Tony Stark wiedział dobrze, czym jest zdrada.Wiedział dobrze jakie to uczucie, gdy ktoś wbijał mu nóż w plecy.
Pierwszy raz zaznał go, jako dziewięcioletni chłopiec, gdy został zaproszony na przyjęcie urodzinowe kolegi z klasy. Na miejscu okazało się, że dostał zaproszenie tylko ze względu na paparazzi, które stało przed willą. Gdy syn preselekta na prezydenta został sfotografowany z Tonym Starkiem, Tony przestał być potrzebny i dzieci nie chciały się z nim bawić.
Przeżył też zdradę własnego ojca, który wbił mu nóż w plecy w momencie, w którym Tony najbardziej go potrzebował. Zostawił go na pastwę losu. Wybrał biznes. Swoją firmę. Reputację. To było bolesne.
Kolejnym rozczarowaniem był Obadiah Stane. Wujek Obi, który też okazał się niegodny zaufania. Ale Tony szybko się otrząsnął.
Później było jeszcze wiele takich osób. Współpracownicy, którzy go wykorzystywali. Inwestorzy sprzedający jego projekty. Pracownicy kradnący sprzęt. Dziennikarze żerujący na jego osobistych tragediach. Wiele osób chciało go wykorzystać, zdradzić, zniszczyć. I to zawsze było bolesne.
Tony'emu zawsze wydawało się, że zdrada Howarda była tą najbardziej bolesną.
Mylił się.
To było dużo gorsze.
*****
Gdy Tony wysiadł z windy, Peter jak zwykle czekał na niego z uśmiechem na twarzy.-Cześć, Tony!- rzucił radośnie, odpychając się od ściany.
Milioner nie odwzajemnił uśmiechu. Przez chwilę wpatrywał się w oczy dziecka. Czy on naprawdę mógł to zrobić? Czy to był ten sam dzieciak, któremu Tony rano poprawił kołdrę w łóżku? Ten sam, któremu zostawił śniadanie, bo wiedział, jak bardzo Peter lubi, gdy się dla niego gotuje? Przez chwilę, to było wręcz niedorzeczne.
A potem, stało się prawdziwe.
Tony pstryknął palcami, po czym wskazał na pokój dziecka, do którego bez słowa wszedł. Peter podążył za nim, a jego uśmiech zbladł.
-Co się stało?- spytał cicho, wyginając brwi w łódeczki. Mężczyzna wypuścił powietrze. Wyglądał tak niewinnie, wpatrując się w niego tak, jakby naprawdę się martwił. Tony miał ochotę przytulić go i udawać, że o niczym nie wie, ale nie umiał tego zrobić. Nie mógł tego zrobić, bo jeśli Peter był zdolny do tego, to... Fury miał rację. Rzeczywiście był niebezpieczny.
Tony wyciągnął telefon i pokazał Peterowi jego wysłane maile.
-Możesz mi to wyjaśnić?- zapytał, mrużąc lekko oczy. Peter zerknął na niego niepewnie, po czym wziął telefon i przesunął wzrokiem po ekranie.
-Włamałeś mi się na pocztę?- prychnął z niedowierzaniem, po czym przyjrzał się uważnie wiadomościom i zamrugał. Przełknął ślinę. Podniósł głowę i posłał opiekunowi zagubione spojrzenie- co? Ja nie wiem... Tony... n-nie, to nie... ja nie...
-Jeśli chcesz kłamać, to lepiej sobie daruj- powiedział ostro mężczyzna, zabierając dziecku swój telefon. Peter pokręcił głową, blednąc lekko.
-Tony, nie, posłuchaj mnie...
-Chcę tylko wiedzieć dlaczego, Peter. Dlaczego postanowiłeś...
-Tony, proszę...
-Nie przerywaj mi!- warknął Tony, stawiają krok naprzód, a chłopiec lekko się skulił- wiem jakie masz zabezpieczenia, wiem, że nie da się włamać na twoją pocztę ot tak, a już tym bardziej do naszego systemu, więc przestań kłamać!
CZYTASZ
Boys Don't Cry
Fanfiction"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To...