Rozdział 30

312 32 0
                                    


Leżała za namiotem, pośród dymiących zgliszcz tego co zostało z jej obozu. Rand westchnął cicho i zeskoczył z konia. Jeden z żołnierzy jego gwardii chwycił za wodze. Młody król poczuł na twarzy delikatne kropelki deszczu. Przełknął ślinę i uklęknął przy tym, co zostało z Leyli. Był przyzwyczajony do takich widoków, jednak nigdy nie spotkał się z takim, gdzie musiał spojrzeć wprost w szmaragdowe oczy kogoś ze swojego rodu.

Pierś Leyli unosiła się ciężko, a spomiędzy jej uchylonych warg dało się słyszeć cichutkie rzężenie. Kuzyn dotknął jej policzka i otworzyła oczy. Zaczęła szybciej oddychać i sięgnęła w jego stronę zakrwawioną ręką. Rand zdziwił się nieco, że jeszcze żyje. Chwycił ostrożnie jej palce i uścisnął je lekko.

W jej oczach dostrzegł prośbę, a gdy spojrzała na sztylet przy jego pasie, nie miał wątpliwości, co czynić. Wyjął powoli broń i przystawił do otwartej rany księżniczki, gdzie pomiędzy żebrami widział bijące serce.

- Zniszcz... - szepnęła i przerwała, nie mogąc dokończyć z powodu bólu, jaki rozszedł się po jej ciele.

- Cicho, kochana - powiedział Rand, głaszcząc ją po głowie. - Już nie musisz się niczym martwić. Teraz ja wezmę sprawy w swoje ręce i uwierz mi, że oni wszyscy pożałują. Przysięgam na miłość, jaką cię darzę, że ona za to zapłaci.

Przebił jej serce szybkim i zdecydowanym ruchem, nie pozwalając jej cierpieć dłużej. Obserwował jej twarz, jak wygładza się pod wpływem ulgi, a usta przyjmują kształt delikatnego uśmiechu. Poczuł na policzku łzę, którą starł szybko. Wstał z klęczek i spojrzał w niebo. Rozpogadzało się, chociaż jeszcze mżyło. Przymknął oczy, czując na twarzy delikatne krople.

- Mój panie! - odwrócił się na dźwięk głosu jednego ze swoich żołnierzy.

Przybyły zeskoczył z konia i ukląkł kolano przed swym władcą. Ten ruchem dłoni nakazał mu powstać.

- Złapaliśmy szpiega.

Na te słowa król zmrużył oczy i wyrwał wodze swojego wierzchowca.

- Wasza wysokość, co z księżniczką?

Zapytany spojrzał z końskiego grzbietu na ciało swej kuzynki. Posłał w jej stronę ledwo zauważalny, smutny uśmiech.

- Spalcie ją i ciała naszych.


***


Wszedł szybko do namiotu ze swoim Strażnikiem, Jeidah. Wojownik podążał za swoim królem niczym cień, odziany w ciemny płaszcz z kapturem, spod którego lśniły czujne oczy. W środku panowało przyjemne ciepło, oraz unosił się słodki zapach wina i skór. Dwóch żołnierzy przytrzymywało owego „szpiega" za ramiona, a za nimi, przy stole, stał Damien - dowódca tych ludzi, którzy go złapali.

Rand myślał, że żołnierze pchnęli złapanego na kolana, jednak szybko zorientował się, że stojąc na dwóch nogach sięga im tylko do klatki piersiowej.

- Czemu nie zdjęliście kaptura? - warknął oschle. Jeidah stanął w cieniu przy wyjściu.

- Bo kazaliście, panie, aby przyprowadzać złapanych szpiegów wprost do ciebie. Żebyś mógł ich przesłuchać osobiście, panie - odezwał się Damien.

Król westchnął ciężko.

- Wynoście się - powiedział cicho, lecz jego groźnie brzmiący głos rozszedł się po namiocie.

Żołnierze posłusznie puścili więźnia, lecz spojrzeli niepewnie na Damiena. Rand zacisnął pięści. Jak śmieli podważać królewski rozkaz?!

Dzieci Aulëgo ➳ Król i Smok (Hobbit FanFiction) ~korekta~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz