Rozdział 47

1.6K 160 61
                                    


Po obudzeniu, Tony natychmiast stwierdził dziwne, nietypowe w jego apartamencie zjawisko. Czuł bardzo intensywny zapach kawy i słyszał brzęk naczyń dochodzący z kuchni, a to się po prostu nie zdarzało.

Usiadł na łóżku i przetarł twarz dłońmi. Mieszkał z nastolatkiem od pięciu miesięcy i w tym czasie zdążył nauczyć się o nim kilku rzeczy. Po pierwsze, Peter zawsze miał przy sobie telefon, w który uciekał najczęściej, gdy tylko Tony pojawiał się w polu widzenia. Po drugie, wyjątkowo łatwo było go zawstydzić. Chłopiec robił się cały czerwony po każdej, nawet banalnej próbie milionera. Po trzecie, tam gdzie był Peter, tam pojawiał się i bałagan. Czternastolatek bałaganił nawet gdy zupełnie nic nie robił, czemu Tony nie mógł się nadziwić.

Jednak przede wszystkim, najbardziej stałą i oczywistą rzeczą było to, że Peter nie wstawał przed dziesiątą z własnej woli. Spał jak zabity i pochrapywał, a kiedy się budził, wyglądał tak, jakby musiał wstać po trzech godzinach i był kompletnie niewyspany. A teraz była ósma. Zdecydowanie za wcześnie, żeby chłopiec był na nogach, a co więcej, przygotowywał sobie jedzenie.

Tony wypuścił powietrze i zwlókł się z łóżka. Sam też nie lubił wcześnie wstawać.

Peter nie wyszedł wczoraj z pokoju. Milioner siedział z nim bardzo długo, aż w końcu chłopiec niemalże spał na siedząco. Wtedy, Tony kazał mu położyć się spać i dopilnował, żeby nastolatek rzeczywiście go posłuchał. I nie odzywali się do siebie przez cały ten czas. Żaden z nich nie wiedział co mógłby powiedzieć.

Gdy milioner otworzył drzwi, powitał go nowy bukiet zapachów. Czuł bekon, kawę, czekoladę i grzanki. A w kuchni, zastał zaskakujący widok. Peter, w piżamie, smażył jajka z bekonem na jednej patelni, a na drugiej naleśniki.

Tony zerknął na wyspę kuchenną, na której leżał talerz z plackami i miseczka z marmoladą.

-Dzień dobry- powiedział milioner, głosem przepełnionym zaskoczeniem. Chłopiec zerknął na starszego, ale nic nie powiedział, a jedynie uniósł kąciki ust w nieco nerwowym uśmiechu. Dopiero gdy mężczyzna usiadł, brunecik bez słowa postawił przed nim kawę. Tony uśmiechnął się, unosząc jedną brew.

-A z jakiej to okazji?- spytał. Chłopiec wzruszył beztrosko ramionami, a na jego policzki wpłynęły delikatne rumieńce.

Peter przełożył jedzenie na dwa talerze, po czym jeden z nich zaoferował opiekunowi. Sam usiadł ze swoją porcją naprzeciwko niego i przyciągnął do siebie kubek z kakao.

-Smacznego- mruknął chłopiec. Tony posłał mu spojrzenie pełne niedowierzania.

-Coś tam dosypałeś?- rzucił podejrzliwie. Peter przewrócił oczami.

-Nie dramatyzuj. Po prostu... chciałem być miły. No wiesz...- brunecik spuścił wzrok, podnosząc widelec, którym zaczął bawić się jedzeniem- ty byłeś miły dla mnie, więc... chciałem się zrewanżować. Ale jeśli nie lubisz jajek, to mogę...

-Nie, nie, Bambi, wszystko w porządku, lubię jajka- zapewnił zaraz mężczyzna- po prostu... to... miłe. Dziękuję. Ale nie musisz rewanżować się za to, że się tobą opiekuję.

Peter podniósł mały kęs do ust i zaczął powoli jeść. Po chwili, pokiwał głową.

-Okej- szepnął. Tony uśmiechnął się łagodnie.

-Ale to jest miłe z twojej strony. Dziękuję- powtórzył, po czym zaczął jeść- nie wiedziałem, że potrafisz gotować- powiedział, zupełnie szczerze zdziwiony. Może i nie były to wyżyny zdolności kulinarnych, ale on w wieku czternastu lat nie umiał nawet ugotować jajka.

Boys Don't CryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz