Kiedy zdołałam się względnie pozbierać, hamując chociaż chwilowo łzy, postanowiłam się odświeżyć. Chociaż w sumie bardziej namówiła mnie do tego Megan, powiadamiając jednocześnie, że wybrała dla mnie już jakieś ubrania na zmianę. Czułam tak wielką wdzięczność do kuzynki, że lada moment gotowa byłam rozpłakać się ponownie, aczkolwiek tym razem z zupełnie innego powodu. Fakt, że była, troszczyła się i mogłam jej naprawdę zaufać, a przede wszystkim wykazywała się całkowitą bezinteresownością, wywracał moją rzeczywistość do góry nogami.
Wzięłam prysznic bazujący na nowoczesnej technologii, niemal już zapominając, jak to jest, kiedy skórę oczyszcza cokolwiek innego niż woda. Jednak z tego powodu nie przyśpieszyłam kąpieli, w pełni korzystając ze swojej samotni. Tutaj nikt nie miał mi przeszkadzać, gdyż kabina prysznicowa znajdowała się w odrębnym pomieszczeniu niż sypialnia. Zupełnie inaczej aniżeli na Lemurze, gdzie nawet toaleta została zamontowana w tym samym pomieszczeniu co składane w ścianę łóżko. Oparłam dłonie na tafli bariery stanowiącej ściankę prysznica, przypominającej w dotyku taflę lustra pełniącego funkcję ściany na lemyrthiańskim statku. Następnie przyłożyłam głowę, dotykając czołem ścianki i kolejny raz z trudem powstrzymując cisnący się na usta płacz.
Megan zapewniła, że mam tu chwilę dla siebie i nie muszę się śpieszyć, a ona poczeka tak długo, jak będzie trzeba. Jednakże wątpiłam, że będzie siedzieć obojętnie na antygrawitacyjnym łóżku oraz czekać, aż przejmujący serce i rozdzierający powietrze lament po prostu ucichnie. Nie, nie Megan. Ona wpadłaby czym prędzej do środka, gotowa wywlec mnie z kabiny i sprawdzić czy oby na pewno wszystko ze mną w porządku. Wtedy może dostrzegłaby, że w rzeczywistości nic nie było w porządku. Czułam się opuszczona i wyzuta z sił, a do tego wszystkiego oszukana, wykorzystana oraz zdradzona. I jak ja niby mam spojrzeć po tym wszystkim kuzynce w oczy?
Kilkukrotnie zaczerpnęłam głęboko powietrza, usiłując zapanować nad głupimi reakcjami własnego ciała. Głupiego ciała, które pozwoliło się tak łatwo omamić w przeciągu raptem kilka dni. Odsunęłam twarz nieznacznie od ścianki, przez moment dostrzegając słabo własne odbicie. Byłam żałosna i to tak cholernie żałosna, że nawet brakowało mi słów, aby określić to w jakikolwiek bardziej elokwentny sposób. Ostatecznie wyłączyłam mechanizm, szybkim ruchem ręki ścierając świeżo wypływającą na policzek łzę oraz mokry ślad po niej, po czym wyszłam spod prysznica. Ponieważ Meg otwarcie oznajmiła, że nie ruszy się z kajuty, ubrania na zmianę zostawiła w obrębie łazienki, zawieszając je na eleganckich wieszakach.
Kilka minut później zgarnęłam na bok włosy, ostatni raz zaczerpnęłam głęboko powietrza i wyszłam z łazienki. Meg siedziała na łóżku, lustrując w milczeniu moją sylwetkę, zanim jeszcze przekroczyłam próg pomieszczenia. Przywołałam na twarz uśmiech, ale nawet dla mnie zdawał się on nienaturalny, słaby i blady, chociaż zamierzałam spróbować powrócić do masek, które z takim zamiłowaniem przywdziewałam przed poznaniem Valegora. I chociaż sądziłam, że udało mi się go poznać naprawdę, uważałam kolejne kłamstwo za rzeczywistość.
- Jak się czujesz? – zapytała.
- Lepiej.
Pokiwałam głową, ponownie sztucznie rozciągając usta. Podejrzewałam, że więcej nie uśmiechnę się w prawdziwy, pełen szczerości sposób. Przysiadłam obok kuzynki na łóżku, bawiąc się palcami spoczywających na kolanach dłoni, nie bardzo wiedząc, co powinnam właściwie ze sobą począć. Meg położyła dłoń na moich, zgarniając je obie w sentymentalnym uścisku.
- Urtaro sprowadzi ich wszystkich, wiesz o tym, prawda? – Skinęłam głową. Cały szkopuł polegał właśnie na tym, że wiedziałam i dodatkowo byłam absolutnie pewna. Toris nie spocząłby, zanim nie sprowadziłby ostatniego, żywego rozbitka Lemury. Nie miałam tylko pewności czy obecnie naprawdę tego chciałam. – Nie martw się tak. Niedługo zobaczysz tego swojego Valegora.
CZYTASZ
Sięgając Gwiazd. Claudia. TOM II [ZAKOŃCZONE]
ChickLitTo nie tak, że Claudia miała plan na życie. Nie miała, próbując złożyć je ze zgliszczy na nowo. Jedna pozornie prosta, choć nieprzemyślana decyzja wywołała ciąg nieoczekiwanych zdarzeń, zmieniając absolutnie wszystko. Ruszając w kosmos, nie miała po...