Rozdział 16

82 4 0
                                    

Nolana nie spotkałam ani podczas kolacji, ani przez kilka kolejnych dni. Udało mi się za to dotrzeć do księgarni i zdobyć książkę o wampirach, z którą właściciel nie koniecznie chciał się rozstać. Wzmiankę o niej znalazłam w jednej z książek uniwersyteckiej biblioteki, jej fragment był jedynie cytowany, ale on wystarczył mi, bym uznała ją za wartościową, a i cena tylko upewniła mnie w tym przekonaniu. Zapewne mogłabym o niej jedynie pomarzyć, (można ją było zakupić dopiero od 3 roku w górę) gdyby nie pomoc Victora, wykładowcy. To on opłacił książkę, poręczył za mnie, przez co sprzedawca w końcu uległ. Nie obeszło się jednak bez tłumaczenia, po co mi ta książka, ale zełgałam, że skoro już należę do tego magicznego świata, który jest dla mnie tak nowy, niezbadany i nadal nieco przerażający, chcę poznać wszystko, co tylko możliwe o każdej magicznej istocie w tym o wampirach, z którymi do uczelni uczęszczam, tak dla własnego spokoju. Victor porozmawiał ze mną, wydał mi się bardzo miłym człowiekiem, który był jednym z tych wykładowców, którzy nie oczekiwali od uczniów szacunku należnego im za samo zajmowane stanowisko, chciał on raczej zasłużyć na niego, poprzez swoje zachowanie, postawę, otwartość i czas jaki był skłonny poświęcić każdemu studentowi, który tego potrzebował.

Opasły tom zawierający cenną wiedzę był szczegółowy i zawierał sporo rycin, jednak nie znalazłam w nim nic, na temat tego co widziałam jakiś czas temu z udziałem Idy i Nolana. Dowiedziałam się jednak tego co pierwotnie nakłoniło mnie do jej przeczytania.

"Sam proces przemiany jest prosty, wystarczy wypić łyk wampirzej krwi, oraz wypowiedzieć zaklęcie pieczętujące, zwane też zaklęciem akceptacji. Między bajki wsadzić można, że do przemiany konieczne jest uśmiercenie spożywającego, bowiem nie jest to konieczne. Wampiryzm powstał jako ochrona dla magicznych istot ludzkich, mających na celu uchronienie ich przed ostateczną formą śmierci, jaka na nich czyhała podczas walki. Dawnymi czasy, wszyscy zbrojni byli pojeni wampirzą krwią, by nawet gdy polegną w walce, mogli powrócić do życia, co jest nieprzyjemnym procesem, zważywszy na towarzyszące temu dezorientację, nadpobudliwość i niemal niepohamowany głód. [...] Dzieci księżyca jak nazywano dawniej wampiry, doznają więc przemiany dwojako, albo po spożyciu krwi i inkantacji zaklęcia, albo poprzez powrót do życia z ową krwią w organizmie. Sam proces adaptacji, wymaga czasu i odosobnienia. Młode wampiry są narażone na bolesne oparzenia słoneczne i nadwrażliwość na ostre zapachy, mają także dużo większą siłę oraz znacznie bardziej podwyższony poziom libido, co za tym idzie, są nieco ogłupiałe, a to prowadzi często do wzmożonej, lecz niezamierzonej ilości zabójstw i napaści. Młody wampir nie potrafi kontrolować się podczas pożywiania, co za tym idzie, najczęściej zabija swoją ofiarę, zamiast wypuścić ją wolno, po zastosowaniu zaklęcia czyszczącego pamięć. Można śmiało powiedzieć, że jest to nauka samego siebie niemalże od zera, należy bowiem poznać swoją siłę, swoje możliwości w walce i terenie a przede wszystkim okiełznać żądzę krwi, aby móc bezpiecznie funkcjonować w społeczności".

- Nie jest tak źle jak sądziłam.

- Pewnie, jeśli spędza się czas na bezludnej wyspie, na pustyni czy w dżungli.

- Nie przesadzaj, bałam się, że będzie gorzej, mogły być jeszcze jakieś magiczne gorączki, dreszcze czy inne.

- To niby ma być gorsze, od bolesnych oparzeń, ogłupienia i żądzy krwi?

- Zapomniałeś o zwiększonym libido.

- No, to akurat może być jeden z plusów.

Zaśmialiśmy się.

- Przy dwójce wampirów pewnie tak, o ile nie są swoimi Duviename, ale już dla ludzi czy magicznych istot, to zdecydowanie gorzej.

Lynch i ja codziennie czytaliśmy książkę, przygotowując się do tego co zaplanowaliśmy na pierwszy dzień wakacji, mając nadzieję, że trzy miesiące wystarczą na to, by dojść do siebie, chociaż nie byliśmy pewni, wychodziło na to, że to bardzo indywidualna kwestia.

OwldarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz