Rozdział 6

2.8K 199 184
                                    


Peter trzasnął mocno drzwiami, upewniając się, że milioner na pewno to usłyszy, po czym klęknął przy swojej walizce i otworzył ją. Był przygotowany na takie sytuacje. Wiedział, że kiedyś mu się to przyda i oczywiście miał rację.

Chłopiec wyciągnął z sakwy przy klapie walizki paczkę papierosów i zapalniczkę. Ukrywał tam kilka paczek, od kiedy Dziobak po raz pierwszy zabrał mu papierosy. Musiał być ubezpieczony.

Rozejrzał się po pokoju, wyciągając wszystkie sześć paczek. Poukrywał je, każdą w innym miejscu. W razie, gdyby milioner znalazł papierosy, nie zabierze mu wszystkich. Nie wiedział, czy pan Stark ma zamiar przeszukiwać mu rzeczy. Niektórzy opiekunowie tak robili. Peter tego nie znosił.

Chłopiec podszedł do okna, otworzył je i usiadł na parapecie. Zapalił papierosa i zaciągnął się gwałtownie, ze złością. Nie podobało mu się to wszystko. Bał się, że tym razem naprawdę nie da rady uciec. Pan Stark był dobrym przeciwnikiem, inteligentnym i przebiegłym.

Peter wyciągnął z paczki większość papierosów, w kartoniku zostawił tylko pięć, po czym schował pudełko i papierosy do różnych kieszeni. Wydmuchał dym za okno i znów głęboko się zaciągnął. Nie mógł wychodzić z budynku bez nadzoru. Też mu co! To się jeszcze okaże. Jego nowy opiekun zdziwi się, jak szybko straci swoją ukochaną kontrolę. Peter nigdy nie pozwoliłby, żeby ktoś odebrał mu wolność.

Stuknął dwa razy papieros palcem wskazującym, sprawiając, że popiół strząsnął się i porwał go wiatr.

Peter zaciągnął się dymem i wydmuchał go w głąb pomieszczenia. Nie lubił, gdy jego rzeczy pachniały papierosami, ale zrobił to. Jeśli pan Stark wejdzie jeszcze dziś do pokoju, wyczuje, że jego nowy podopieczny palił. Peter uwielbiał tą bezradność opiekunów, gdy starali się powstrzymać jego nałogi. Bawiło go to.

Niedopałek wyrzucił za okno, które szybko zamknął. Na zewnątrz było zimno.

Usłyszał pukanie do drzwi. Pan Stark nie czekał jednak na odzew, wiedząc dobrze, że Peter nie zaprosi go do środka.

-Pete, przyniosłem ci...- Tony urwał, a chłopiec uśmiechnął się kpiąco- Paliłeś?- spytał sucho milioner.

-Ja? Skąd- rzucił beztrosko, wzruszając ramionami. Tony wypuścił powietrze i odłożył papierową torebkę na ziemię.

-Mhm. Na pewno- powiedział, podchodząc do chłopca- poproszę- rzucił, wyciągając rękę. Peter wywrócił oczami, wyciągając z kieszeni paczkę z pięcioma papierosami i oddał ją starszemu. Tony Stark też był głupi, zupełnie jak wszyscy inni, choć nie tak impulsywny. Nie zaczął krzyczeć, jak większość opiekunów.

-A więc, przyniosłem ci resztę twoich rzeczy. Udało mi się je wyłudzić od dyrektora Fury'ego, co, uwierz mi, nie było proste- powiedział milioner, wracając po papierową torbę. Podniósł ją i podał dziecku. Peter uniósł brwi, widząc swój laptop, telefon i słuchawki. Bał się, że już ich nie odzyska.

Tony uśmiechnął się, widząc radosne iskierki w oczach młodszego. Wiedział, że każdy geniusz potrzebuje swojego sprzętu. On też byłby wściekły, gdyby ktoś zabrał mu jego ukochane narzędzia, lub laptop z programami i notatkami.

-Pomyślałem, że nie chciałbyś zaczynać wszystkiego od zera. Nie ruszałem jego zawartości, ale uprzedzam, Jarvis już ma do nich dostęp. Będę wiedział, jeśli coś przeskrobiesz. Uwierz mi, konsekwencje nie będą przyjemne- zagroził, surowym tonem, choć jego spojrzenie pozostało łagodne.

-Mogę mieć telefon?- rzucił Peter, unosząc jedną brew.

-Nie jesteś w więzieniu, dzieciaku- odparł milioner.

Boys Don't CryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz