Rozdział 75

871 132 132
                                    


Naprawianie tego co się stało nie było proste. Ani proste, ani szybkie. Ale Tony się starał. Robił co tylko mógł. Zabierał chłopca do warsztatu. Zasypywał go prezentami. Peter musiał uważać na to co mówił, bo gdy tylko wspomniał o zestawie Lego, dowolnej grze lub sprzęcie, po paru godzinach to o czym mówił przynosił mu asystent Tony'ego, najczęściej obwiązane czerwoną wstążką.

Mimo to, Peter nie czuł się bezpiecznie. Jego poczucie stabilności było bardzo kruche i łatwo roztrzaskało się na drobne kawałeczki. Ale czuł się dobrze. Było mu dobrze. Czuł się chciany, a tego uczucia nie doświadczył odkąd zmarli jego rodzice. Było miłe.

Gdy milioner nabrał sił, znów zaczął robić Peterowi śniadania. Czasem nawet przynosił mu je do łóżka, choć chłopiec starał się wstać dostatecznie wcześnie, by zjeść je przy wysepce w kuchni. Lubił te wolne poranki w Wieży, kiedy nawet nie rozmawiali, bo ani Peter ani Tony nie potrafili dobrze funkcjonować przez dwie godziny po obudzeniu. Tylko w domu można było pozwolić sobie na swobodę chodzenia w piżamie do południa. Tylko z rodziną można było nie rozmawiać przez parę godzin, będąc w tym samym pomieszczeniu, a mimo to czuć się dobrze.

Pod koniec sierpnia, Tony zabrał Petera na wakacje.

-Tak dużo się wydarzyło, że nie miałem czasu zaplanować dla ciebie porządnych wakacji, Bambi- powiedział milioner pewnego dnia.

-Jakich wakacji?- mruknął znad książki Peter.

-No wiesz, chciałbym cię gdzieś zabrać. Nigdy nie byłeś na wakacjach?

Peter prychnął z rozbawieniem.

-Nigdzie nigdy nie byłem- rzucił. Tony pokręcił głową z dezaprobatą.

-Zmienimy to. W przyszłym roku zabiorę cię na wycieczkę po Europie, ale teraz musi nam wystarczyć moja letnia rezydencja w Los Angeles- oznajmił, jak gdyby od niechcenia. Jakby to, że zabiera Petera na wakacje do luksusowej rezydencji w Kalifornii nie było czymś absolutnie niesamowitym. Jakby Peter miał być rozczarowany. A potem, jakby to, że chłopiec cztery razy podskoczył z radości i pobiegł zadzwonić do Neda było zdecydowanie bardziej entuzjastyczną reakcją niż ta, której się spodziewał.

Teraz więc już od dwóch tygodni Peter był ze swoim opiekunem w jego ogromnej willi. Chłopiec był nią zachwycony. Tony traktował to jak najzwyklejszą rzecz na świecie, ale dla Petera to było niezwykłe, bo on naprawdę nigdy nigdzie nie był. Adopcyjni rodzice nie zabierali go na wakacje, a w domu dziecka podopieczni byli wysyłani na kolonie w ramach nagrody za dobre zachowanie, która Peterowi nigdy nie przysługiwała. Tak naprawdę, chłopiec nigdy nie opuścił Nowego Jorku, nawet na wycieczce szkolnej. Niestety, kilkudniowe wycieczki poza miasto zawsze przekraczały budżet utrzymanka domu dziecka, a niechlubna opinia Petera z całą pewnością nie pomagała.

Los Angeles było jeszcze bardziej niesamowite niż rezydencja pana Starka, choć ta miała duży taras, jeszcze większe łazienki niż Wieża, widok na ocean, mieściła się na skraju prywatnej plaży milionera, a przede wszystkim miała swój własny olbrzymi basen. Peter nigdy nie był w takim miejscu, widywał je tylko na filmach. 

Przez ostatnie dwa tygodnie Peter zwiedzał z opiekunem miasto, czytał książki na plaży, wylegiwał się w olbrzymiej wannie (z funkcją jacuzzi!) i grał w gry z milionerem. Tony nawet nauczył go pływać! Po ostatnich tygodniach Peter naprawdę potrzebował odpoczynku, zupełnie jak jego opiekun, który tak samo jak podopieczny spędzał dni powoli i leniwie.

Peter czuł się naprawdę szczęśliwy. Czuł się dobrze. Może nawet w miarę bezpiecznie? Już od ponad miesiąca wszystko było dobre. Znów wszystko było dobre, bo Tony od nowa tworzył mu bezpieczny, trwały dom, tylko że tym razem, chłopiec nie bronił się przed tym rękami i nogami. Zamiast tego, starał się pomóc. Pozwolić na to. Chciał tego domu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Boys Don't CryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz