Rozdział 24

63 4 0
                                    

Ronan odwiedzał nas codziennie aż do ostatniego września. Wiedzieliśmy, że jutro trzeba wracać do szkoły, musiałam się spotkać w Nolanem, to było nieuniknione, ale zaczęłam odczuwać strach, irracjonalny lęk opanowywał mnie na sam dźwięk jego imienia, wypowiadanego przez Lyncha czy Ronana.

- Wydaje mi się – powiedział do mnie Lynch, gdy czekaliśmy na Ronana i Nolana – że bardziej boisz się niespotkania z nim, a tego, że wpadniesz po uszy. Kochałaś go i teraz pewnie też kochasz, ale spanikowałaś na początku co zrozumiałe, a później odpychałaś go, bojąc się związku, bo tuż przed przemianą, zrobiło się bardzo poważnie. Boisz się czy nie zraziłaś go do siebie i tego, czy teraz, taka nadal będziesz mu się podobać.

- Masz rację – przyznałam niechętnie – zmieniłam się, nie tylko zewnętrznie jak widać, ale też tu – wskazałam na głowę – zrozumiałam, że chcę czegoś poważnego i stałego, Nolan raczej też, ale czy na pewno ze mną? Mówił, że mnie kocha, ale czy to daje mi prawo sądzić, że wieczność spędzimy razem?

- Musicie pogadać.

Przytaknęłam.

- Musimy.

Wyszłam do łazienki, by po raz kolejny przyjrzeć się sobie. Zmieniłam się po przemianie, teraz moje włosy wyglądały, jakby było ich dużo więcej, były grubsze, silniejsze, zdrowsze. Oczy przybrały intensywniejszy kolor zieleni, usta były pełniejsze jak po powiększeniu. Moja cera nadal była blada, ale teraz pozbawiona wszelkich podkrążonych oczu, czy oznak zmęczenia, nawet po nie przespaniu doby czy dwóch. Moje ciało stało się silniejsze, postawa była bardziej wyprostowana, jakbym była ciągle pewna siebie, a nawet miałam wrażenie, że biust się powiększył.

Poprawiłam włosy, chociaż układały się idealnie, umyłam dłonie i wytarłam je w ręcznik, wychodząc, usłyszałam kroki na korytarzu, dwie osoby. Idą. Zdecydowanie idą. Serce zabiło mi mocniej i postanowiłam wyjść z łazienki, dopiero gdy wejdą do środka.

Lynch przywitał się z nimi, proponując coś mocniejszego do picia, nie było wyjścia, musiałam wyjść. Weszłam do salonu, Nolan stał tyłem, Ronan uśmiechał się promiennie, widział moje zmiany na bieżąco i tak je skomentował: „Gdybyś nie kręciła z Nolanem, sam bym podbijał, no powiem Ci, zaczynasz mi mieszać w głowie, chyba związki nie są takie złe, skoro można mieć taką kobietę u boku". Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

- Cześć Nolan – powiedziałam a on powoli odwrócił się.

Spojrzałam na niego. Oczy, intensywne, piękne niebieskie oczy znów jak kiedyś przeszyły mnie na wylot, poczułam się naga.

- Vi.

Wiedziałam już wszystko, podeszłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Objął mnie i uniósł w uścisku swoich ramion, całując mnie po twarzy.

- Tęskniłem.

- Wiem, przepraszam.

- Nie przepraszaj, rozumiem wszystko.

- No, to kamień z serca, prosto na nogi – jęknął Ronan i uniósł szklankę z whiskey w geście toastu.

Rozmawialiśmy długo, a Nolan nie puszczał mojej dłoni, przytulałam się do niego, pragnąc tylko jednego, żebyśmy zostali sami, ale nie mogłam, póki co liczyć na to, bo właśnie zbieraliśmy się do drogi, żeby wrócić do uczelni już dziś, by uprzedzić Aurorę i poinformować, o tym jak się czujemy. Chłopcy mieli zaświadczyć, że nie jesteśmy już zagrożeniem dla nikogo, nawet rannego.

Nolan nie mógł wyjść z podziwu naszego opanowania podczas spotkania z chłopcem w parku, żałował, że sam nie mógł tego zobaczyć. Wróciliśmy na 14:00 po obiedzie zjedzonym w Londynie, czosnek i ostre przyprawy nadal sprawiały dyskomfort, ale nie było już tak źle. Na terenie Owldark, poczułam się jak w domu, od razu było widać, że rok akademicki jeszcze się nie zaczął, na zielonych terenach kampusu, nie było nikogo, cisza i spokój, śpiew ptaków i rżenie koni w oddali. Przed pawilonem stało kilka samochodów, właściciele sklepików uzupełniali towar na ostatnią chwilę, by już od jutra na nowo zaproponować studentom produkty i usługi najwyższej jakości.

OwldarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz