-I... wiedząc to wszystko, postanowił pan po prostu mi o tym nie mówić, tak?- spytał z niedowierzaniem milioner. Nicolas Tremblay pokręcił lekko głową, wzdychając.
-Nie informujemy ani rodziców zastępczych, ani adopcyjnych o przeszłości dziecka, jedynie o ich historii medycznej. To standardowa procedura, panie Stark- powiedział spokojnie. Tony wypuścił powietrze.
-Ale... dlaczego? Przecież... gdybym wiedział, mógłbym... gdybym wiedział, to...
-Właśnie dlatego nie rozmawiamy o przeszłości i rodzinach dzieci. Żeby nie były postrzegane przez pryzmat przeszłości. Potencjalni rodzice adopcyjni rezygnowali po tej informacji. Peter dwukrotnie został oddany do domu dziecka właśnie przez to. Powiedziałem panu to, co było konieczne. Peter doświadczył zaniedbania i przemocy.
-I ciocia powiesiła się na jego oczach. Taki drobiazg- rzucił cynicznie milioner, mrużąc oczy.
-To zaskakujące, że Peter panu powiedział. Nie rozmawiał o tym z nikim, odkąd skończył dziewięć lat. Zwłaszcza z opiekunami. Cieszę się, że w końcu komuś zaufał- powiedział mężczyzna, a policzki milionera pokryły się delikatnym odcieniem czerwieni, gdy on sam odwrócił wzrok, chcąc ukryć zakłopotanie- szkoda jedynie, że pojawia się pan w jego życiu tylko na chwilę- dodał, z małym wyrzutem w głosie.
-A co gdybym... chciał zostać w jego życiu?- spytał. Pan Tremblay uniósł jedną brew.
-Czy pan chciałby adoptować Petera?- rzucił. Tony pokręcił natychmiast głową.
-Absolutnie nie. Nie, nie mógłbym. Peterowi nie byłoby u mnie dobrze, jestem osobą publiczną, więc... nikt nie chciałby takiego dzieciństwa.
Mężczyzna znów pokiwał głową.
-Więc w jaki sposób chciałby pan "zostać w jego życiu"?- spytał pracownik opieki społecznej, a milioner wyczuł w jego głosie cynizm. Niezbyt mu się to podobało.
-Chciałbym go wspierać. Umożliwić mu naukę w dobrej szkole, płacić czesne, zapłacić za podręczniki, opłacić internat i wszystko, czego nie zapewni mu system. Peter zasługuje na dobrą edukację- oznajmił. Mężczyzna naprzeciwko uniósł kąciki ust, kiwając głową. Zastanawiał się przez chwilę.
-I chciałby pan mieć z nim kontakt, tak?- spytał. Tony przytaknął, na co pan Tremblay westchnął- i właśnie na tym polega problem w takich sytuacjach, panie Stark. Peter potrzebuje stałości i bezpieczeństwa. Nie osoby, która co jakiś czas pojawia się w jego życiu.
-Nie zniknąłbym z jego życia, bylibyśmy w stałym kontakcie i...
-I dałby mu pan nadzieję. Nie powinienem pozwolić nawet na obecną sytuację, ale jasno powiedział pan jak sprawa się prezentuje, Peter to wie. Ale jeśli będzie pan utrzymywać z nim kontakt, da mu pan nadzieję, a to...
-Jaką nadzieję?- prychnął Tony.
-Na rodzinę. Na to, że go pan adoptuje. I że go pan pokocha. Peter może pozować na twardego, ale w gruncie rzeczy to samotny, czternastoletni chłopiec, który wciąż czeka na wymarzoną mamę i tatę. Nawet pan nie wie jak łatwo może mu pan dać złudne wrażenie, że jest pan skłonny zostać jego ojcem adopcyjnym, a wtedy Peter znów ciężko przeżyje odrzucenie. Znowu będzie miał złamane serce, popadnie w depresję i będzie robił głupie rzeczy. Naprawdę głupie. Nie mogę na to pozwolić. Może pan przekazać środki na edukację Petera w ramach darowizny, ale kiedy go pan odda, nie chcę, żebyście się kontaktowali. Peter i tak to odchoruje, ale dopóki jest pod opieką psychologa i wie, że to tymczasowa sytuacja, liczę, że nie będzie tak źle- powiedział.
-Przecież to mądry dzieciak. Wyjaśnię mu od razu, że nie zamierzam go adoptować, tylko...
-Tylko co?- rzucił mężczyzna- przecenia pan Petera. Jak zamierza pan wytłumaczyć dziecku, że chce pan mu pomagać, być w jego życiu, interesować się nim, ale nie adoptuje go pan? Peter i tak wciąż będzie miał nadzieję. Nie zrozumie tego. Będzie się obwiniać i zastanawiać, co jest z nim nie tak. Będzie szukać powodu, dla którego go pan nie chce i na pewno znajdzie ten powód w złym miejscu. Choć, szczerze powiedziawszy, też tego nie rozumiem. Przywiązał się pan do Petera. Dlaczego go pan nie chce?
CZYTASZ
Boys Don't Cry
Fanfiction"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To...