42. Teraz nie mów... to moja reakcja!

313 5 0
                                    

Był chyba jedynym człowiekiem na świecie, który lubił poniedziałki. Choć pewnie jego zdanie podzielali, niektórzy rodzice, gdy po weekendzie spędzonym na byciu ujeżdżanym jak hipogryf, targanym za włosy, podgryzanym i zmuszanym do wypicia dwustu nieistniejących herbat z plastikowych kubeczków, mógł się wreszcie zaszyć w swoim cichym, eleganckim gabinecie i w spokoju napić się kawy. Przejrzeć dokumenty. Nie myśleć o problemach...

- Kurwa... - mruknął odkładając pergaminy i pocierając twarz.

Nie potrafił nie myśleć.

Miał wrażenie, że jego dotychczas ułożone i poniekąd szczęśliwe życie, nagle gdzieś zaczyna się sypać.

Oparł się wygodnie i zaczął rozmyślać.

Co tak właściwie spodobało mu się w Tammy? Chyba to, że była taka inna od niej... A jednocześnie podobna. Też zwariowana, pełna szalonych pomysłów, ekspresyjna i wesoła.

Szybko się polubili. Nie w romantyczny sposób, tylko taki kumpelsko – rozrywkowy. Wspólne wyjścia do klubów, wspólne wypady na wieś i w końcu wspólny seks – taki bez zobowiązań.

Tammy szybko odkryła, że ktoś złamał mu serce. A on, że i jej serce nie jest całe.

Nigdy za dużo o tym nie mówiła, ale kiedyś pijana Sammy opowiedziała mu historię o niej i księgowym z Chicago. Mugolu, którego rodzina czarodziejów czystej krwi, nigdy by nie zaakceptowała, a którego Tammy szczerze pokochała.

Od początku wiedział, że ten ich szalony związek – nie związek, to tylko plaster na ranę, chwila zapomnienia dla bólu, który go przeszył, gdy miesiącami czekał na odpowiedź, której nigdy nie dostał.

Draco był wtedy wciąż we Francji, gdzie powoli uczył się na nowo stawiać pierwsze kroki. Zabini się nim zajmował i usiłował, jak zwykle tryskać iż zarażać wszystkich humorem, ale którejś nocy, gdy popijali tylko we dwóch, też wygadał mu się i odkrył przed nim całą tę pogmatwaną historię z Gineverą Weasley.

Chciało mu się śmiać.

Trzech najpopularniejszych w szkole ślizgonów.

Trzy przyjaciółki, dziewczyny z innego świata, totalnie poza ich zasięgiem.

Te z jasnej strony. Te dobre.

Malfoy miał odwagę spróbować.

Zabini dostał szansę od losu w postaci tego, że ich drogi mimowolnie się skrzyżowały.

On miał tylko kilka szkiców i wierszy. Krótkich, wykradzionych wspomnień, gdy każdego ranka obserwował ją z ukrycia, jak karmiła wielką kałamarnicę w jeziorze.

Raz potknęła się na schodach, a on ją złapał.

Podziękowała, uśmiechnęła się i odeszła. Tyle.

Tammy była dla niego radością. Iskrą, która pobudzała i pozwalała choć na chwilę zapomnieć o złamanym sercu.

A potem nagle okazało się, że jest w ciąży.

Czy się cieszył?

Nie rozpaczał, ale łapał się też na tym, że czasem dochodziło do niego to, że jego córka nie będzie miała blond włosów i niebieskich oczu.

Nie będzie słuchała o nieistniejących zwierzętach.

Nigdy nie pozna opowieści o tym, jak to tato zakochał się w mamie, gdy zobaczył ją siedzącą na kamiennej podłodze w lochu w domu wujka Dracona.

Taką bezbronną, a taką silną. Tak bardzo piękną.

Nie usłyszy, że to dla jej mamy, zmienił strony pod koniec wojny.

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz