Obok mnie pojawił się jeździec, prowadzący za wodze wolnego wierzchowca.
- Ilu poległo? - spytałam go, siedząc już w siodle.
Ten westchnął cicho, poprawiając hełm.
- Zbyt wielu, księżniczko. Zaskoczyli nas. Jak to w ogóle możliwe?
Ścisnęłam wodze w dłoniach.
- To zdecydowanie nie jest naturalne. Rand wykazał się prawdziwym bestialstwem i okrucieństwem, zmuszając swoich ludzi do męki po śmierci. A jedyną ucieczką dla nich jest zabijanie w imię obietnicy, jaką zapewne złożył im ich król.
Wolno podjechaliśmy razem do miejsca, w którym zbierali się pozostali przy życiu żołnierze.
- Obietnicy? - spytał zdziwiony żołnierz.
- Zapewne obiecał im, że po bitwie zrzuci zaklęcie i powrócą do swych rodzin żywi.
- Czy to możliwe?
Spojrzałam na niego, wzdychając cicho. Pokręciłam powoli głową.
- Śmierć jest bezwzględna w swoich wyborach. Ci żołnierze nie mieliby szans na powrót.
Przyjrzałam się jeźdźcowi uważnie. Był dość młody; miał może około trzydziestu lat.
- Jak ci na imię? - miałam wrażenie, że wyrwałam go z zamyślenia swoim pytaniem.
- Benjamin, księżniczko - przedstawił się.
Podjechaliśmy razem do Amona, który zebrał wokół siebie wszystkich, którzy przeżyli.
- Ile?
- Około siedmiu tysięcy, wasza wysokość - odpowiedział szybko generał.
- Dobrze. Zostaw tu setkę swoich ludzi, żeby zebrali rannych. Gdy wrócimy, przyślemy więcej z Ereboru.
Mężczyzna skinął głową i wskazał na jednego ze swych pułkowników. Po chwili byliśmy już w drodze do Góry. Nie pędziliśmy już tak szybko, jak poprzednio. Konie były zmęczone, tak samo, jak i ludzie.
Jednak nie dane nam było schronić się w cieniu Samotnej Góry. Tuż przed Dal naprzeciwko wybiegł nam elfi jeździec. Długie włosy mężczyzny powiewały za nim w pełnym galopie. Podniosłam dłoń, zatrzymując kawalerię.
- Hiril vuin! (Moja pani!) - zakrzyknął elf, zwalniając. - Północna Strażnica zaatakowana!
Zacisnęłam zęby. Trzydzieści tysięcy ludzi już leżało na polach za nami. Cała reszta w tym samym czasie atakowała krasnoludy i Kaalara, którzy pewnie nie wiedzieli, jak się z nimi rozprawić.
- Kiedy?
Mężczyzna stanął przede mną i przyłożył dłoń do piersi w geście powitania.
- Chwilę temu nasz zwiadowca powrócił. Król Thranduil kazał cię poinformować.
- Dobrze. Możesz wracać.
- Aranell (Księżniczko), kazał jeszcze przekazać, abyś wracała do Góry.
Spojrzałam ze złością w górę, a moje oczy od razu odnalazły postać w srebrnej zbroi, która stała na krawędzi Kruczego Wzgórza. Dwa odłamki lodu zabłysły, napotykając moje wściekłe spojrzenie.
- Hiril vuin? (Moja pani?) - cichy głos elfa zwrócił na siebie uwagę.
- Boe annin gwad. Ego! (Muszę ruszać. Jedź!)Przekaż to swemu panu! - dokończyłam w Sindarinie.
CZYTASZ
Dzieci Aulëgo ➳ Król i Smok (Hobbit FanFiction) ~korekta~
FanfictionNika była Strażniczką króla Thróra. Po drobnej sprzeczce - za którą groziła jej kara śmierci oraz natychmiastowe zwolnienie ze stanowiska - wyrusza w celu uratowania księcia Thorina z rąk orków. Po paru drastycznych przygodach w lochach Ereboru okaz...