38

575 32 82
                                    

Per. Xiao

- Aether, pobudka- szepnąłem do chłopaka po usłyszeniu budzika

- Hmm, nie nie teraz, jest mi tak ciepło- powiedział chłopak mocniej mnie przytulając i zarzucając mi jedną nogę na mój bok

- Ale musimy wstawać- powiedziałem zmieszany i wstałem z łóżka

- No nieee, za jasno- jęknął chłopak gdy odsłoniłem rolety

- nie jojcz tylko wstawaj już, trzeba się spieszyć- powiedziałem na co ten już bez dłuższego marudzenia wykonał moje polecenie

***

- Dobra zrobiłem nam kanapki do samolotu, a co teraz zjesz?- spytałem się chłopaka na co ten wzruszył ramionami

-No dobra, to może jakieś kanapki z serem?- spytałem się chłopaka na co ten pokręcił głową

- Mam chorobę lokomocyjną, i lepiej się czuje gdy przed podróżą nie jem nabiału, nie wiem możesz zrobić mi kanapkę z szynką, bez masła- powiedział chłopak na co ja przytaknąłem i po cichu zacząłem robić nam śniadanie, by nie obudzić rodziców Aethera

***

- Czy na pewno zamknąłeś dom?- spytałem się po raz niewiadomy chłopaka gdy już jechaliśmy taksówką na lotnisko

- Tak, no ile razy ja mam tobie to powtarzać?- odpowiedział zirytowany chłopak

- Upewniam się by później rodzice nie mieli do ciebie pretensji- krzynąłem na chłopaka przez co ten ucichł, i już się nie odezwał oraz nie mogłem zobaczyć jego pięknego uśmiechu, z którym obudził się rano po moich namowach na wstanie

Per. Aether

Po krótkiej kłótni między mną, a Xiao poczułem się okropnie. Czy ja zrobiłem coś złego? Fakt faktem może też nie byłem najmilszy, ale..Nawet nie wiem co

- Ej Xiao, jesteś zły?- spytałem się cicho chłopaka na co ten stanął w miejscu gdy już mieliśmy wchodzić na lotnisko

- A czemu miałbym?- spytał się chłopak tym swoim mrożącym krew w żyłach głosem, na co mnie przeszły ciarki

-Szkoda, że on zawsze tak się odzywa, nie mogę wywnioskować czy jest na mnie zły- pomyślałem oraz ruszyłem dalej tak bym stał przed nim

- Jak jesteś na mnie zły to przepraszam! Ale ja po prostu nie mogłem inaczej- powiedziałem, a wręcz nawet krzyknąłem

- Aether, co ty gadasz ja na ciebie nie jestem zły- odpowiedział mi chłopak, co mnie bardzo zdziwiło

- A teraz już nie przedłużajmy bo muszę zrobić ojcu na ślubie pogrzeb, więc chodźmy- powiedział chłopak wyciągając do mnie rękę, którą złapałem i razem weszliśmy do budynku

- A co tu tak tyle ludzi się zjechało?- spytałem się po zobaczeniu pełnego lotniska, za chwilę nie będzie można tam oddychać

- Nie wiem, może wreszcie ktoś sławny tu przyjechał, lepiej byś się mnie trzymał za rękę, bo jeszcze się zgubisz- powiedzial chłopak patrząc się na nasze połączone ręce przez co mi zrobiło się gorąco

-To pewnie przez ilość osób, w jednym pomieszczeniu- pomyślałem i wzmocniłem uścisk rąk na znak tego, że rozumiem i po wczorajszym horrorze chyba nie chce się zgubić na lotnisku

"Możesz wszystko" |Xiao x Aether|☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz