„Myślisz, że nie wiedział, o waszym wspólnym posilaniu się? Wiedział i cierpiał, a dlaczego Ci nie powiedział o tym? Bo on nie może tego robić, ludzka krew z żyły, robi z niego potwora, który zabija, chciał chronić Ciebie i innych przed samym sobą!
Nie skończyłam jeszcze z Tobą, ale wierz mi, to dopiero początek Twojego końca".
Zerwałam się z łóżka z krzykiem.
- Vi to sen, tylko sen, jestem tu, jestem, słyszysz? - Ronan objął mnie mocno, łzy kapały mi z oczu na jego ramię i plecy.
Jego dłoń głaskała mnie powoli po głowie i włosach chcąc mnie uspokoić. Potrząsnęłam głową, na znak, że zrozumiałam, ale nie mogłam wypowiedzieć ani słowa, byłam roztrzęsiona i przerażona.
- Już dobrze, teraz będę chodził z Tobą wszędzie czy chcesz, czy nie, nie pozwolę Cię skrzywdzić nikomu.
- Nawet do toalety? - Spytałam, śmiejąc się lekko.
- Nawet.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że jesteś, że wspierasz mnie, martwisz się o mnie.
- To chyba normalne, gdy się kogoś kocha, a ja Cię kocham Vi i jestem tego pewien.
Spojrzałam na niego, przez oczy pełne łez.
- Też Cię kocham Ronan.
Zasnęłam chwilę później spokojnie w ramionach mojego wampira.
Następne kilka dni poprzedzające powrót do szkoły, nie wychodziłam nawet na ogród, chociaż zgodnie z tym, co mówiła Aurora, na terenie pojawiły się kamienne rzeźby, które jak wyjaśnił mi Ronan ożyją, gdy będzie taka konieczność. Złożyłam zamówienie online na nowe ubrania ze swojej ulubionej sprawdzonej strony, a Ronan uparł się, że za nie zapłaci, nie pomogły moje nalegania, zrobił, jak chciał. Podziękowałam mu, ciesząc się, że załapałam się na niezłe wyprzedaże oraz łączący się z nimi kod rabatowy i moje zamówienie mieściło się w dość przyzwoitej kwocie, chociaż objętościowo wcale na to nie wyglądało.
Lynch nie spuszczał ze mnie wzroku, gdy Ronan musiał wyjść, byłam mu wdzięczna, ale powoli zaczynało mi to ciążyć. Wiedziałam jednak, że mimo moich prób przetłumaczenia mu, że nic nie mógł zrobić, ani przewidzieć tego, ten nie potrafił sobie wybaczyć, że nie udało mu się mnie ochronić, w końcu był moim zbrojnym i Duviename. Gdy nastał 1 października spakowani i gotowi oczekiwaliśmy Aurory i przedstawiciela władzy. Punktualnie o 7:30 pojawiła się i ona w towarzystwie Victora oraz innego, nieznanego mi mężczyzny. Victor chciał porozmawiać, ale nie było na to czasu, więc przełożyliśmy to na później w bezpiecznym miejscu.
Zniknęłam tak jak mnie nauczył Ronan i z pozostałymi wyszłam na miejsce aportacji, która odbyła się bez problemów. Przedstawiciel władzy pożegnał się prędko i zniknął, a ja na nowo stałam się widoczna i niemal od razu wpadłam w ramiona Victora, co nieco mnie zdezorientowało. Puścił mnie po chwili, gdy nadal zdziwiona i nieco skrępowana, niezdarnie odwzajemniłam uścisk.
- Przepraszam, po prostu, nie mogłem przybyć, gdy mnie potrzebowałaś, byłem na misji dość daleko, a i Aurora – spojrzał na nią wymownie – poinformowała mnie dopiero po fakcie, gdy już było po wszystkim.
- Rozumiem, nic się nie stało, ważne, że teraz jesteś.
Punktualnie o 9:00 rozpoczęło się uroczyste przywitanie studentów, Aurora opowiadała o zawodach i pojawieniu się uczniów z Knowledge oraz wyjaśniła wszystkim to, co już wiedzieliśmy, gdy kończyła, do sali ktoś wszedł, słyszałam dwie osoby, jedną była kobieta, jej obcasy zdecydowanie zbyt mocno uderzały o podłogę, wiele osób odwróciło się w ich stronę w tym ja.
Nogi ugięły się pode mną, gdy zobaczyłam Idę, prowadzoną pod rękę przez Nolana, który zupełnie siebie nie przypominał. Zabrakło mi powietrza, ale odwróciłam się i jedynie co mogłam to mocniej ścisnąć trzymaną nadal mocno dłoń Ronana i Lyncha z drugiej.
____________
Hej :) Jeśli dotarłeś/aś tutaj, zostaw po sobie jakiś ślad, najlepiej komentarz, z przyjemnością poznam Twoją opinię. Pozdrawiam, 21GramowMarzen.
CZYTASZ
Owldark
Novela JuvenilŻycie osiemnastoletniej Vivienne zmienia się o 180 stopni gdy otrzymuje zaproszenie do tajemniczej akademii Owldark.