Rozdział 31

319 34 3
                                    

Pierwsze, co ujrzałam po przebudzeniu, były błękitne oczy. Czułam delikatny dotyk jego dłoni na mojej własnej. Zimne skrawki lodu roztopiły się pod wpływem ciepłego uśmiechu na twarzy elfa.

- Nareszcie się obudziłaś - powiedział cicho Thranduil.

Przełknęłam ślinę, siadając powoli. Za nim pojawiła się Luna, lecz nie odezwała się ani słowem. Z jej księżycowych oczu wyczytałam, że wie.

- Ile spałam?

Elf puścił moją dłoń.

- Tylko kilka godzin. Jest środek nocy.

Przetarłam oczy. Nadal czułam uścisk ramion mojego brata i ojca wokół siebie, oraz ogromne ciepło bijące z ich ciał, lecz poczucie bezpieczeństwa zniknęło. Spuściłam nogi na ziemię i uchwyciłam silną dłoń Thranduila, który pomógł mi się podnieść z posłania.

- Co z Draco?

- Twój brat również zemdlał - jego oczy przeszywały mnie na wskroś, szukając odpowiedzi. - Co się stało?

Odwróciłam wzrok i podeszłam do małego stolika w kącie namiotu. Upiłam łyk wody i przeżuwając kęs chleba, odwróciłam do swojego rozmówcy.

- Zwykłe przemęczenie - wzruszyłam ramionami. - To się zdarza.

Nie uwierzył mi.

- Nie będę naciskał. Jeżeli nie chcesz, to nie musisz mówić.

Przejechałam językiem po zębach w zamyśleniu. Nie byłam pewna, czy dobrze robię, nie mówiąc mu o Mahalu. W końcu był moim starym przyjacielem, który nie raz uratował mi życie. Luna otarła się o moje nogi, przysiadając się. Podrapałam ją delikatnie za uchem i zaczęła mruczeć. Zamyśliłam się na moment, wspominając, jak się wspólnie poznaliśmy.

To było dokładnie tysiąc lat temu. Wielka bitwa z siłami zła z Gundabadu. Pierwszy dzień walki i tylu poległych. Zginęła wtedy żona Thranduila, zostawiając młodziutkiego Legolasa i swojego męża samych na świecie. Elfi król chciał się wycofać, lecz drogę zagrodził im smok. Ogromna bestia była jednym z większych gadów z północy (użerał się z nimi mój brat w tym samym czasie). Przejeżdżałam niedaleko, wracając od Draco, i usłyszałam ich krzyki. Pomyślałam, czemu nie?

Od tamtego czasu dość często odwiedzałam Leśne Królestwo. Potem wraz z Thranduilem wybraliśmy się na polowanie. Doszły nas wtedy słuchy o ognistych smokach z północy, ale to już inna historia.

- O czym myślisz? - jego głos przebił się przez obrazy w mojej głowie.

- O naszym spotkaniu.

Przez jego twarz przemknęła mieszanina zaskoczenia, smutku i bólu, lecz ukrył to szybko pod delikatnym uśmiechem. Zjadłam z talerza wszystko, co było możliwe.

- Kiedy atakujemy? - spytałam po skończonym posiłku.

Elf rozparł się na krześle, na którym przysiadł, podczas gdy jadłam.

- Twój brat zamierza przenieść swoje wojska do Ereboru wraz z Nainem i krasnoludami, które przybyły z Żelaznych Wzgórz.

- A ty?

Nie był zaskoczony tym pytaniem.

- Spełnię rozkaz Draco i ustawię żołnierzy na wzgórzach wokół góry, ale nie zamierzam tam wchodzić.

Zmarszczyłam brwi.

- O co tak naprawdę pokłóciliście się z Thrórem?

Zapytany westchnął ciężko i potarł skronie.

Dzieci Aulëgo ➳ Król i Smok (Hobbit FanFiction) ~korekta~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz