29

471 45 82
                                    

Per. Xiao

- Ej Xiao!- krzyknął do mnie chłopak z warkoczami

- Eee, witaj Venti? Coś się stało czy coś?-, spytałem się chłopaka na co ten zaczął się śmiać

- Przecież miałeś ze mną skoczyć na kawę- powiedział przewracając oczami

- Aaaa, tak...jasne, tak! Właśnie ja emm..podróżowałem do szafki by wziąć..ten- zacząłem się jąkać, dzisiaj było tyle atrakcji, że kompletnie o tym zapomniałem

- Nie gadaj tylko chodź!- krzyknął i pociągnął mnie za rękę

***

- Dobra, ja już nie wytrzymam. Mam po dziurki w nosie jego towarzystwa, no sory Venti miałeś wypić ze mną kawę i pogadać o rzekomym czymś ważnym, a kończy się na tym, że wypijasz nie wiem z piątą dolewkę alkoholu?- zacząłem mówić do siebie wkurzony, chce do domu zabierzcie mnie stąd

- A ty przypadkiem nie miałeś wypić tylko jednej kawy?- spytałem chłopaka gdy ten poprosił o kolejną dolewkę

- Scto? Lele o cho lodzi?- zaczął coś tam majaczyć

- Dobra koniec zabieram ciebie stąd- powiedziałem na co ten zaczął machać rękoma we wszystkie możliwe strony

- Je je lesze leden! Twa! Ży!- zaczął krzyczeć co przyciągnęło uwagę kilku osób znajdujących się w baro- restauracji

- Dobra bo wiesz co Venti zachowujesz się jak mój stary na każdym weselu- podsumowałem przypominając sobie, że za tydzień mój ojciec wyprawia swoje wesele z tym jego chłopakiem czy kto to tam. Teraz to pewnie narzeczony.

- O szo was lodzi?- znowu zaczął majaczyć

- Dobra zabieram ciebie- powiedziałem i zacząłem go ciągnąć

- Ne, ne NEEEE!- zaczął krzyczeć

- Dobra w takim razie ja spadam, nara- powiedziałem i gdy już miałem wychodzić ten gałgan znowu zaczął krzyczeć

- Kolany, ne lodchodz! Milos mioja!- zaczął znowu krzyczeć

- Dobra posłuchaj, nie jestem twoją żadną miłością, a tak w ogóle ile my się nie znamy? Dobra trochę już minęło, ale mówię nie, okej?- odpowiedziałem mu i prawdopodobnie mogłem się nie wysilać bo i tak mnie nie słuchał

- Milosc buli, blui- zaczął mówić i podchodził do mnie wyciagając te swoje usta w moją stronę

- No weź tak się nie będę bawić- przychnąłem i odtrąciłem go tak, że poleciał na drugą stronę lokalu

- Dobra problem mam z głowy, teraz czas do domu- powiedziałem i gdy już miałem wychodzić usłyszałem kilka słów w moim kierunku

- No nieźle to sobie poradziłeś z takim kołem, nauczysz mnie też?- usłyszałem czyiś głos, a moim oczom ukazała się blond włosa postać w bialem sukience i czarną peleryną

Per. Aether

- Ten cholerny matematyk naprawdę zadał jakieś pojebane zadanie!- krzyknąłem wkurzony i zacząłem chodzić tam i z powrotem

- Ej no może uda się tobie to spisać, w końcu masz całe dwie przerwy- zaczął pocieszać mnie Chongyun

- Nie! To jest zupełnie nie możliwe, jeśli tobie to zajęło pięć stron to mi zajmie z dwa razy więcej bo pisze gorzej, brzydziej, większe cyferki i literki...agh! Chce do domuuu- krzyknąłem po raz kolejny

- Wiesz jeśli zamiast takiego bezsensownego chodzienia w jedną i drugą zacząłbyś przepisywać, może byś zdążył- zauważył chłopak na co się uspokoiłem

- W sumie..racja, może jest jakaś szansa.. Dawaj zeszyt!- podsumowałem i bez zbędnego przedłużania zacząłem przepisywać te cholerne zadanie

***

- I widzisz mogłeś tak od razu- podsumował chłopak gdy oddałem mu zeszyt tuż przed lekcja matematyki

- Ty już nie musisz mi prawić żadnych kazań- powiedziałem przewracając oczami

- Oj nie wiem- odpowiedział

- Ej a tak w ogóle jak tam u ciebie i Xingqiu?- spytałem się niebieskowłosego

- A no dobrze, ostatnio nawet byłem na randce- pochwalił się chłopak wesoło uśmiechając

- I mi o tym nie powiedziałeś? Zdrajca- zaśmiałem się udając złego

- Oj no weź, wszystko się tak nagle potoczyło, a jak u ciebie i Xiao co?- spytał się złośliwie

- Ale jak to co, normalnie dobie żyjemy jak przyjaciele hehe co w tym dziwnego?- zacząłem panikować

- Przyjaciele?- zapytał się z dziwnym i zboczonym uśmiechem

- Tak, my jesteśmy tylko przyjaciółmi!- krzyknąłem odpowiadając dość szybko

- Ale tak na sto procent?- zaczął dopytywać się chłopak

- A z resztą, mogę tobie zaufać chyba tak?- odpowiedziałem, sam już nie wiem. Może będzie mi lepiej jak mu się wygadam?

- No wiesz u mnie każdy sekret będzie bezpieczny, z resztą komu niby innemu mogę coś powiedzieć? Rozmawiam tylko z tobą, Xingqiu i Xiao- odpowiedział na co się zgodziłem

- Dobra, w takim razie chodź ze mną za dużo tu tych klasowych piłkarzyków- odpowiedziałem i razem udaliśmy się w stronę wyjścia na szkolne patio.

***

- Czyli go kochasz, ale również nie chcesz mu o tym powiedzieć bo boisz się odrzucenia?- spytał się chłopak po moim długim, a nawet bardzo długim tłumaczeniu

- Dokładnie tak- odpowiedziałem I westchnąłem

- Wiesz, że miłość jest jak choroba? Wszyscy musimy ją przeżyć i nie uchronisz się przed tym- powiedział chłopak

- Niby tak, ale ja dalej nie wiem co zrobić. Wiem, że jeśli wyznam mu co czuje wszystko między nami się zmieni-powiedziałem

- Jak myślisz, na dobre? Czy na złe?- zapytał patrząc się prosto w moje oczy

- Sam nie wiem-zakończyłem i w tym oto akcentem skończyła się przerwa

- Przegadamy o tym jeszcze później- powiedział i razem udaliśmy się na matmę

*

Ohayo!

Witajcie w nowym rozdziale

Jak myślicie czy Chongyuna byłby poeta😂?

Zastanawiacie się kim jest osoba, którą spotkał Xiao?
Co siedzi w głowie naszego kochanego pijaka?


Już standardowo sprawdzę kiedyś

I miłego dnia/wieczoru/oraz nocy♡

"Możesz wszystko" |Xiao x Aether|☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz