Rozdział 26

63 4 0
                                    

Listopad deszczowy i ponury nie przyniósł wielu informacji, Aurora nadal nie prosiła mnie o rozmowę, więc zrozumiałam, że nie miała okazji, by spytać w mojej sprawie, nie nalegałam, chociaż ciekawość sięgała zenitu. Początkiem grudnia zaczęło się udzielać napięcie związane ze zbliżającą się sesją zimową. Jeśli na pierwszym roku, sądziłam, że jest sporo nauki, to teraz mogłam tylko popukać dawną siebie w głowę. Lynch spędzał czas z Larą, w końcu udało mu się do niej zagadać, przez co ja miałam mniejsze wyrzuty sumienia związane z tym, że coraz więcej czasu poświęcam Nolanowi i powtórkom. Nolan nie musiał się uczyć tak wiele, jego wiedza była szeroka i dość usystematyzowana, przez co swój wolny czas poświęcał na pomaganie mi w powtórkach. Było to niesamowicie denerwujące, w jego obecności wcale nie w głowie była mi nauka, a nie mogłam sobie pozwolić na nic więcej poza pocałunkami i przytulankami na terenie kampusu. Przypomniałam sobie słowa Liama dotyczące wymiany krwi.

„Taki akt jest porównywalny ze zbliżeniem, daje niemal tę samą satysfakcję, zaspokaja, rozluźnia. Dzielenie się krwią jest bardzo intymne i w wampirzych kręgach odbierane jako coś ważniejszego, bardziej wzniosłego niż sam seks".

Chciałam to jakoś zaproponować Nolanowi, ale gdybym to zrobiła, wydałoby się, że widziałam go tego dnia z Idą...

- Vi? Odpłynęłaś myślami.

- Tak, trochę, przepraszam.

- Coś się stało?

- Nie, po prostu...

- Tak?

- Nie brakuje Ci czegoś?

- Czego?

- No wiesz... bliskości.

- Przecież jesteśmy tu razem, sami i całkiem blisko siebie – objął mnie mocniej.

- Oj, nie o tym mówię, mam na myśli, coś innego.

Odwróciłam się do niego, pocałowałam go w szyję, raz, drugi nieco niżej i kolejny raz.

- Ach... o takiej bliskości myślisz. Brakuje, ale jeszcze kilka dni i nadrobimy zaległości z nawiązką, obiecuję Ci.

- A teraz?

- Nie możemy robić tego na terenie uczelni, to zabronione.

- Przecież nie robimy nic złego, jesteśmy razem i to chyba normalne.

- Oczywiście, ale wampirzy seks potrafi być bardzo głośny.

- A jeśli obiecam, że będę cichutko jak myszka?

Zaśmiał się głośno.

- Vi – pogładził mnie po twarzy – nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał, ale mimo wszystko nie powinniśmy. Nie chodzi tylko o same zasady, ale też o zaufanie. Aurora wierzy, że zachowujemy się, jak na zwykłych uczniów przystało, to, że jesteśmy razem, też nie jest tak normalne, owszem, nie ma problemu, bo jesteś jedną z wampirzyc, nie będziemy mogli mieć dzieci, więc technicznie związać możesz się z kimkolwiek bez obaw o zakaz związków między specjalistycznych. Jednak czy nasze zachowanie byłoby okej wobec pozostałych par? Zapewne nie jedna taka w szkole jest jak na przykład Lynch i Lara czy Fee i Alen. Technicznie nie mają ograniczeń, są tacy sami, tej samej specjalizacji jednak dla zachowania przyzwoitości i uszanowania zasad, odkładają tę formę bliskości na czas poza szkolny.

- Ale my jesteśmy wampirami, moja żądza do tej pory nigdy nie dawała tak o sobie znać, jak w ostatnich dniach i szczerze, ciężko mi się skupić na czymkolwiek innym niż na tym, by myśleć, co bym z Tobą zrobiła, gdybyś tylko mi dał na to małe, malutkie przyzwolenie... - pocałowałam go w usta dłużej i namiętniej niż zwykle.

- Co Ty ze mną robisz – powiedział, przymykając oczy.

- Prowokuję Cię, kuszę i nęcę.

- O tak... zdecydowanie.

Znów pocałowałam go, a jego ręce wciągnęły mnie na jego kolana, objęły i błądziły po moim ciele.

Próbowałam zdjąć z niego koszulkę, ale powstrzymał mnie.

- Vi... proszę, może to głupie dla Ciebie, ale ja naprawdę chcę z tym poczekać, jeszcze te kilka dni.

- Serio zostawisz mnie w takim stanie – dosadniej zasugerowałam, co czuję.

- Nie koniecznie, jest coś, co możemy zrobić, ale nie wiem, czy chciałabyś.

- Chodzi Ci o wymianę krwi?

- Skąd wiesz?

Zsunęłam się z jego kolan, moje pożądanie nieco zmalało.

- Widziałam to.

- Kur.wa widziałaś mnie i Idę? To byłaś jednak Ty.

- Ja.

- Mogę Ci wszystko wytłumaczyć.

- Nie chcę, nie byliśmy razem, mogłeś robić, co chciałeś, nadal możesz. Nie mogę Cię ograniczać.

- Nie ograniczasz mnie i nie chcę robić niczego, z nikim innym niż Ty. Kocham Cię i chcę być tylko z Tobą w każdy możliwy sposób.

Przytaknęłam zadowolona.

- Możemy tego spróbować, jeśli to faktycznie działa podobnie jak zbliżenie.

- Niektórzy sądzą, że jest to nawet lepsze. Wtedy Ida była załamana, po prostu ją pocieszałem, i zaskoczyła mnie, a to... to bardzo wpływa na nas i powstrzymanie się jest po prostu niemożliwe.

- Rozumiem.

Czar jednak prysł, nie miałam już takiej ochoty, ale postanowiłam nie zaprzepaszczać kolejnego doświadczenia tylko ze względu na jedno bolesne wspomnienie.

Wieczór przed pierwszym egzaminem, nie robiłam już niczego innego jak odpoczywanie w objęciach Nolana, postanowiłam, że i tak niczego więcej już się nie nauczę, nic nie odświeżę z odmętów mojej pamięci, więc chciałam tylko się wyluzować, spędzając czas w moim wypasionym pokoju. Zmieniłam znacząco jego wygląd i wyposażenie za pomocą zaklęć, ale i zakupionych dodatków, przez co chciało mi się w nim spędzać czas zwłaszcza w towarzystwie. Lynch i Lara siedzieli z nami, udało nam się szybko z nią zaprzyjaźnić, była dość cicha, ale potrafiła pokazać pazur, gdy wymagała tego sytuacja. Cieszyłam się, że możemy spędzać czas całą niemal paczką, brakowało tylko Ronana, który wyjechał na kilka dni z polecenia Aurory, jednak Nolan upewniał nas, że wszystko z nim okej.

- Nie wiem, jak możecie tak spokojnie do tego podchodzić.

- Lara, to nasze kolejne sesje, więc już chyba przywykliśmy, ale nie martw się, poradzisz sobie – próbowałam ją uspokoić.

- Mam nadzieję, a może Wy zdradzicie mi, jak powinna wyglądać Luto Viridis? Lynch milczy jak zaklęty – zmierzyła go wzrokiem.

- Już macie ją do utrzymania przy życiu? Czy to nie zadanie na koniec roku?

- Co rok się zmienia – wyjaśnił Nolan – ale to dlatego, że one mają różny okres wegetacji, raz przypada na zimę raz niemal na lato.

- Więc jaka ona powinna być?

Chciałam odpowiedzieć, serio, ale dzika satysfakcja z tej małej tajemnicy, z którą sama zmagałam się nie tak dawno, była o wiele silniejsza ode mnie.

- Dowiesz się na zaliczeniu – powiedział Nolan.

- Serio? Wy też nie piśniecie słówka? Vi, proszę.

- Em... no... Na pewno powinna być.

- Być...? Jaka?

- Po prostu być, to chyba najważniejsze nie?

- Okej, rozumiem, to jakiś spisek starszych roczników tak?

- Nie wiem, o czym mówisz – zaśmiał się Nolan, a my zawtórowaliśmy.

Lara była nieco zawiedziona, ale nie obrażona, na szczęście zrozumiała, że to coś w rodzaju otrzęsin, dla nowych taka niepisana zmowa milczenia.

OwldarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz