Ruszając w kosmos, nie miała po...