Nicolas Tremblay był wysokim, smukłym mężczyzną z wąskimi ramionami i szczupłą twarzą, na którą lekko opadały elegancko zaczesane ciemne włosy. Jego dopasowana marynarka nie była najlepszej jakości, co nie umknęło uwadze milionera. Prawdopodobnie została kupiona w sieciówce, o czym świadczyły nieprecyzyjnie wykonane szwy przy ramionach i delikatne wygięcie kołnierzyka w miejscu, w którym wystawała metka z ceną i rozmiarem.
Tony zaprosił gościa do salonu, mężczyzna jednak zatrzymał się przy windzie.
-Jeśli to nie problem, chciałbym zobaczyć pokój Petera, kuchnię i łazienkę, panie Stark- oznajmił, uprzejmie ubierając konieczność inspekcji w ładne słowa, choć Tony wiedział, że bez względu na jego zdanie, pracownik opieki społecznej musiał zobaczyć te pomieszczenia.
-Oczywiście, proszę tędy- powiedział, wskazując na drzwi do pokoju chłopca- Peter ma prywatną łazienkę w pokoju, poza nią jest jeszcze moja i dwie dla gości.
-Wystarczy jedna- odparł krótko szatyn, uśmiechając się lekko z rozbawieniem. Wiedział dobrze, że Stark Tower spełni wszystkie wymagania, ale musiał zobaczyć to na własne oczy. Nic nie było według Nicolasa przesadą, gdy w grę wchodziło bezpieczeństwo dziecka.
Tony zapukał, po czym otworzył drzwi.
-Cześć, Peter- przywitał się wesoło pan Tremblay.
-Spadaj- burknął Peter, nie podnosząc wzroku z nad laptopa. Tony zmarszczył lekko brwi.
-Na litość boską, dzieciaku...- zaczął, ale drugi mężczyzna machnął ręką.
-Tak, tak. My się już znamy- rzucił spokojnie, doświadczony w kontaktach z Peterem na tyle, by nie drażniły go dziecinne pyskówki. Wyciągnął z teczki dokument, na którym stawiał haczyki przy wszystkich wymogach związanych z sypialnią dziecka.
Tony westchnął.
-Później o tym porozmawiamy- zapowiedział, na co chłopiec wywrócił jedynie oczami.
-No dobrze. A łazienka?- spytał pan Tremblay, gdy skończył notować. Tony bez słowa zaprowadził mężczyznę do łazienki i otworzył drzwi. Szatyn kiwnął jedynie głową, znów zagłębiając się w notatkach. Wystarczyło mu jedno przesunięcie wzrokiem po pomieszczeniu, by stwierdzić, że jak najbardziej nadaje się do użytku. Nawet więcej.
-Mhm. Świetnie. Jeszcze tylko kuchnia- zarządził, a milioner kiwnął głową. Wychodząc, posłał Peterowi ostrzegawcze spojrzenie, ale młodszy w dalszym ciągu go ignorował.
-Chciałbym porozmawiać później również z Peterem- powiedział mężczyzna, idący obok milionera. Tony uśmiechnął się, nieco sarkastycznie.
-Też chciałbym z nim rozmawiać- rzucił jedynie, na co Nicolas zachichotał.
-Ile posiłków dziennie dostaje Peter?- spytał, gdy weszli do kuchni.
-Tyle ile sobie życzy. Obiad przygotowuje mój kucharz, kolację zamawiamy, a śniadanie je sam. Wychodzę do pracy zanim Peter wstanie. Ale nie zabraniam mu podjadać między posiłkami- powiedział milioner. Mężczyzna pokiwał głową.
-Rozumiem. A czy pilnuje pan tego, co Peter je? W jego wieku zdrowy tryb życia jest ważny- zauważył, a Tony zerknął na blat, żeby upewnić się, czy nie leżą tam pudełka po pizzy i burgerach.
-Oczywiście, że tak- rzucił, z czarującym uśmiechem. Mężczyzna pokiwał głową z zadowoleniem, odhaczając punkty na swoim formularzu.
-Rozumiem, że nie ma pan problemów z ciepłą wodą?- spytał, na co Tony parsknął śmiechem. Szatyn też uniósł kąciki ust, wiedząc, jak banalne było to pytanie.
CZYTASZ
Boys Don't Cry
Fanfiction"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To...