Rozdział 48

34 4 0
                                    

Indyk był w piecu, reszta była gotowa, szykowałam się na uroczysty obiad i na najważniejszą rozmowę w życiu, ale wiedziałam, że nie mogę zwlekać, już nie. Gdy byłam gotowa, zaszłam do Lyncha, by poprosić go o przysługę. Zapukałam.

- Lynch?

- Wejdź.

- Mam do Ciebie prośbę.

- Jasne, wal.

- Czy po kolacji, możesz odłączyć się na godzinkę?

- A co chcesz poszaleć z Ronanem? Pamiętaj o Nolanie.

- Nie, po prostu muszę z nimi pogadać.

- A ja to co?

- Nie, to nie taka rozmowa. Widzisz, zrozumiałam, że kocham ich obu, nie wiem, jak to się stało, ale Nolan, po tym wszystkim, co się dowiedziałam, gdy wyznał całą prawdę... ponownie coś drgnęło. Ja wiem, że wielu uzna to za chore, nienormalne czy po prostu zboczone, ale to nie chodzi o sam pociąg seksualny, ja po prostu nie potrafię kochać jednego z nich. To inna miłość do każdego, tak jak i ta do Ciebie, ale nie mogę ukrywać nic przed nikim. Już nie.

- Cholera. Lara mówiła mi coś podobnego, uznałem, że po prostu jaja sobie robi, nie rozumiałem, jak można kochać dwie osoby inaczej, jednak równie mocno.

- Można, sama nie wierzyłam w to i dziwiłam się, gdy zostawiała Cię dla innego, ale nie mówiłeś, że nadal kochała i Ciebie.

- Tak, głupio mi było, bo tego nie rozumiałem, może źle zrobiłem, ale jak miałbym się nią dzielić z innym? Jak żyć w tróję, wspólny sen z facetem?!

- Spokojnie, nie każdy jest do tego stworzony, ja też nie wiem, jak zareagują, co powiedzą, ale muszę być szczera. Jeśli któryś z nich uzna, że to nie dla nich, nie wiem, co zrobię, ale pewnie zakończę wszystko, chyba lepiej być samemu niż musieć wybierać, niszczyć przyjaźń, braterstwo, więź swoją osobą, tylko dlatego, że kocha się obu z braci.

- Okej, dam wam czas, pogadajcie, ale sądzę, że zajmie to więcej niż godzinę, więc przyjdę do was nie prędzej, niż po mnie przyjdziesz.

- Mówiłam Ci już, że jesteś najlepszy?

- Nie pamiętam – zaczął się ze mną droczyć.

- Kocham Cię Lynch.

- Ja Ciebie też Vi.

Zeszliśmy na dół, miałam na sobie świetną sukienkę w kolorze czerwonym z koronkowym głęboko wyciętym dekoltem obszytym koronką i takową też wstawką w talii. Gdy schodziłam z Lynchem, Nolan i Ronan już na nas czekali, oboje w garniturach w odcieniu granatu i białych koszulach. Poczułam, że serce mi szaleje na ich widok. Zjedliśmy uroczysty obiad, chwilę porozmawialiśmy na luźne tematy zupełnie, jakby nic się nie działo, rozmawialiśmy o egzaminach, ostatnich śmiesznych wpadkach na zajęciach i innych błahych sprawach, dzięki czemu nieco się rozluźniłam. Sądzę, że dwie butelki wina, które wypiłam niemalże sama, z pewnością także miały w tym swój udział, ale wiedziałam, że inaczej ciężko będzie mi podjąć rozmowę.

- To ja spadam do siebie, na małą jak to mówią Hiszpanie i Włosi, sjestę i widzimy się później.

Podziękowałam mu raz jeszcze przeciągłym spojrzeniem, a on uśmiechnął się szybko, puszczając do mnie oczko i zniknął w pokoju.

- Chciałabym z wami porozmawiać. Tylko proszę, byście mnie wysłuchali bez przerywania mi, a później jak skończę, możecie powiedzieć, byle na spokojnie, co o tym myślicie i w ogóle okej?

Spojrzeli po sobie i przytaknęli oboje.

- Raz popełniłam błąd, nie przyznałam się do czegoś, do czego przyznać się powinnam. Zataiłam to, a później było tylko gorzej, nie mogłam znieść tajemnicy i w końcu zebrałam się, by powiedzieć prawdę, ale czas, w którym zatajałam coś istotnego, był bardzo trudny dla mnie, dlatego dziś, chcę postawić wszystko na jedną kartę i być może stracę wszystko, ale inaczej nie mogę i nie chcę. Nolan to, co było między nami, było piękne i cudowne, nie zniknęło to tak, jak sądziłam, zostało zepchnięte gdzieś głębiej do mojego serca i zamknięte z obawy na kolejne zranienia. Ronan, dobrze wiesz, jak nagłe było to, co nas połączyło, jak intensywne i niespodziewane dla obojga. Kocham was obu, inną miłością, ale nie taką jak Lyncha. Oboje jesteście mi bliscy, oboje mnie pociągacie i wiem, że oboje mnie kochacie. Ja nie potrafię udawać, przed sobą, że tak nie jest. Nigdy nie sądziłam, że pokocham dwóch mężczyzn, wampirów i nie będę w stanie wybrać jednego, ale ktoś mądry powiedział mi, że miłość do więcej niż jednej osoby, nie jest zła. Miłość jest piękna i należy się nią dzielić, jeśli tak właśnie się czuje. To nie są czasy, gdy takie rzeczy były zakazane, owszem, nie wszyscy spojrzą na to przychylnie, ale jakie prawa mogą rządzić tym, co nadprzyrodzone? Kto może rządzić, skoro władza sama nie jest lepsza od pozostałych. Kocham was obu i nie chcę wybierać. Możecie się oburzyć, możecie uznać, że zwariowałam, ale może tak jest. Zrozumiem, jeśli taki układ, nie będzie wam odpowiadał, ale wówczas nie będę z żadnym z was, bo wyboru nie dokonam, nie potrafię. Jeśli jednak to zrozumiecie i zechcecie tworzyć oboje związek ze mną, mogę obiecać, że będę traktować was na równi, obojgu będę poświęcać równie wiele czasu i nie będę zmuszać żadnego z was do niczego, czego nie będziecie chcieli. Jesteśmy istotami nadprzyrodzonymi, nasze życie może być wieczne, a może zakończyć się już za chwilę podczas wojny. Nie chcę się ograniczać i nie chcę być ograniczona. Nie musicie odpowiadać od razu, zastanówcie się, wiem, że to nie jest łatwe, ale wierzcie, ja sama długo się nad tym zastanawiałam i zrozumiałam, że jedyne co mogę, to być szczera z wami obojgiem.

Skończyłam i upiłam nieco wina. Zaschło mi w ustach, widziałam, że oboje są nieco skonsternowani, walczą sami ze sobą, swoimi przekonaniami, może i lękiem, ale jednak walczą.

Gdy nie powiedzieli nic przez pięć minut, pomyślałam, że może jednak czas się pakować i wpaść do Ardton, w końcu dom stoi i czeka na mnie, gdy tylko będę chciała, mogę tam wrócić. Poruszyłam się nieco nerwowo, serce waliło mi jak młotem, ale w końcu Ronan spojrzał na Nolana a później na mnie.

- Nie powiem, że jestem zaskoczony – zaczął. – Masz rację, mówiąc, że to, co nas połączyło, było nagłe i nie planowane, szalone i piękne, jednak masz też rację w tym, że źle zrobiliśmy, nie mówiąc o tym od razu Nolanowi. Chcieliśmy mieć chwilkę tylko dla siebie, by oswoić się, z tym, co spadło na nas tak niespodziewanie. Gdy mówiłem Ci kiedyś, że nigdy nie ciągnęło mnie do rodziny standardowej, żona, dzieci, pies i ogród nie kłamałem. Zawsze czułem, że taki związek będzie mnie ograniczał, a jedyne czego nie mogę zaakceptować to ograniczenia. Wiele się zmieniło w moich pragnieniach, odkąd między nami coś zaiskrzyło. Rozumiem więc, że chcesz czuć się swobodnie i to, że nie możesz wybrać ani mnie, ani Nolana. Obu kochasz nas i pragniesz, tak samo, jak my Ciebie. - wyciągnął przez stół dłoń w moją stronę, a ja ujęłam ją — Nie wiem, czy taki układ będzie okej, ale wiem, że chcę spróbować, bo jestem pewien, że nie chcę Cię stracić. Nolan zawsze był dla mnie jak brat i osobiście nie widzę w tym problemu, by dzielić się Tobą z nim, o ile to zadowoli każdego z nas. Kocham Cię Vi i kocham Nolana jak brata, nie wiem, czy nasza – zastanowił się – relacja, mogłaby być inna, chociaż teraz, skoro nie jesteśmy swoimi Duviename, a nawet, gdybyśmy nimi byli, będąc oboje wampirami i przedstawicielami tej samej płci, nikt nie mógłby mieć z tym żadnego problemu. Zmierzam więc do tego, że ja zgadzam się na to, - mocniej zacisnęłam jego dłoń, wzruszona tym, co powiedział — możemy spróbować, zobaczymy, co będzie później, bo w końcu w obecnych czasach nie wiemy, co czeka nas jutro czy za miesiąc, przynajmniej póki nie będzie po wojnie, niczego nie możemy być pewni.

OwldarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz