Rozdział 14

588 47 1
                                    

Kiedy wreszcie drzwi od komnaty się otworzyły, minęły wieki. W tym czasie całe moje życie przemknęło mi przed oczami.

- Nika? - cichy szept przywrócił mnie do rzeczywistości.

Książę przykląkł przy mnie i odgarnął włosy z czoła.

- Jesteś wreszcie - odpowiedziałam cichutko.

- Usłyszałem twój głos. Wołałaś mnie.

Rany paliły żywym ogniem. Ktoś pojawił się obok Thorina.

Malcolm.

Nagle poczułam ból w dole brzucha. Krzyknęłam głośno, zaciskając pięści. Ciepła strużka pociekła mi po nodze. Lekarz powiedział coś do księcia, a on wziął mnie na ręce. Zamknęłam oczy.

Zanieśli mnie do łazienki i położyli przy krawędzi basenu. Za nimi wbiegły oba lwy. Malcolm wygonił księcia za drzwi i zamknął je na klucz.

- Co się ze mną dzieje? - spytałam lekarza, kiedy przykląkł obok. On zacisnął usta i nie odpowiedział. Skrzywiłam się znowu, gdy poczułam ten sam ból.

Popatrz na mnie, usłyszałam głos Luny w swojej głowie. Spojrzałam w jej srebrne oczy. Pochylała się nade mną. Skup się na moim głosie. Patrz mi w oczy.

Malcolm stanął przy moich nogach i je rozsunął.

- Co się...

Skup się na mnie! Luna warknęła cicho. To nie ważne. Patrz na mnie. Tu jestem. Nic się nie dzieje.

Gdzieś w oddali usłyszałam warczenie Alexa i poczułam lekkie ukłucie w brzuchu.

Wszystko będzie dobrze, tylko nie odchodź. Skup się na mnie. Ja tu jestem, Alex tu jest i Malcolm. Spokojnie, będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze.

Lwica wciąż powtarzała to zdanie, a ja zamknęłam oczy, zatracając się w jej głosie. Pamiętam tylko, że czułam się pusta w środku po wszystkim.

Kiedy otworzyłam oczy, Malcolm pochylał się nade mną, oglądając brzuch. Marszczył przy tym brwi i mruczał coś do siebie. Podniósł głowę i napotkał mój wzrok. Zauważyłam czerwień na jego dłoniach.

- Trzeba będzie cię umyć - powiedział i maleńkim nożem zaczął rozcinać resztki koszuli nocnej, wiszącej na moim ciele.

Z pomocą lwów włożył mnie do baseniku. Czułam lekkie szczypanie pomiędzy nogami, kiedy woda tam dotarła. Oparłam się o ściankę basenu i usiadłam na półce. Byłam bardzo słaba, nie mogłam nawet podnieść ręki, ale woda obmyła mnie całą. Luna podeszła do mnie i przyłożyła swój ogromny łeb do mojego czoła. Zamknęłam oczy czując, jak nowa siła wlewa się w moje ciało, naprawiając po drodze wszystko, co tego wymagało. Odetchnęłam głęboko już trochę silniejsza. Jej oczy przyglądały mi się uważnie.

Dziękuję, powiedziałam do niej, a ona prychnęła i odsunęła się, robiąc miejsce Malcolmowi.

Razem wyciągnęli mnie z wody. Krasnolud podstawił mi krzesło, o które oparłam się z wdzięcznością. Przykląkł przede mną i oparł dłonie na moich kolanach.

- Luna mi bardzo pomogła - powiedział po chwili. - Uleczyła to, do czego ja nie mam dostępu.

- Co to było, Malcolmie? - przerwałam mu. - Co się ze mną stało? - mówiłam cicho, trochę zachrypniętym głosem. Bolała mnie głowa i chciało mi się spać.

Lekarz wstał przecierając oczy. Podał mi nową, białą koszulę, którą założyłam przez głowę. Nie czułam już bólu pomiędzy nogami, a rany na brzuchu przestały mnie szczypać. Luna użyła energii pochodzącej z wody, aby mnie uleczyć.

Dzieci Aulëgo ➳ Król i Smok (Hobbit FanFiction) ~korekta~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz