Rozdział 17

449 42 0
                                    

Krasnoludy na wyraźny rozkaz zrobiły wąskie przejście. Ustawiły się zwartym murem po bokach tej „ścieżki" i przycisnęły do siebie włócznie, ostrzami do góry. Brama uchyliła się tylko tak, że pomiędzy jej ogromnymi skrzydłami mogło przejść dwóch ludzi obok siebie.

Kilku żołnierzy cofnęło się pod ścianę, pod którą stałam. Żaden z nich jeszcze mnie nie zauważył, ale już nie miałam żadnej drogi ucieczki. Do miasta weszło pięciu ludzi. Czterech żołnierzy otaczało posła w czerwonej tunice ze złotą koroną na piersi. Kolejnych pięciu szło za nimi. Żaden z nich nie obejrzał się za siebie, gdy wrota zatrzasnęły się z hukiem za ich plecami. Nie było wątpliwości, po co przyszli.

- Jak myślisz, ilu ich stoi za bramami miasta? - usłyszałam cichy szept gdzieś obok mnie.

- Ari mówił, że było ich co najmniej osiemdziesiąt tysięcy.

- A ci po co przyszli?

Żołnierz stojący obok mnie wzruszył ramionami. Wstrzymałam oddech i czekałam, aż się odwróci, ale ten tego nie zrobił.

- Podobno chcą naszej Niki - odpowiedział już trochę głośniej.

Kilku żołnierzy przede mną odwróciło się, słysząc te słowa. Tym samym zrobili mi małe przejście pod ścianą, ale jeszcze nie miałam zamiaru wychodzić. Ten, który zapytał, zaśmiał się.

- Ciekawe, czy ona się zgodzi z nimi pójść.

- Ha! Nie sądzę, Abi. Podobno była przez nich więziona i okropnie męczona.

Abi zmarszczył brwi.

- Mój brat towarzyszył księciu, gdy ją znaleźli. To się stało w naszych piwnicach, Aro. Książę sam ją wyniósł na rękach i przez trzy dni leżała w jego komnatach.

Aro pokiwał głową.

- Mam nadzieję, że szybko powróci do zdrowia. Czuję, że będziemy jej potrzebować w nadchodzących dniach.

Nawet nie domyślał się, jak bardzo miał rację.


***


Wydostałam się z tłumu, niezauważona przez nikogo. Posłowie zostali przekierowani pod tron królewski. Thorin zszedł z bramy i zniknął gdzieś w tłumie. Wyszłam na korytarz, chowając się w cieniu przy ścianie. Nagle usłyszałam głośne i szybkie kroki. Schowałam się za kolumną. Książę z dwoma strażnikami przebiegł obok, nie oglądając się za siebie.

Nie zastanawiając się długo, ruszyłam za nimi, stąpając bezszelestnie po ich śladach. Thorin wszedł bocznym wejściem, który zamykały potężne wrota okute żelazem. Dwóch strażników zatrzymało się i stanęło po obu stronach tych wrót, broniąc wejścia, w którym kilka chwil temu zniknął Thorin.

Przystanęłam skryta w cieniu i skupiłam się na dźwiękach dochodzących zza drzwi. Strażnicy nadal stali pod wrotami.

Usłyszałam kroki na kamiennej posadzce. Szczęk zbroi i broni wiszącej na pasach żołnierzy. Ciche pomruki strażników krasnoludzkich, otaczających tron królewski.

- Czego chcecie? - zapytał król Thrór.

Usłyszałam cichy szept jednego z żołnierzy Regemów.

- Dobrze wiecie, czego chcemy, wasza wysokość - donośny głos żołnierza rozszedł się po sali. - Doszły nas słuchy, że nasza pani... - zawahał się. Znałam ten głos.

To był ten mężczyzna, który trzymał mi nóż przy gardle podczas wizyty Leyli. Przemawiający odchrząknął cicho i spróbował znowu.

- Doszły nas słuchy, że nasza pani, lady Nika, nie żyje. Przybyliśmy, aby odebrać jej ciało.

Dzieci Aulëgo ➳ Król i Smok (Hobbit FanFiction) ~korekta~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz