Gdy dotarliśmy do Londynu, dochodziła szósta i normalnie słońce chyliłoby się już ku zachodowi, lecz w ten pochmurny deszczowy dzień, było po prostu szaro i ponuro. Nolan zaparkował samochód i ruszyliśmy brukowaną, ciemną śliską od deszczu ulicą. Ciężkie chmury zdawały się wisieć tuż nad ziemią. Rozejrzałam się na boki, z kilku mieszkań wyciekało słabe światło, na ulicach było niewielu ludzi i nie byłam pewna czy to za sprawą ponurej aury, do której właściwie mieszkańcy Londynu z pewnością przywykli, czy też z powodu okrytej złą sławą dzielnicy, w jakiej się znajdowaliśmy.
Skręciliśmy w wąską wielowiekową alejkę, mijając jedną spieszącą się osobę, szczelnie okrytą długim skórzanym płaszczem.
- Pierwszy przystanek. - Powiedział, otwierając mi drzwi i wchodząc za mną.
- Nolan?! Wieki Cię nie widziałam!
- Witaj Blair, miło Cię widzieć w dobrej formie.
Szczupła, drobna kobieta o krótko ściętych czarnych włosach miała na sobie długą dzianinową sukienkę przewiązaną w pasie szerszym skórzanym paskiem, wyglądała na około 45-50 lat i czule obejmowała Nolana.
- Dobrze, że nie zapomniałeś drogi do mojego domu. Zabawisz dłużej?
- Niestety nie tym razem Blair. Pozwól, że przedstawię Ci Vivienne, jestem jej patronem. Vivienne, to moja stara znajoma Blair.
- Dzień dobry.
Blair skinęła głową i przyjrzała mi się uważnie z tajemniczym uśmiechem, obeszła dookoła mnie, poczułam się jak muzealny eksponat, wystawiony na aukcje.
- Dobre warunki, niezłe proporcje, hmm... kopia, włócznia, szabla... — dotknęła moich pleców, uniosła jedną z moich rąk i lekko mnie za nią szarpnęła, ale udało mi się ustać w bezruchu — może gdyby popracować nieco nad mięśniami barków, pleców i klatki piersiowej, byłaby z niej przyzwoita łuczniczka.
- Znajdziesz coś dla niej? - zapytał, spoglądając w inną stronę Nolan, siedzący wygodnie w fotelu, z obojętnym wyrazem twarzy.
- Owszem, coś się znajdzie.
Coś zaskrzypiało i w moim kierunku zaczęły lewitować dwie miarki krawieckie, jedna oplotła mnie w pasie, kolejna mierzyła długość moich ramion.
- Nie stój jak kołek, rozluźnij się i stań nieco szerzej, rozłóż ramiona na boki – powiedziała zmęczonym głosem Blair.
Jej ton nie spodobał mi się, ale posłusznie zrobiłam, co nakazała.
Blair machnęła dłonią, a miarki wróciły do niej, wyszła z pomieszczenia.
- Stwarza pozory surowej, ale wierz mi, zyskuje przy bliższym poznaniu.
- Zauważyłam. Długo się znacie?
- Będzie tego trochę.
- Nie wie? - Głos Blair dobiegł z innego pomieszczenia.
- Nie.
Teraz jej śmiech rozległ się po całym sklepie.
- Zawsze to samo, stary dobry Nolan, lubisz fundować żółtodziobom mały szok. No dobra, Twoja sprawa, powinno być okej, możesz przymierzyć – wskazała na zasłonę w kącie pomieszczenia, podając mi naręcze ciężkich ubrań.
Weszłam za zasłonę i ułożyłam je na starej skrzyni, zaczęłam mierzyć, trzy sukienki, trzy pasy przypominające pasy narzędziowe, z masą uchwytów, zaczepów i dwoma kieszeniami każdy. Trzy pary przylegających spodni ze skóry, które o dziwo były bardzo elastyczne i wygodne oraz trzy lniane białe koszule z wąskimi rękawami.

CZYTASZ
Owldark
Teen FictionŻycie osiemnastoletniej Vivienne zmienia się o 180 stopni gdy otrzymuje zaproszenie do tajemniczej akademii Owldark.