Peter podniósł głowę, słysząc pukanie do drzwi. Nie odpowiedział, a jedynie przewrócił oczami i znów zgarbił się lekko, pochylając się nad laptopem.-Cześć, Bambi. Jak tam?- spytał pogodnie Tony, ale chłopiec nawet na niego nie spojrzał. Milioner westchnął jedynie, po czym wszedł do pokoju, niezrażony ignorancją- słyszałem, że nie wybrałeś niczego z katalogów, które ci zostawiłem. Nie podobały ci się? Mogę przynieść ci coś innego, powiedz tylko, czego byś chciał.
Peter zerknął na milionera, a jego palce zastygły nad klawiaturą. Tony Stark nie był normalny, to było pewne.
-Nic od ciebie nie chcę- mruknął chłopiec. Mężczyzna westchnął, tym razem głęboko, po czym wszedł do pokoju i usiadł obok Petera, który zamknął laptop.
-Pete, nie chcę, żebyśmy ze sobą walczyli- powiedział łagodnie- nie zamierzam się z tobą kłócić, naprawdę. Chciałbym, żebyś dobrze się tu poczuł, dlatego zostawiłem ci katalogi. Chyba miło jest mieć swoje rzeczy w swoim domu, prawda?
-To nie jest mój dom!- warknął w odpowiedzi młodszy.
-Dobrze, dobrze- odparł łagodnie, choć trochę lekceważąco- co nie zmienia faktu, że nie chcę prowadzić z tobą wojny, Bambi. To żadnemu z nas nie wyjdzie na dobre.
Peter zdmuchnął grzywkę z czoła i wypuścił powietrze, przewracając oczami.
-Wiem, że dziś się nie uczyłeś. W porządku. Musisz się zaklimatyzować, więc nie musisz dziś nic robić, ale proszę cię, Pete, żebyś nie zaniedbywał szkoły.
-To może pozwól mi do niej chodzić?- syknął młodszy, zaciskając dłonie w pięści. Tony powstrzymał się od przewrócenia oczami.
-Pozwolę, jeśli będziesz się zachowywał. A teraz chodź, obiad czeka na stole- powiedział, podnosząc się z łóżka. Peter kiwnął głową, odwracając wzrok i odsuwając od siebie komputer. Tony uniósł lekko brwi, nieco zaskoczony posłuszeństwem młodszego. Peter jednak wcale nie postanowił być posłuszny. Wiedział już po prostu z doświadczenia, że głodówka powodowana buntem nie irytuje opiekunów, a jedynie osłabia go i sprawia mu trudność. Poza tym, dlaczego miałby nie skorzystać z możliwości zjedzenia ciepłego obiadu w przerwach od mieszkania na ulicy?
W ciszy usiedli przy stole. Obiad składał się z pieczonego w ziołach kurczaka, makaronu w sosie truflowym i marchwi. Był bardzo smaczny, choć Peter nie zamierzał tego okazać. Nigdy nie lubił wyuzdania, nie miał też specjalnie wrażliwego podniebienia, ale jedzenie w Wieży było naprawdę dobre.
Milioner też jadł w ciszy. Jadał w ciszy odkąd skończył dziesięć lat, a jego ojciec uznał, iż Tony jest wystarczająco dorosły, by obejść się bez nianiek, które dotrzymywały mu towarzystwa. Wtedy musiał przyzwyczaić się do samotności.
Teraz jednak miał towarzystwo, ale ono ewidentnie nie miało ochoty z nim rozmawiać. Mężczyzna zaczynał poważnie zastanawiać się, czy jego decyzja nie była zbyt pochopna. Nie oczekiwał, że chłopiec natychmiast zacznie go uwielbiać, z wdzięcznością i namaszczeniem wykonując każde jego polecenie, ale liczył na współpracę. Peter natomiast nie okazywał ani grama wdzięczności, czy choćby zrozumienia. Zachowywał się tak, jakby milioner przyjął go z kaprysu, dla swojego widzimisię i własnych korzyści. Dzieciak był... trudny.
Tony zmarszczył lekko brwi, gdy zdał sobie sprawę z tego, jak określił chłopca. Nie był z tego zadowolony. On sam bardzo często nazywany był "trudnym" dzieckiem. Nie lubił tego. Mówili tak o nim rodzice, nauczyciele, opiekunki, wychowawcy i ochroniarze. Wszyscy. Wszyscy zawsze uważali, że był trudny. Najpierw był trudnym dzieckiem. Potem, rozpieszczonym gnojkiem. Teraz - egoistycznym dupkiem. Tony wiedział jednak, że nie ma czegoś takiego jak "trudne dziecko". Były tylko dzieci zaniedbane, samotne i porzucone. Peter też nie był zły. Potrzebował zrozumienia i wsparcia. Potrzebował też czasu, żeby zaakceptować to, co milioner chciał mu dać. Przecież Tony wiedział, że nie będzie łatwo. Nie mógł oczekiwać, że z dnia na dzień chłopiec zacznie mu ufać.
CZYTASZ
Boys Don't Cry
أدب الهواة"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To...